11

490 39 17
                                    

Choć Jisung zgodził się na poznanie przyjaciół Minho, czuł narastające wątpliwości gdy czekał już na znajomym przystanku. Martwił się, że nie będzie wiedział jak się zachować, co mówić. Przede wszystkim obawiał się, że zbyt bliski kontakt może wywołać w nim niechciane pragnienie, nad którym nie uczył się jeszcze odpowiednio panować. Z każdą sekundą coraz bardziej się stresował i już miał wstać by odejść, kiedy nagle usłyszał szelest liści obok przystanku. Kilka sekund później spomiędzy krzaków wyłonił sie Minho, otrzepując bluzę z liści.

— Dlaczego wychodzisz z krzaków?

— Przybiegłem w wilczej postaci — wyjaśnił, podchodząc do Jisunga, który wyjął mu spomiędzy włosów parę liści.

— Boję się trochę — przyznał Han, wzdychając pod nosem.

— Nie ma czego, poradzisz sobie — uśmiechnął się Minho, obejmując młodszego w pasie i przytulając do siebie. Wampir od razu objął ramionami jego szyję, wtulając twarz w ramię ukochanego. No właśnie, ukochanego. Czy to słowo było dobre? Między nimi tyle się działo, a nie porozmawiali o tym ani razu, choć to ważne.

Jisung odsunął się po chwili odrobinę, wciąż jednak trzymając blisko. Dłonie ułożone miał na szyi Minho, przyglądając się jego twarzy. W końcu zatrzymał swój wzrok na ustach starszego, które wyglądały na miękkie i sprawiały wrażenie delikatnych. Miał ochotę go pocałować i czuł, że Minho chyba chciałby tego samego, ale niestety ta intymna chwila została im przerwana.

— Cześć chłopaki! — zawołał Hyunjin, więc od razu odsunęli się od siebie i odwrócili w stronę trójki przyjaciół Lee.

— Pamiętasz nas? — spytał Chan, uśmiechając się do Jisunga, który w odpowiedzi jedynie pokiwał głową. Nie czuł się na razie zbyt komfortowo, nie wiedział jak wiele ta trójka wyłapała z ich dosyć prywatnego momentu, ale zachowywali się jakby w ogóle nie ogarniali, że między nim a Minho coś zaszło.

Wspólnie postanowili, że najpierw pójdą coś zjeść, a później wpadną do domu Changbina. Tak więc zrobili, kierując się w stronę miasteczka, gdzie jakiś czas później weszli do pizzeri. Ustalenie co będą zamawiać nie trwało długo zwłaszcza, że Han oznajmił, że nie zamierza nic jeść. Poniekąd ze stresu, poniekąd z faktu, że nie potrzebował ludzkiego jedzenia do zaspokajania głodu. Wczoraj najadł się na polowaniu.

— Czemu się tu przeprowadziłeś? — spytał Chan po kilku chwilach rozmowy, spoglądając na Jisunga. Ten jedynie poprawił się na krześle, dłonie układając na swoich kolanach.

— Jestem adoptowany — wyjaśnił, uśmiechając się niepewnie aby od razu pokazać, że nie ma problemu z tym, że starszy zapytał. Przez resztę rozmowy się nie odzywał, siadając bliżej Minho dla własnego bezpieczeństwa. Podczas jedzenia jedynie przyglądał się wszystkim przy stole, obserwował innych klientów i skanował wzrokiem wszystkie przedmioty w pomieszczeniu. Ze swoimi zdolnościami mógł zbadać je dokładnie jednym spojrzeniem, na czym teraz planował się skupić, aby nie zaprzątać sobie głowy własnymi obawami.

— Wszystko okej? — spytał niemal szeptem Minho, kiedy pozostała trójka zajęła się rozmową na temat projektu, który mieli zrobić na zajęcia do szkoły.

— Nie wiem... — mruknął Jisung, wzruszając ramionami. Pochylił się do wilka, usta przysuwając do jego ucha, aby tylko on mógł usłyszeć kolejne słowa. — Po prostu bądź cały czas obok, dobrze?

— Dobrze — wyszeptał Lee, kiwając głową i posyłając młodszemu czuły uśmiech. Po tym wampir znów zamilknął, ponownie skupiając swoją uwagę na obserwowaniu wszystkiego dookoła.

*

W domu Changbina znaleźli się godzinę później, zajmując miejsce w salonie na kanapie. Tak jak zapewniał Minho, cały czas był obok Jisunga, który przez większość czasu trzymał kurczowo jego dłoń lub ramię. Hyunjin cały czas posyłał rudowłosemu porozumiewawcze spojrzenia, których Han zdawał się nie dostrzegać, ale wiedział, że o coś tutaj chodzi, tylko nie miał jeszcze pewności o co.

— Oglądamy film? Gramy w coś? — zapytał gospodarz chwilę po tym, jak przyniósł z kuchni szklanki i napoje.

— Film, teraz wrzucili coś nowego na Netflixa, może być ciekawe — postanowił od razu Chan, na co nikt nie protestował. Już kilka chwil później na ekranie rozpoczynał się ich seans, który zaciekawił nawet Jisunga. Nie stresował się już tak bardzo, ale dla własnego komfortu przyciągnął nogi do klatki piersiowej, nadal trzymając się Minho, który teraz ułożył dłoń na jego udzie, masując je kciukiem. Czuł się przy nim dużo lepiej, co było widać na pierwszy rzut oka, tak samo jak chemię między nimi, z której żaden z nich nie zdawał sobie sprawy.

Z domu Changbina wyszli około dwudziestej, kiedy za oknem zaczęło się robić coraz ciemniej. Choć zostali już tylko we dwoje, Jisung rozluźnił się w pełni dopiero kilka minut później. Wziął głęboki wdech, puszczając ściskaną do tej pory dłoń Minho i przeczesując włosy.

— Mogłeś nie puszczać, marudziłem na to? — spytał zaczepnie wilk, uśmiechając się do Hana, który uderzył go potem pięścią w ramię.

— Fajni są twoi koledzy, ale czułem się jakby zaraz mieli mnie zdemaskować — przyznał, wzruszając lekko ramionami.

— Nawet gdyby odkryli, że wampiry serio istnieją, to nie są aż tak bystrzy żeby ogarnąć, że właśnie ty nim jesteś.

— Za to gdyby ciebie uważniej powąchali, to od razu wyczuliby psa.

— Zaraz cię pogryzę — prychnął Lee, popychając młodszego, który zaczął się śmiać. — Teraz jesteś wygadany, a wcześniej prosiłeś mnie żebym nie odchodził i trzymałeś się mnie jakbym był super bohaterem.

— Jesteś super psem.

— Ja ci dam psa! — zawołał zirytowany, obejmując szyję Jisunga ramieniem i zaczynając pocierać mocno pięścią jego głowę.

— No przestań! — śmiał się wampir, próbując odepchnąć rękę Minho, który jeszcze chwilę go trzymał, aż w końcu z zadowoleniem odsunął od siebie i lekko popchnął. — Dzikus z ciebie.

— Nie mam słów — starszy jedynie pokręcił głową z dezaprobatą, ruszając po tym dalej szybkim krokiem, przez co Han musiał do niego dobiec. Resztę drogi powrotnej rozmawiali o wszystkim i niczym jednocześnie, specjalnie tworząc sobie dłuższą przechadzkę, choć ten dodatkowy czas i tak nie był wystarczający dla nich obojga. Rozstali się dopiero niedaleko potoku, który tworzył granicę, żegnając się długim i mocnym przytuleniem.

new born || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz