1. Po co my tu do cholery jesteśmy?

90 7 7
                                    

Kiedy tylko Harry wstał z łóżka nie mógł powstrzymać uczucia niepewności rosnącego w jego żołądku. Wczoraj Pani Weasley postanowiła wyprasować dla niego najlepsze ubranie oraz starannie je przygotować mówiąc: "Harry wygląd to podstawa, jeżeli pokażesz, że Ci zależy to będą dla Ciebie łaskawsi". W tym momencie Harry zaczął się zastanawiać kogo próbowała przekonać, jego czy samą siebie, że wszystko będzie dobrze i znajdując najdrobniejsze wymówki.  Rozmyślał i nawet nie zauważył momentu kiedy był już gotowy. Po cichu, żeby nie budzić Rona wyszedł na korytarz zamykając za sobą stare, ociężałe drzwi. Uważając na skrzypiące panele zszedł do kuchni, coś zjeść chociaż nie czuł takiej potrzeby.

Otwierając drzwi prowadzące do jadalni Harry spostrzegł Panią Weasley, pijącą prawdopodobnie kawę, wpatrując się zawzięcie w gazetę. Jednak szybko zauważyła, że nie jest sama. Podniosła wzrok znad czasopisma i uśmiechnęła się uspokajająco.

-Harry, musisz coś zjeść, jeżeli zobaczą, że o siebie dbasz na pewno cię ułaskawią. - Powiedziała Pani Weasley szybko wstając z krzesła, kierując się w stronę kuchni.

Harry nie sądził, żeby takie rzeczy miały jakikolwiek wpływ na decyzję, ale wolałby nie kłócić się z mamą jego najlepszego przyjaciela więc trzymał usta zamknięte.

Oczywiście matka Rona nie była jedyną osobą, która przebywała w tym czasie w kuchni. Przy stole siedziała Tonks. Przy okazji wyglądała jak sto nieszczęść i w odróżnieniu od wczoraj miała blond włosy. Na przeciwko niej siedział Lupin również zapatrzony w gazetę.

- Dzie-eee-eń dobry, Harry - przywitała się równie ziewając Tonks - Dobrze spałeś?

- Tak?

- Och jaaaa nie spaaa-łam całą noc - ziewnęła znowu - Chodź tu i usiądź - i w tym momencie odsunęła krzesło obok siebie, które pod wpływem tego ruchu wywróciło się, lądując na ziemi z głośnym łoskotem - Oj.

Harry podniósł krzesło i powoli zsunął się na nie.

Lupin i Tonks pogrążyli się w rozmowie, a on nie zwracałem na nich uwagi. Jego czarne myśli znowu przejęły władzę nad mózgiem przez co po głowie chodziły mu najbardziej niewiarygodne i niedorzeczne scenariusze.  Od tego, że wyrzucą go z świata czarodziejów i będzie musiał wracać do Dursleyów po zamknięcie w Azkabanie. Na szczęście te myśli przerwał wchodzący Pan Weasley.

- Ja Cię zastąpię Tonks - powiedział ewidentnie słysząc wcześniejszą rozmowę dwóch członków Zakonu Feniksa.

Nagle Pani Weasley wróciła z kuchni. Postawiła przed Harry’m talerz pełen kanapek. Jednak on nie mógł nic przełknąć i minęło chyba piętnaście minut zanim zjadł pierwszą kromkę, w tym momencie Pan Weasley postanowił rozpocząć rozmowę.

- Jak się czujesz Harry?

Ojciec Rona miał dobre intencje jednak Harry nie mógł w ogóle myśleć.
Chociaż to pytanie było jednym z najbardziej niedorzecznych trochę odwróciło jego uwagę od po raz kolejny pojawiających się natrętnych myśli. Nie ufając swoim słowom tylko wzruszył ramionami.

- Będzie dobrze, prawo jest po twojej stronie, Harry.

Po tym zdaniu odwrócił się do Tonks i Lupina mówiąc coś przy okazji ściszając głos, po czym zerknął na zegarek.

- Powinniśmy już wychodzić, lepiej być wcześniej niż się spóźnić.

Harry tylko skinął głową na potwierdzenie i wstał od stołu czując ulgę, że nie musi więcej jeść.

Im dalej szli tym bardziej zjadał go stres. Nie wiedział czy na pewno będzie ułaskawiony. Nikt nie był pewny tego. Pan Weasley jednak wydawał się trochę mniej zdenerwowany niż Harry, ale dalej nerwowy na każdym kroku.

Profesor JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz