#4 Pocałunek Judasza.

870 29 16
                                    

Sprawa trwała od godziny, czułam wyjątkowy spokój w środku kiedy, przedstawiłam swoje dowody i argumenty. Po twarzy Jacka Jonasa, widziałam jak się spiął, spojrzałam na Nathana kątem oka, modlił się po cichu.

- O to nagranie z hotelu Inger Continental, widać na nim jak Pani Pey niemal uwiesza się na szyi mojego klienta, mimo jego niechęci, więc jakim cudem to Pan Nathan, ją zaciągnął do łóżka? - Wskazałam na ekran telewizora gdzie wszyscy wbili spojrzenie zaciekawieni. - Dziwnym sposobem, nagranie zostało skasowne następnego dnia, ale ktoś kto usunął nagranie nie pomyślał o kopii zapasowej- uniosłam cwanie brew. - Wysoki sądzie, tu widać czarno na białym, jak ta kobieta kokietuje Pana Nathana, widać jak ją odpycha a ona i tak nalega- zwróciłam się sędziego.

- Owszem współżyli ze sobą, ale to ona tego chciała, nie on.- patrzyłam surowym wzrokiem na kobietę która oskarżyła Nathana o gwałt. - Jak dobrze słyszeliśmy, dwóch świadków powiedziało niemalże to samo, co wskazuje że mam rację, i dowody to potwierdzają - uniosłam brew patrząc na sędziego.

Dałam z siebie wszystko, co mogłam, na początku był stres ale szybko minął. Dylan rozmawiał ze mną przez chwilę ale nie wykazałam chęci do rozmowy. Robiłam wszystko co mogłam, by pokazać swoją rację, sędzia wstał a z nim wszyscy obecni.

- Zeznania świadków, jak i argumenty wraz z dowodami, które przedstawiła Pani Wilson wskazują, że Nathan Samuel Smith jest niewinny, sąd uznaje Pana za niewinnego, a osoby składające fałszywe zeznania zostaną pociągnięte do odpowiedzialności- uderzył młotkiem e deskę, odepchnęłam głośno słysząc owe zdania.

Dziękuję Ci Boże. Jestem Ci tak cholernie Wdzięczna.

Słyszałam za sobą głośne okrzyki radości, odgarnęłam kosmyki, chciałam dać sobie chwilę, zrobiłam to. Udowodnilam swoją rację, i jego niewinność, tak o to walczyłam.

- Dziękuję wysoki sądzie- Nathan wstał z miejsca, przymknęłam oczy nadal nie wierząc że wygrałam, udwodniłam to że nikt nie może być mi straszny, że sobie poradzę.

Po dosłownie, 15 minutach wszyscy, wyszlj na trzęsących nogach, w moją stronę zmierzał Jack, stanął przede mną z lekkim uśmiechem. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Nie doceniłem panią, jest Pani na prawdę dobra. Moje gratulacje.- zaskoczona patrzyłam na mężczyznę, który wyciągnął dłoń w moją stronę, uscisnełam ją dumna z siebie jak nigdy.

- Dziękuję- skinęłam głową cofając po chwili dłoń, wyminął mnie po krótkiej rozmowie, przede mną stanęła za to Tamara, Blanca i Valeria, posłałam lekki uśmiech.

- Dziękujemy, tak bardzo Ci dziękujemy-z ekscytacji Valeria mnie przytuliła, pogładziłam dłonią jej plecy.

- Taka moja praca - zacisnęłam szczęke i odsunęłam się od dziewczyny.

- Wierzyłam że ci się uda - Blanca zacisnęła ręce w piąstki jak małe dziecko, skinęłam głową.

Nadal nie mogłam uwierzyć w to że mi się udało, po kilkunastu minutach skierowałam się do wyjścia z sądu, bo wcześniej zdjęłam togę, zaczerpnęłam świeżego powietrza przenosząc wzrok ku niebu.

- Mike, Ali zrobiłam to, udało mi się- szeptałam wachlując się rękoma, miałam ochotę skakać z radości z dwóch powodów, po pierwsze wygrałam rozprawę i to z dość mocnym oskarżycielem, a po drugie, nie zobaczę Nathana już nigdy więcej, jak tylko opuści Boston będę w niebie.

Molly która podbiegła do mnie i złapała mnie za dłoń, uśmiechnęła się szeroko, nadal byłam na nią zła.

- Gratuluję, udało Ci się pani mecenas- przytuliła mnie ale widząc że animdrgnęłam westchnęła odsuwając się ode mnie. Czułam ekscytacje całą sprawą ale nie chciałam tego pokazać, odrzuciłam kucyka na plecy posyłając jej pytające spojrzenie. - Lucas tęskni za tobą- szepnęłam spuszczając wzrok.

𝐿𝑒𝑡 𝑚𝑒 𝑏𝑒 𝑦𝑜𝑢𝑟𝑠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz