#3 Rozprawa w sądzie

1.2K 38 13
                                    

- Jeśli się uda, będę dziękował Bogu, i będę ci wdzięcznych.- stałam przy mężczyźnie, trzymając w dłoni teczkę z dokumentami. Miałam na sobie toge, czyli strój adwokata. Nathan miał na sobie za to czarny garnitur a pod spodem białą koszulkę, włosy miał w artystycznym nieładzie. Chociaż nie chciałam tego przyznać, sama przed sobą ale cholernie dobrze wyglądał w tym garniturze, zmierzyłam go wzrokiem i odparłam.

- Nie, warunek jest taki, że jak wygram spraw, ty wyjedziesz stąd i nigdy się nie spotkamy.-uśmiechnęłam się sztucznie, mówiąc szeptem i podniosłam spojrzenie na jego oczy.

- Przypomnę ci, że Mamy razem syna- syknął pochylając się w moją stronę, jego perfumy uderzyły w moje nozdrza, cały czas używał tych samych co cztery latatemu, czułam jakbym straciła rezon przez chwilę- I chciał bym się z nim widywać.- przechylił głowę zwilżając usta koniuszkiem języka. No tak, ten jego cholerny tik.

- Przez cztery lata nie interesowałeś się nim- Warknęłam chłodno, zacisnął szczękę na moje słowa.

- Jak to nie? Dzwoniłem do ciebie ale nie odbierałaś telefonów- zmarszczyłam brwi ale po chwili przybrałam obojętny wyraz twarzy, starałam się przypomnieć  moment w którym chłopak dzwonił. Ale sobie nie przypomniałam, bo nie było takiego momentu.

- Proszę nie wmawiać we mnie czegoś czego nie było, jedynie co, to rok po moim wyjeździe złożyłeś mi życzenia urodzinowe i to tyle. Chociaż wcale nie musiał Pan tego robić.

- Mówiłem byś nie mówiła do mnie Pan.- westchnął zwilżając usta koniuszkiem języka, parsknęłam kpiąco wplatając palce we włosy, by je przeczesać.

- Dlaczego? Przecież jest Pan dla mnie obcy - przechyliłam głowę i uniosłam wyzywająco brew patrząc na jego twarz.

- Dlaczego się zachowujesz jakby nic nas nie łączyło?- przetarł twarz dłonią, wbił we mnie swój wzrok, utrzymałam go, nie złamałam się.

- Bo nic nas nie łączyło, byliśmy tylko głupimi nastolatkami, ja byłam naiwna a ty to wykorzystałeś - rzuciłam obojętnie. Zacisnął szczękę i po chwili otworzył usta by coś powiedzieć, ale weszłam mu w słowo- Proszę nie wchodzić ze mną w takie tematy.- odrząchnęłam i podsunęłam mu dokument do podpisania, podpisał go a ja wsunęłam papiery do teczki, sprawdziłam wszystko jeszcze raz.

Mierzył mnie wzrokiem wcale tego nie kryjąc, skinęłam głową w geście gotowości, odkąd zajmuje się jego sprawą ani razu nie podałam mu ręki, mimo że on pierwszy wystawiał do mnie dłoń, nie chciałam czuć jego dotyku, kiedy chciałam już odejść zatrzymał mnie jego głos.

- Mogę zadać Ci ostatnie pytanie?- wywróciłam oczami na jego słowa i przytaknęłam, dając pozwolenie by zadał pytanie.

- Jeśli musisz

- Dlaczego ścięłaś włosy?

Złapałam z nim kontakt wzrokowy, uniosłam kpiąco kącik ust.

- Dlatego że uwielbiałeś moje długie włosy, lubiłeś się nimi bawić. Dlatego je ścięłam i przefarbowałam. A teraz przepraszam ale musze skorzystać z łazienki odwróciłam się i skierowałam się do toalety, zostawiając go w osłupieniu.

Weszłam do toalety i oparłam się o scianę chcąc się uspokoić, nie mogłam z nim usiedzieć więcej niż pół godziny, czułam jakby mnie osaczał, przez ostatnie noce nawiedzał mnie nawet we śnie!

- Dasz radę Amber. - szepnęłam sama do siebie, kiedy ochłonęłam wyszłam po kilku minutach, kiedy podeszłam do mojego klienta, w moją stronę zmierzał Jack Jonas. Uniosłam hardo podbródek nie spuszczając z niego wzrok, Uśmiechnął się wyciągając w moją stronę dłoń, prychnęłam nie podając mu dłoni.

𝐿𝑒𝑡 𝑚𝑒 𝑏𝑒 𝑦𝑜𝑢𝑟𝑠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz