Kiedy Harry, Ron i Hermiona dowiedzieli się, że Hagrid planuje zabrać ich do Zakazanego Lasu podczas inspekcji profesor Umbridge, próbowali odwieść od tego pomysłu przyjaciela na najróżniejsze sposoby. Niestety nie udało im się to.
Dlatego też we wtorek całe trio szło na lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami ze smętnymi minami. Bali się tego co pokarze im ich nauczyciel. Przerażało ich również jak zachowa się banda Malfoy'a w obecności profesor różowej ropuchy.
Brnąc przez śnieg ku Hagridowi nigdzie nie zauważyli Wielkiego Inkwizytora Hogwartu, przez co odetchnęli z ulgą. Niestety im bliżej podchodzili do przyjaciela to tym bardziej były widoczne świeże siniaki, a na domiar złego miał on przewieszoną przez ramię połowę martwej krowy.
- Dziś popracujemy w lesie! - zawołał dziarsko zaczynając prowadzić grupę w stronę zakazanej części terenu Hogwartu - Tu, aż tak nie wieje, a One wolą mrok...
Wszyscy zadawali sobie tylko jedno pytanie: kim były te tajemnicze "one". Czy to kolejne niebezpieczne i niby "oswojone" przez Hagrida zwierzątka?
Szli chwilę słuchając jak gajowy opowiada o tych jakże przyjaznych i obłaskawionych stworzeniach. Po pewnym czasie zatrzymali się na zacienionej polance. Wszyscy byli dość sceptycznie nastawieni do tych zajęć przez co większość grupy była wycofana, opierając się o pobliskie drzewa.
- Mogę wam je dziś pokazać dzięki waszemu profesorowi Jacksonowi, który zgodził się je przyprowadzić. W zimie są dość kapryśne niestety.
Większość uczniów się delikatnie zrelaksowała słysząc, że jeden z normalnych profesorów zgodził się na ten pomysł i będzie tu z nimi.
Czekając jeszcze kilka minut usłyszeli pospieszne kroki zbliżające się w ich stronę. Chwilę później za drzew wyłonił się profesor obrony przed czarną magią, który szybko podszedł do Hagrida.
- Zaraz tu będą. - po czym szepnął do niego na tyle cicho, żeby nikt z dalej oddalonych uczniów nie mógł tego usłyszeć - Wiesz, że ona nie będzie zadowolona, że ją tam zostawiliśmy.
- Och, świetnie! - powiedział gajowy ignorując druga część rozmowy.
Obydwoje profesorowie rozmawiali jeszcze chwilę, zanim odwrócili się w stronę, z której przed chwilą przyszedł Percy. Zza drzew wyszły dwa ciemne konie z kościstymi skrzydłami. Harry nie mógł uwierzyć własnym oczom. W końcu miał żywy dowód na to, że te kilka miesięcy temu nie miał halucynacji.
- Dlaczego oni się tak dziwnie patrzą? - szepnął do niego Ron.
Większość klasy zachowywała się podobnie spoglądając na nauczycieli z zdezorientowaniem. Tylko dwie inne osoby oprócz Harry'ego patrzyły się na konie.
- Ach, a tu mamy jeszcze jednego! - zawołał z dumą Hagrid. - A teraz kto je widzi, ręka do góry!
Harry, Neville i ślizgon podnieśli ręce w górę. Profesor Jackson na to tylko uśmiechnął się smutno.
- Co mamy niby zobaczyć?! - zaprotestował Malfoy - przecież tutaj nic nie ma!
Gajowy tylko wskazał ręką na konia, który właśnie zjadał kawałek krowy. Harry zastanawiał się jak to musi wyglądać dla osób, które ich nie widzą.
- Co się dzieje! - zawołała Parvati - Kto to zjada?!
- To nic takiego - uspokoił profesor Jackson - Tylko testrale...
- Testrale, przecież one przynoszą nieszczęście!
- Nie, nie nic z tych rzeczy...
- Coś czuje, że to jest obok mnie! - zawołała jakaś ślizgonka.
![](https://img.wattpad.com/cover/338945992-288-k826257.jpg)
CZYTASZ
Profesor Jackson
FanfictionDziękuję bardzo profesor Umbridge. To było pouczające przemówienie, może profesor Jackson też chciałby coś dodać? - zapytał Dumbledore zwracając uwagę wszystkich na nauczyciela, który wcale tego nie oczekiwał. Rzucając przepełnione złością i zdradą...