Czułam się źle z faktem, że wykorzystałam Max'a do tego by uspokoić swoje myśli, wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka. Pokręciłam głową na swoje myśli, które kręciły się wokół mężczyzny o zielonych oczach. Znowu.
Nie wiem co we mnie wstąpiło, leżąc pod Max'em z zamkniętymi oczami wyobrażałam sobie Nathana, nigdy nie powinnam tak myśleć, szczególnie ze świadomością jakimi uczuciami, darzył mnie Max. Jak cie nienawidzę, Nathan!
Siedziałam w pracy i nie mogłam się skupić, o sporządzaniu opinii prawnych nawet nie wspomnę. Bawiłam się długopisem w zamyśleniu, zagryzłam nerwowo wargę bazgrąc na kartce papieru.
Nie czułam się dziś najlepiej, głowa mnie bolała, było mi zimno i do tego ten cholerny kaszel. Na szczęście już kończę swoją zmianę, schowałam papiery i zarzuciłam czarną marynarkę, na ramiona i wyszłam z kancelarii. Postanowiłam zadzwonić do brata, chciałam wpaść i zobaczyć w końcu Lukas'a.
- Cześć tu Luke, jeśli to coś ważnego, zostaw wiadomość pip.- wywróciłam oczami wiedząc że się nie dodzwonię do niego.
- Ty głupi idioto.- powiedziałam sama do siebie, napisałam mu smsa by oddzwonił, stanęłam przed autem a silny wiatr targał moimi włosami we wszystkie strony, naciągnęłam marynarkę czując napływające zimno. Przesunęłam palcem po ekranie, mając na tapecie Luka który, trzymał na rękach swojego syna. Otworzyłam auto z pilota, a po chwili drzwi ale czyjaś ręką znowu je zatrzasnęła, podskoczyłam w miejscu przykładając dłoń do klatki piersiowej, nie odwróciłam się, mój wzrok stanął na dłoni mężczyzny, krzyżyk tuż przy kciuku rozpoznałabym wszędzie, to on.
Nathan.
- Nie, to jakiś omamy.- pomasowałam skronie kręcąc głową, przez cały dzień o nom myślałam, raz nawet wydawało mi się że wchodzi do mojego gabinetu.
- Czyli jednak o mnie myślisz.- jego ochrypły tembr głosu musnął moje ucho, moje ciało reagowało na niego, jak sprzed lat. Ale nie mogłam mu tego pokazać, odwróciłam się przodem do niego, zacisnęłam palce na połach marynarki, trzęsłam się z zimna a wiatr wcale nie ustawał, a wiał ze zdwojoną siłą. Moje włosy to był istny chaos, przymrużyłam oczy kiedy świdrowałam go wzrokiem, jego zielone tęczówki skanowały moją twarz, jego włosy też nie wyglądały najlepiej, posłałam mu karcące spojrzenie.
- Co tu robisz?- zapytałam zdzierając głowę by dobrze mu się przyjrzeć, przechylił głowę opierając dłonie po bokach swojego ciała, przerulował językiem po wnętrzu policzka i wzruszył ramionami.
- przyjechałem do ciebie.- zwilżył usta koniuszkiem języka utrzymując twardy wzrok na mojej osobie.
Parsknęłam kpiąco i już miałam coś powiedzieć ale przerwał mi dzwonek telefonu, spojrzałam w dół i wyciągnęłam telefon, miałam nadzieję że to mój brat, ale zdziwiłam się widząc numer Ivana. Odtatni raz dzwonił do mnie z dwa tygodnie temu, nasz kontakt nie jest taki jak kiedyś.
Odebrałam przykładając telefon do ucha.
- Hej Bibiś.- uśmiechnęłam się słysząc jego głos.
- Cześć.
- Jak tam? Co robisz?
- Wracam właśnie z pracy.
- O no dobra, jak będziesz w domu, to zadzwoń.- mruknął i wyłączył się bez słowa, spojrzałam na telefon marszcząc brwi, okej? To było dziwne.
- Kto to był?
Spojrzałam na chłopaka, odrzachnęłam przybierając normalną postawę, schowałam telefon do kieszeni płaszcza, uniosłam brew prześmiewczo.

CZYTASZ
𝐿𝑒𝑡 𝑚𝑒 𝑏𝑒 𝑦𝑜𝑢𝑟𝑠
Novela JuvenilNauczyła się żyć bez niego, chciała zapomnieć o wszystkim co ją spotkało, układała swoje życie, by doznać trochę szczęścia w swoim nieszczęśliwym życiu ale wszystko się zmienia kiedy ma zająć się sprawą, osoby którą niegdyś kochała. Czy to się uda...