Śmierć tego policjanta była w mojej pamięci jeszcze długo. Musiałam, jednak wrócić do swojej umowy z Teo. Świecić tyłkiem podczas spotkań, uważać na siebie i przestać myśleć o Victorze. Zdążyłam się domyśleć skąd ma poranioną dłoń i ta świadomość jeszcze mocniej mnie podniecała. Byłam tak ogarnięta fantazją, że nie zauważyłam jego faktycznej obecności. Rozkaz opieki nade mną musiał mieć też drugie dno. Przenikliwość Teo mnie zaskakiwała z dnia na dzień. A sposoby jego działań były nieprzewidywalne.
- Poprosiłem Victora o przyprowadzenie kilku kandydatów. Wzorowi pracownicy i ostatnio dużo ryzykowali dla mnie. To wzmocni ich motywację, a także inni dowiedzą się, co można uzyskać lojalnością. – wyjaśniał skrzętnie, unikając głównego celu tej wypowiedzi. Przeglądałam dane finansowe jednego z klubów i kontem oka obserwowałam do czego prowadzić ma ta rozmowa.
-Do rzeczy. – stwierdziłam, znudzona jego laniem wody.
-Postanowiłem oddać ci na noc, jednego z moich ludzi. – dodał z chytrym uśmiechem. Zaniemówiłam.
-Chyba sobie kpisz. – wymamrotałam, ledwo klecąc zdanie.
-Wręcz przeciwnie. Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. A ty nie będziesz musiała zaspokajać się sama. – otworzyłam usta by coś powiedzieć lecz on tylko machnął ręką. – Wiem wszystko, nie musisz się tłumaczyć. Włączasz to porno nie tylko by stwarzać pozory naszego „związku". – dodał zaznaczając palcami w powietrzu znak cudzysłowu.
-Chyba powinnam ci podziękować za wynajęci mi „dziwka" – odparłam obrażona.
-Sądzę, że nie będę musiał mu płacić aby cię przeleciał. Z resztą on jest do twojej dyspozycji a nie odwrotnie. Pamiętaj o tym. – jego słowa mnie nie przekonywały, ale wizja seksu z kimś innym niż wymyśleni mężczyźni, podniecała. „Kotka w ruji" – wydzierał się mój zdrowy rozsądek. Byłam w końcu maskotką szefa mafii i czas skorzystać z tego przywileju.
-Jak mi się żaden nie spodoba to, co wtedy? – zapytałam kontrolnie.
-Wybierzesz takiego, który spełni twoje oczekiwania. – zaproponował, handlując męskością swoich podwładnych jak baba na targu kartoflami. Zgodziłam się. Najwidoczniej moja ruja zaczynała być bardziej zauważalna niż sądziłam.
- Przyprowadziłem ich. Zgodnie z twoją prośbą. – powiedział Victor, wprowadzając do sypialni trzech przystojnych mężczyzn. Blondyna, bruneta i szatyna. Jednak nie oni mnie interesowali.
-Wybieraj Vendetko. – powiedział z uśmiechem Teo. Spojrzałam na każdego z nich ale byli zbyt idealni. Ich piękne twarze dopracowane w każdym szczególe nie miały w sobie duszy. Nie miały tego chłodu w spojrzeniu, który mnie intrygował i podniecał do granic szaleństwa. Przeniosłam wzrok na Victora. Sprawiał wrażenie obojętnego i bezwzględnie pozbawionego uczuć. Jednak wiedziałam, że to nie prawda. Wtedy w klubie i po powrocie do rezydencji pokazał mi cząstkę siebie.
-Victor. – odparłam głośno, wpatrując się w jego poważną twarz, która nagle zadrżała. Spojrzał pytająco w stronę Teo. On tylko zaśmiał się pod nosem.
-Reszta wyjść. – rozkazał a trójka biedaków jak oparzeni uciekli z pomieszczenia. Chyba nie zdawali sobie sprawy do czego mieli szanse być zaangażowani.
-O co chodzi? – zapytał wyraźnie poddenerwowany. Teo jemu też nie zdradził celu tej szybkiej rekrutacji.
-Zobaczysz. – uśmiech nie znikał mu z twarzy.- Widzimy się na śniadaniu. Jak przeżyjesz. – dodał z chytrym uśmiechem poklepując go po ramieniu. Jak tylko opuścił mój pokój zamknęłam drzwi na klucz i spojrzałam na nerwowo rozglądającego się Victora. Tego się nie spodziewał.
-Co się dzieje? – drążył a mnie pewność siebie opuszczała mnie z minuty na minutę.
Podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyje.
-Czy mogę.. cię pocałować? – zapytałam nieśmiało, czym skupiłam na sobie jego wzrok.
Odchylił lekko usta co uznałam za zgodę i delikatnie musnęłam jego wargi swoimi. Były przyjemnie gorące. Zachęcona wsunęłam dłoń w jego idealnie ułożone włosy i ponownie złączyłam nasze twarze w pocałunku. Tym razem Victor zareagował inaczej. Wsunął język w moje usta i zaczął nim nieśpieszny taniec, pobudzając każda komórkę w moi ciele. Zadrżałam gdy objął mnie w pasie i przycisnął do siebie. Jego pocałunki stawały się coraz intensywniejsze. Palcami szukałam nerwowo guzików jego koszuli. Zdjęte ubrania rzucaliśmy wprost na podłogę, nie odrywając od siebie namiętnego spojrzenia. Ogień pożądania palił nasze ciała. Lgnęłam do niego i pozwalałam aby brał każdy centymetr mojej skóry w posiadania. Naga pieściłam dłonią jego nabrzmiałą męskość. Pragnęłam być jego i tylko jego. Gdy w końcu nasze ciała splotły się w jedności nie byłam w stanie myśleć o niczym innym jak o rozkoszy, którą czułam. Namiętne pchnięcia przybliżały mnie na skraj orgazmu. Sprawne dłonie Victora czule obejmowały moje piersi raz za razem drażniąc powiększone sutki. Orgazm był blisko. Nadchodził niczym fala tsunami, rozrywając mnie na tysiące drobnych kawałków. Był inny niż wtedy ale i tak palił mnie od środka, sprawiając, że pragnęłam więcej. Ledwo łapiąc oddech już myślałam o kolejnym razie, i kolejnym, i kolejnym.
Spojrzenie Victora emanowało pożądaniem. W końcu mógł bez skrępowania pokazać czego tak naprawdę pragnął. Odwrócił mnie na brzuch i rozkładając szeroko ręce przygwoździł do materaca. Czułam jego oddech na karku i włosy delikatnie muskające moją szyje. Wypięłam pośladki podniecona tą subtelną pieszczotą. Jego męskość otarła się o łechtaczkę i sprawnym pchnięciem wypełnił moją dziurkę. Zamruczałam z rozkoszy. Żadne z wyobrażeń nie było w stanie oddać tej przyjemności. Rytmiczne obijanie się naszych ciał sprawiało, że koniec był blisko. Wraz z bardziej stanowczymi ruchami jego penis stawał się coraz bardziej wyczuwalny. Drażnił mój najczulszy punkt.
- Nie przestawaj... - pisnęłam i chwilę potem krzyczałam ogarnięta orgazmem. Zacisnął palce na moich nadgarstkach i ostatnim ruchem doszedł, warcząc słodko wprost w moje ucho.
Leżałam wtulona w jego pierś, głaszcząc każdą nierówność jego skóry. Jego oddech był spokojny lecz pomimo wspólnych chwil uniesienia nie odważył się na odrobinę czułości.
-Czemu mnie wybrałaś? – zapytał, nie odrywając wzroku z sufitu.
-Bo tylko ty wywołujesz u mnie tak niepochamowane pragnienia. – odparłam szczerze nie bacząc co sobie o mnie pomyśli. I tak było to tylko jednorazowe spotkanie.
-Nie powinienem tego robić. – jego słowa nie miały sensu. Teo zaakceptował tą noc.
-Teo...
-Nie chodzi o niego. – wtrącił, nie dając mi dojść do słowa. – Przysięgłem, że nie będę z żadną inną kobietą. – jego słowa dziwnie zabolały ale zaczęłam sobie tłumaczyć, że to tylko przysługa. „dwie pieczenie na jednym ogniu". To tylko forma odreagowania, nic więcej.
-To tylko noc. – wyjaśniłam.
-Jedna noc potrafi zmienić wszystko. – spojrzał na mnie ze smutkiem. Jego ból był hipnotyzujący a chłodny wyraz twarzy... Miałam ochotę wpatrywać się w niego nie tylko całą noc ale i kolejny dzień i następną noc.
-Masz rację. Nie zmieni tego, że będę chciała więcej. – szepnęłam i złożyłam mu na ustach delikatny pocałunek. Nie odwrócił twarzy. Wplótł dłonie w moje włosy i szybkim ruchem posadził mnie na swoich biodrach.
-Twoje "więcej" trwa tylko do rana. – odparł stanowczo i wbił we mnie swoją sztywną męskość. Ujeżdżałam go pełna pasji. Świadomość upływającego czasu napędzała moje mięśnie.
CZYTASZ
Dolce Vendetta
RomancePogrążony w smutku po stracie ukochanej osoby Teo Sola, przenosi się do San Fransisco. Ma zamiar skończyć ze swoim życiem, prowokując do zlecenia jego morderstwa najgorszych z gangsterów. Przypadkowo do jego siedziby trafia bezdomna kobieta, szukają...