„Jaśniej niż słońce" - zrecenzowała _Lollusia_

111 8 17
                                    

Tytuł: „Jaśniej niż słońce”
Autor: MadameDuSoleil
Gatunek: Romans historyczny, psychologiczna
Zrecenzowała: _Lollusia_

Historia dzieje się we Francji w latach 1664-1719. Opowiadanie ukazuje nam czas panowania Louisa XIV, młodego francuskiego króla, który kocha teatr, taniec i wszelką zabawę. Nie stroni od kobiet, a w jego łożu zawsze znajdzie się miejsce dla gorącej kochanki. 

Nie podoba się to królewskiej małżonce która próbuje zaradzić miłosnym uniesieniom męża. Niestety jej wysiłki zdają się na nic, gdyż niepohamowane żądze króla nie mają oporu przed żadnym romansem, nawet z żoną brata czy guwernantką jego syna.

Opowieść zaskoczy was niejedną intrygą i pokaże, jak życie dworskie może być trudne i skomplikowane, kiedy budzą się: ambicja, zdrada, zranione ego oraz rywalizacja.

Pozwolę sobie zacytować autorkę: „W wersalskim teatrze możecie być pewni tylko jednego. Nikt nie jest tym, za kogo się podaje...”

Te zdanie świetnie oddaje ducha powieści i jest zapowiedzią tego co nas czeka, a czeka nas wiele emocji i ciekawych przygód bohaterów.

Zacznę od tego, że autorka słowem wstępu oraz kartą postaci świetnie przygotowała czytelnika, na to, co znajdzie w opowiadaniu. Zwróciłam uwagę na wyjaśnienia, iż dana powieść na poczet historii, którą stworzyła autorka ma pozmieniane niektóre fakty historyczne. Uważam to za cenną uwagę, zwłaszcza w tym gatunku powieści, gdyż nie wprowadza czytelnika w błąd. Od razu siadamy do lektury, nie musząc się „czepiać”, że coś zostało napisane niezgodnie z prawdą. 

Powieści historyczne, zwłaszcza jeśli dotyczą życia rzeczywistych postaci, mają to do siebie, że trzeba uważnie sprawdzić każdy fakt, jak i również autor powinien posiadać odpowiednią wiedzę na dany temat. Tutaj także pozwolę sobie pochwalić autorkę, która już na wstępie dzieli się z nami źródłami, z których czerpała informację. Włożyła w to opowiadanie sporo pracy i to widać!

Będąc przy temacie, zabrakło mi przypisów, dotyczących słów pisanych w innym języku. Choć można się było domyślać w kontekście całego zdania, co one oznaczają, wolałabym abym nie musiała tego robić. Lubię jasne treści.

Co do okładki i opisu, muszę powiedzieć, iż jak sam opis jest rewelacyjny, tak okładka moim zdaniem mogłaby być lepsza. 

Już czytając formularz zgłoszeniowy, bardzo mi się podobał sposób w jaki zostało zaprezentowane opowiadanie. Pod powieścią jest on również dobrze napisany – tajemniczo i intrygująco, bez dwóch zdań zachęca do czytania powieści „Jaśniej niż słońce”. 

Okładka natomiast mogłaby być bardziej chwytliwa moim zdaniem. Przedstawia ona postać w koronie, która rozświetlona jest promieniami słońca. O ile sam pomysł na okładkę jest ciekawy, tak jej wykonanie mogłoby być lepsze, takie które bardziej przyciągnęło by wzrok. Sama postać jest dla mnie za ciemna. 

Jednak to tylko moje zdanie i nie trzeba się z nim zgadzać. Każdy z nas ma różne gusta jeżeli chodzi o stronę estetyczną, prawda?

W opowiadaniu pojawiają się nieliczne powtórzenia, np. spójników podrzędnych: „Bardzo żałuję, że podeszłam do ciebie z takim chłodem. Nie wątpię, że...”. Aczkolwiek „Jaśniej niż słońce „jest technicznie bardzo dobrze napisane. 

Poprawny zapis dialogów i piękne opisy powodują, że czyta się je przyjemnie. Zdecydowanie są zgodne z czasami, w których jesteśmy, czytając tę jakże ciekawą historię.

Jeżeli o mnie chodzi, nie ukrywam, iż moimi ulubieńcami byli książę Philippe oraz jego małżonka, Henriette. Małżeństwo zawarte, jak to na tamte czasy przystało z rozsądku, pała do siebie ogromną niechęcią, co podsyca fakt, iż kobieta jest kochanką króla, czyli brata księcia. 

Rozżalony małżonek szuka pociechy w ramionach męskich kochanków. Jednak czy to jest lek na jego schorowane serce oraz urażone ego?

Konflikty małżeńskie doprowadzają do tego, że książę lubi drażnić poślubioną kobietę, na co ona nie zostaje mu dłużna i często wywiązują się z tych sytuacji zabawne dialogi i sceny. Może nie powinnam się z tego śmiać, bo to wszystko jest zabarwione ich tragedią poniekąd, ale autorka świetnie to opisuje. 

Pamiętam jedną z pierwszych scen, kiedy to Henriette oraz Philippe zaczynają sobie dokuczać podczas tańca na balu. Finał sceny jest taki, że książę kładzie się na ziemi, co w całości jest naprawdę przezabawne. Takich momentów z nimi jest wiele, ale obawiam się, że mogłabym spojlerować wam to opowiadanie, a nie chcę tego robić, bo warto sięgnąć po nie samemu.

Skupię się teraz na postaci samego króla, Louisa. Autorka opisuje go jako władcę ambitnego, ciekawskiego, pomysłowego, chwilami szalonego i bezwzględnego. 

Zgadzam się w zupełności z tymi słowami. Louis to król, który nie znosi sprzeciwu, zapatrzony w samego siebie i swoje ego. Nie przyjmuje odmowy i nie liczy się z uczuciami innych. 

Przykładem jest tutaj jego brat, król nie ma oporów, aby spółkować z jego żoną. Inną sprawą jest też to, że z obawy przed zdradą, obsesyjnie kontroluje brata na każdym polu. 

Własną żonę traktuje jako obietnicę powiększenia swojej władzy i kobietę do rodzenia dzieci. Jest to postać bardzo barwna, ale i kontrowersyjna, jak to na króla przystało. 

Wzbudza wiele emocji, czasem dobrych, czasem złych, jednak jest dobrze i ciekawie napisana. Tytuł nawiązuje do samego króla, który nazywany jest „Królem Słońcem”, co finalnie daje nam fajny efekt.

W powieści pojawia się również wiele innych ważnych postaci, które są świetnie opisane. Moją uwagę skupia jednak dość rozbudowane grono kobiet króla. Tutaj pochylę się nad Françoise d’Aubigné,  guwernantką królewskiego syna i najbardziej zaufaną osobą królowej. 

Jest to młoda wdowa, której rodzina miała problemy finansowe. Niestety życie jej nie oszczędzało, bo po mężu odziedziczyła długi, co również niewiele ułatwia. Dzięki dobremu wychowaniu i temu, że rodzina kładła nacisk na naukę takich rzeczy jak języki czy zachowanie na dworze, Françoise trafiła na wersal z określonym jednak celem – miała rozkochać w sobie króla, dzięki czemu chciała wspiąć się jak najwyżej się da. 

Czy osiągnęła swój cel? Nie mogę zdradzić, jednak zapewniam, droga była długa i wyboista co powoduje, że ta historia zapiera dech w piersiach.

Moje ogólne wrażenia są bardzo pozytywne, z pewnością mogę polecić ten tytuł każdemu, kto lubi takie historie. Zwłaszcza, że w tym opowiadaniu nic nie jest takie, na jakie wygląda a zakończenie jest ogromnym zaskoczeniem. 

Osobiście bardzo lubię takie niespodzianki. Napięcie jest ciągle stopniowane, a to zdecydowanie na plus. Kto jeszcze nie czytał „Jaśniej niż slonce”, a zamierzał się zabawić na wersalskim dworze, ten niech szybko nadrabia zaległości 😉

Recenzje Książek IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz