44

402 36 12
                                    

Było późno, już dawno wrócili z kina, zaszywając się w pokoju Minho. Tym razem już nikt im nie przeszkadzał, mogli w spokoju nacieszyć się swoją bliskością tak, jak tego potrzebowali. Teraz leżeli razem w łóżku, nadzy, obserwując jak za oknem pada śnieg. Jisung szczelnie opatulony był ramionami wilka, którego palce sunęły po bladym przedramieniu nastolatka w te i z powrotem.

— Teraz ten śnieg jest inny — odezwał się cicho Jisung. — Ładniejszy. Kiedy na niego patrzę, jestem szczęśliwy.

— Tak... teraz ten śnieg jest naprawdę ładny — przyznał szczerze Lee, dobrze wiedząc o co chodzi wampirowi. Ucałował jego lodowate ramię, do którego zaraz po tym przytknął nos.

— Znowu mnie wąchasz?

— Mhm... — wymruczał, zaciągając się zapachem skóry Hana. — Uwielbiam to.

— Chciałbym kiedyś poczuć jak pachnę, ale niestety nie mogę. Fajnie byłoby wiedzieć w czym jesteś tak zakochany.

— W tobie.

— Tylko się nie śliń, dobra?

— Postaram się — parsknął, w następnej chwili wtulając się w plecy Jisunga. Zamknął oczy, czując jak chłód bijący od młodszego go usypia.

Już po chwili zasnął, a Han wciąż oglądał padający za oknem śnieg, policzek mając przytknięty do ramienia Minho, które owinięte było wokół jego szyi. Ucałował je delikatnie, zaraz po tym nieruchomiejąc. Czekał na tą chwilę, teraz będąc naprawdę w pełni szczęśliwym. Każda rzecz, która jeszcze dwa dni temu nic nie znaczyła, teraz była wręcz nagrodą. Właśnie miał przy sobie śpiącego wilka, ciepłego, z cudownie bijącym sercem i oddechem, który owiewał szyję młodszego.

Tak niewiele było Jisungowi potrzebne do szczęścia...

— Wstawaj już — jęknął Han, siedząc na łóżku z przyczepionym do uda Minho. — Twoja mama wołała nas już sześć razy, rusz się. Musimy się ubrać.

— Zaraz — mruknął rudowłosy, obejmując mocniej udo wampira. — Jak zawoła dziesiąty raz to wstanę, obiecuję.

— Teraz masz wstać! Jeśli tego nie zrobisz, to nie przyjdę do ciebie więcej.

— Przyjdziesz — odpowiedział Minho z pewnością w głosie, ale chwilę po tym puścił nogę Hana i podniósł się do pozycji siedzącej. — Która jest godzina?

— Jedenasta — odparł Jisung, na co Minho jęknął z bólem.

— Wymęczyłeś mnie w nocy do późna, a teraz muszę cierpieć katusze.

— Następnym razem nic nie będzie — prychnął młodszy, podnosząc się zaraz po tym z materaca. Ubrał bieliznę, uważając na swoją dłoń, która wciąż była obolała po spotkaniu z tamtymi wampirami. Po chwili rudowłosy także wstał, otwierając szafę i wyciągając z niej świeże ubrania dla siebie oraz Jisunga.

Założyli na siebie ciuchy, po czym Minho jeszcze na krótką chwilę przyciągnął do siebie ukochanego, całując kilka razy jego wargi. Z zadowoleniem opuścili pokój, ruszając w stronę salonu, z którego dochodziły dźwięki rozmowy. Weszli do pomieszczenia, zwracając tym samym na siebie uwagę wszystkich domowników.

— Dzień dobry — odezwał się zaraz Jisung, kłaniając nisko przed wszystkimi.

— W końcu do nas wróciłeś — powiedziała Mina, z uśmiechem klaszcząc w dłonie. — Tęskniliśmy.

— Jak się czujesz, Jisung? — spytała mama Minho, pokazując ruchem ręki aby obaj usiedli na kanapie. — Mam nadzieję, że przywrócisz do porządku naszego niesfornego syna.

new born || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz