Wymknął się kolejnego dnia z domu, ruszając w stronę potoku, przy którym wczoraj był z Wonho. Miał nadzieje na spotkanie tego chłopaka bo domyślał się, że żaden inny nie będzie chciał z nim rozmawiać, choć przecież ten też mógł nie chcieć. Nastawił się jednak pozytywnie, kierując tą samą drogą, którą wczoraj dotarli nad potok. W końcu stanął nad jego brzegiem, wpatrując się w las po drugiej stronie. Minęło kilka długich chwil, po których zaczął zastanawiać się czy przyjście tutaj miało sens. Jisung nie miał gwarancji, że ten chłopak w ogóle dzisiaj będzie w pobliżu, ale mimo to usiadł na kamieniu kawałek dalej i czekał, nasłuchując w milczeniu śpiewu ptaków. Zamknął oczy, skupiając na otaczających go dźwiękach. Każdy z nich był dla niego teraz tak przyjemny, prawie namacalny, jakby przeniósł się w inny wymiar. To było fascynujące i mogłoby trwać nadal, ale nagle do jego nozdrzy dotarł nietypowy zapach, z jednej strony mało przyjemny, ale z drugiej wcale by mu nie przeszkadzał.
Otworzył oczy i po drugiej stronie zobaczył osobę, dla której tu przyszedł. Nie wstał, tamten chłopak też przez moment się nie ruszał. W końcu zbliżył się do brzegu i kucnął, obmywając ręce w zimnej wodzie. Przemył również twarz, kręcąc po tym głową przez dreszcz, który przebiegł po jego ciele.
— Dlaczego tu dziś przyszedłeś? — spytał Jisung, zdobywając tym samym uwagę rudowłosego.
— Szwendałem się trochę po lesie. Potrzebowałem trochę spokoju z daleka od ludzi, własnego towarzystwa — odpowiedział, oblizując mokre od wody usta. — A ty?
— Tak po prostu... — zaczął, przesuwając dłońmi po kolanach. — Chciałem się poznać.
— Nam raczej niezbyt wolno się kumplować.
— Wiem, ale rozmowa nie oznacza, że się kumplujemy — zauważył Han, na co wilk się uśmiechnął. Zainteresowany początkiem ich wymiany zdań zdecydował się usiąść na ziemi, nogi składając po turecku. — Jak masz na imię?
— Minho, wczoraj się przedstawiałem. A ty?
— Jisung — odparł wampir, przez chwile siedząc ze swoim towarzyszem w milczeniu. — Jak się czujesz jako wilk? Jak bardzo różni się bycie zwykłym człowiekiem od tego, kim stałeś się teraz?
— Cóż... to dziwne. Wcześniej czułem się zwykły, a teraz sama świadomość tego, że jestem wilkiem wprawia mnie w jakiś rodzaj lęku, ale też ekscytacji — zaczął, urywając źdźbło trawy. — Mam w sobie takie poczucie, którego nie umiem nazwać. Wiem, że już nie jestem typowym nastolatkiem, którego obchodzą tylko gry i wyjścia z kumplami. Zmieniłem szkołę, musiałem. Mam trochę inne priorytety, dziki instynkt, niewyobrażalne zasoby energii.
— Wow. Myślałem, że po prostu stajecie się zwierzętami i jesteście dzicy — przyznał Jisung, śmiejąc się cicho. — Prostacko, co?
— Trochę tak — odparł Lee, także się śmiejąc. — Jak jest z tobą i twoim wampirzym wcieleniem?
— To trochę głupie, nie pamiętam za wiele z okresu, w którym byłem człowiekiem. Nie mam jakichś wielkich wspomnień, nie wiem kim była moja rodzina, skąd jestem, czy mieszkałem w domu a może w mieszkaniu. Zastanawia mnie to, ale z drugiej strony... nikt mnie chyba nie szukał. Może uznali, że umarłem. Musiało stać się coś złego, te wampiry znalazły mnie chorego i na serio prawie umarłem. Przemiana była straszna, późniejsze uświadamianie sobie rzeczywistości tak samo. Chociaż przyznam szczerze, krew jest bardzo syta i smaczna.
— To jest chyba w was najgorsze. Wysysacie krew do ostatniej kropli — westchnął Minho, przyglądając się chłopakowi po drugiej stronie.
— Tak musi być. Nie skrzywdziłem jeszcze żadnego człowieka.
— Jeszcze.
— Daj spokój. Nie chciałem zostać wampirem, właściwie zostałem zmuszony. Byłem przekonany, że umrę — wzruszył ramionami, kopiąc leżący w pobliżu kamień i patrząc jak z cichym pluśnięciem wpada do wody. — Nagle mam naturalnych wrogów i całe życie wywrócone do góry nogami. Nie myślałem nigdy o tym, żeby wysysać z ludzi krew. Nie wiem jak bardzo normalne jest to dla innych wampirów, ale ci tutaj wydają się w porządku. Trzymają się swoich złotych zasad, nikt nie cierpi z tego powodu i nie ma konfliktu, prawda?
— Chyba nie. Tak powiedział przywódca stada, Sam. Zawarli umowę, więc powinno być dobrze, dopóki każdy trzyma się jej warunków — przyznał Lee, urywające kolejne źdźbło trawy. — Nie pamiętasz ile miałeś lat?
— Nie. Chyba byłem nastolatkiem, tak mi się wydaje — oparł głowę na dłoniach, patrząc jak nurt wody płynie szybkim tempem w tylko sobie znanym kierunku. — A ty ile masz lat?
— Osiemnaście. No, jeszcze nieoficjalnie, ale mam. Planowałem super imprezę, ale zmiana szkoły średnio mi to umożliwia i to całe bycie wilkiem też. Rodzice mówią, że mogę nie panować nad emocjami i tak dalej. Pewnie kupią mi jakiś tort, ładne świeczki i zawieszą baner z napisem „osiemnaste urodziny Minho, sto lat i wszystkiego najlepszego w nowym etapie życia z pchłami na tyłku i wywalonym jęzorem" — odpowiedział mu, na co obaj się zaśmiali. Później przez chwile siedzieli w ciszy, ale nie była niezręczna. Dopiero się poznali, dodatkowo byli naturalnymi wrogami, ale od razu się dogadali i zapanowała między nimi przyjazna atmosfera.
— Byłeś już w mieście? — spytał nagle Minho, patrząc na nowego towarzysza. — Nie wyglądasz jak miejscowy.
— Nie byłem — przyznał, prostując się. — A co?
— Możemy tam jutro iść. Pokaże ci co gdzie jest, pogadamy dłużej. Może uda ci się przypomnieć coś z dawnego życia. Co ty na to?
— Oh... — mruknął cicho, przez moment się wahając. Nie wiedział czy pozwolą mu iść samemu, zwłaszcza w towarzystwie wilka. Westchnął pod nosem, podnosząc się w końcu z kamienia. Minho w tym samym czasie tak samo wstał z ziemi, wciąż patrząc na zamyślonego Jisunga.
— Dobra. Nie jestem pewien czy na pewno uda mi się przyjść, ale spróbuje. Gdzie się spotkamy?
— Przyjdź na przystanek o 13. Mamy tylko jeden, łatwo znajdziesz. Do zobaczenia — rudowłosy uśmiechnął się na koniec, chwile później znikając w lesie.
Cudownie. Tylko jak Jisung ma się wymknąć do miasta?
CZYTASZ
new born || minsung
Fantasyjisung to nowonarodzony wampir, a minho dopiero przeszedł wilczą transformację.