"Blask" - zrecenzowała hoolywaater

42 4 5
                                    

Okładka do "Blask" autorstwa meletos7 mi się podoba. Jest bardzo prosta, nie ma niczego w niej niezwykłego czy innego, ale jednocześnie przyciąga wzrok przez kolorystykę. Zdecydowanie sięgnęłabym po powieść tylko ze względu na szatę graficzną. Opis mi się bardzo podoba i widzę go z tyłu okładki, gdy już powieść zostanie wydana. Mnie bardzo zachęcił do wzięcia się za czytanie, chociaż muszę zgodzić się z niektórymi, że brakuje mi większej wzmianki o bohaterach.

Na samym wstępie muszę wspomnieć o cudownej mapie, która pojawia się na początku. Widać, że autor poświęcił jej dużo uwagi i od razu rzuca to cień tego, że wszystko jest dobrze dopracowane oraz wyobraźnia autora jest bardzo duża. Na dodatek jak ja doceniam to, że pojawiło się ostrzeżenie o brutalnych scenach! Mi żadne tematy nie przeszkadzają, ale wiem, że są czytelnicy, którzy mają słabe żołądki czy też psychikę, więc to ogromny plus.

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy odnośnie błędów to niepoprawny zapis dialogów, na przykład: "- (...) Stoimy wtedy wyżej niż cała pierdolona hołota Baqarów - Vafros (...)", a powinno być "- (...) Stoimy wtedy wyżej niż cała pierdolona hołota Baqarów. - Vafros (...)". Do tego nadużywane są zaimki dzierżawcze, w większości przypadków nie są one potrzebne, ponieważ każdy dobrze wie do kogo należy dany przedmiot. Czasami brakowało kropki jak na przykład "(...) w blasku chwały Świętego Słońca Po tylu treningach (...)". Czasami błędy ortograficzne jak "czyiś" zamiast "czyichś". Zauważyłam również że często zapominane jest danie myślnika, gdy wprowadzany jest jakiś przerywnik, jak w przypadku: "– By kierować całą masą ludzi, czytanie w myślach nie wystarczy – lodowatym głosem odparła Irie. Twoi poddani muszą (...)", a powinno być "– (...) – lodowatym głosem odparła Irie. – Twoi poddani muszą (...)".

Z pozytywów, zanim przejdę do bohaterów, chciałabym napisać, że bardzo podobały mi się opisy. Były rozbudowane, ale nie miałam poczucia, że ciągle czytałam to samo i nie nudziły mi się, wywołując potrzebę przeskoczenia ich, by dotrzeć do wypowiedzi. A to nie jest znowu aż tak rzadkim zjawiskiem, gdy czytam coś dla przyjemności. Jedyne z czym miałam problem to to, że czasami akapity były zbyt długie, a wypowiedzi od nich nieoddzielone.

Od początku miałam do Caspiela mieszane uczucia. Dał się poznać jako słaba postać, która boi się praktycznie wszystkiego. Być może słusznie, ale jeżeli już tak chętnie stawiał się ojcu, powinien być w tym bardziej stanowczy. Do tego ten jego zachwyt nad znęcaniem się nad innymi oraz bicie Nadii... Coś mi w nim zgrzytało, ale jednocześnie nie potrafiłam go do końca znienawidzić. Skoro wychowywał się w takim, a nie innym otoczeniu, do tego mając takiego ojca, to trudno, by jego przekonania były inne. Gdzieś tam pomiędzy czytaniem rozdziałów pojawiło się współczucie do jego osoby oraz utożsamianie się. Dobrze, że był taką zawiłą postacią, w której zaszła przemiana. Dobry bohater to taki, który potrafi wzbudzić dużo sprzecznych uczuć, a ja zdecydowanie raz go nienawidziłam, a raz lubiłam.

Tabia natomiast od razu przypadła mi do gustu. Dzielna, odważna, potrafiąca polować oraz dobra. Uwielbiam postacie o ciętym języku, a akurat kobiecie charakterku to nie brakowało. Przyjemnie czytało mi się jej wymiany zdań z bratem oraz trafne przemyślenia. Fajnie również, że potrafiła i lubiła polować, ponieważ to dało jej postaci tego zadzioru. Jednocześnie dobrze również, że nie była niezwyciężona oraz potrafiła ukazać różne strony swojej osoby, również te delikatne cechy.

Bohaterów było dużo, więc pozwolę sobie ich tylko tak krótko streścić w tym akapicie. Vafrosa nie polubiłam, wręcz przeciwnie, wywoływał we mnie obrzydzenie i tak naprawdę nic nie mogłoby wytłumaczyć jego zachowania. Jedyne czym odrobinę nadrobił to fakt, że gdzieś tam jednak na swój własny sposób dbał o syna i chciał dla niego jak najlepiej. Jego ciężkie wychowywanie było po to, by Caspiel stał się niezależny, silny i potrafił się bronić oraz atakować, gdy najdzie taka potrzeba. Nes również mnie wkurzał i absolutnie nie czułam nawet współczucia wobec jego osoby. Nie znał swojego miejsca i często próbował udawać ważniejszego niż w rzeczywistości był. Irie polubiłam, zresztą jak całą resztę rodziny Tabii.

Wielkie brawa za przedstawiony świat, był spójny oraz bardzo odpychający, zdecydowanie nie chciałabym żyć w takim miejscu. Co mi się również niezmiernie podobało to sposób przedstawienia trudnych tematów. Nic nie zostało wyolbrzymione ani wychwalane. Wszystko zostało ukazane ze smakiem, ale jednocześnie tak, by wzbudzić niepokój oraz brak komfortu. Tak jak pisałam już też wyżej, wielkie brawa za wszelkie stworzenia, miasta i miejsca. Czuć było, że kreatywność wylewała się tu z każdego rozdziału.
Historię polecam każdemu i z pewnością czekam na moment jej wydania, bym mogła postawić książkę na swojej skromnej biblioteczce.

Recenzję napisała hoolywaater. Miłego dnia, skarby 💙

Recenzje Książek IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz