#10 Nie ma miejsca dla ciebie.

117 14 18
                                    

Dwa dni później

Zerwałam się do siadu, oddech miałam przyspieszony, a gorąc uderzył w moje ciało, jak to możliwe? Dlaczego mam takie sny o nim.

Dochodziła czwarta rano, przetarłam twarz, kręcąc głową.

— Daj mi spokój, idź sobie.— Uderzyłam się ręką w głowę kilka razy, nie chciałam mieć takich snów, nie z nim.

Nathan pierwszy raz nawiedził mnie we śnie od x czasu, ale to nie był normalny sen. Siedzieliśmy w jego aucie, nie mam pojęcia gdzie jechaliśmy, ale miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, a pod spodem biały t-shirt, a na nogach czarne jeansy. Patrzył na drogę, mimo ulewy był skupiony, deszcz uderzał o samochód, a wycieraczki pracowały jak szalone, ułożył dłoń na moim udzie, sunąc nim wyżej, rozchylił moje nogi wsuwając długie palce przez materiał spódniczki, musnął kobiecość czując wilgoć na placach.

— Kochanie, jesteś taka mokra a nawet nic takiego nie zrobiłem.— Jego niski głos doprowadził mnie do szału, popchnęłam jego dłoń głębiej, zaczynając się ocierać o jego dłoń. Zjechał na pobocze, w deszcz wzmógł na sile, złapał mnie za szczęke wbijając się w moje wargi,  w tym samym czasie przerzucił sobie moją nogę przez siebie, tak że dosiadłam go okrakiem, całowaliśmy się zachłannie, jakby od tego miało zależeć nasze życie, ocierałam się o jego krocze a jęki wydostały się z naszych ust, byłam taka mokra że poplamiłam mu spodnie. Kiedy miał wysunąć swojego penisa....obudziłam się.

Całe szczęście.

Cholera jasna.

Opadłam na materac z jękiem frustracji, dlaczego akurat on?!

Wstałam z łóżka poszłam wziąć prysznic, chyba każdy wie dlaczego....

Nie ważne.

Przebrałam się w czystą bieliznę i założyłam piżamę, nie poszłam już spać, nie mogłam zasnąć, nie po tym. Bałam się że jak zasnę znowu coś mi się przyśni podobnego.

O siódmej rano, wsiadłam do auta jadąc na zakupy, musiałam zapełnić lodówkę bo miałam w niej tylko dżem...

Wracając do domu zahaczyłam o kancelarie, zabrałam kilka papierów i wróciłam do domu.

Przeglądałam papiery wypisując raporty, nie mogłam się na niczym skupić, schowałam papiery i zrobiłam kurczaka z makaronem w sosie śmietankowym, mieszkałam na dzielnicy Dorchester, postanowiłam jechać na drugi koniec miasta do Chinatown. Chciałam odwiedzić Marise, moją dobrą znajomą ze studiów, musiałam się jakoś rozerwać

Amber:
Jak się czuje Lu?

Molly:
Dobrze, cieszy się że wracamy w końcu do domu.

Amber:
Widzimy się niedługo, uważajcie na siebie.

Odłożyłam telefon na siedzeniu pasażera, włączyłam radio i kiedy chciałam odpalić w szybę zapukał...Nathan? Co do kurwy?

Pomrugałam oczami parokrotnie, myśląc że mam zwidy, co on tu robił? W Bostonie.

— Nathan co ty tu robisz? — Zapytałam po tym jak zsunęłam szybę.

— Musimy pogadać

— Ah i specjalnie przyleciałeś z Londynu do Bostonu, by ze mną porozmawiać? Czy ty się Słyszysz do cholery? — Warknęłam, a przed oczami stanęła mi scena z mojego snu, przez co bardziej się zezłościłam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 3 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝐿𝑒𝑡 𝑚𝑒 𝑏𝑒 𝑦𝑜𝑢𝑟𝑠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz