Rozdział 3

300 26 0
                                    

Siedziałem jeszcze długo bez ruchu i wspominałem swoje dzieciństwo. Cieszyłem się, że spędziłem je w Asgardzie. Czułem, że to jest moje miejsce na ziemi, mój dom. Tylko tu, mogłem zaznać spokoju i odpocząć od wszystkiego wokół mnie.

Kiedy schodziłem na śniadanie, usłyszałem na korytarzu szepty, a wychwytując wśród cichych głosów swoje imię, zatrzymałem się i natężyłem słuch.

- Nie możemy już tego dłużej ciągnąć. - Usłyszałem głos Sif. - Thor musi być bezpieczny, a nie jest ani trochę, dopóki w pałacu przebywa ten potwór.

- Na razie musimy czekać. - Odpowiedział jeden z moich przyjaciół. - Dzisiaj nic nie nie rób. Nie teraz, kiedy Odyn coś podejrzewa. Niech tamten śmieć sobie odpocznie. - Usłyszałem jak wypluwa te słowa z pogardą.

- Postaram się, ale nie obiecuję. Wiecie jak potrafi wytrącić z równowagi. - Odrzekła Sif, a ja poczułem jak moje policzki czerwienią się ze złości. 

Domyśliłem się, że mają na myśli mojego brata. Tylko o nim mówili z taką nienawiścią. 

Co robili Lokiemu? Dlaczego nazwali go potworem? Co Sif zamierzała zrobić? Dlaczego uważali, że Loki mi coś zrobił?

Moja głowa była pełna pytań, ale postanowiłem je na razie zignorować i wycofałem się do głównego holu. Nie zdążyłem nawet wejść do jadalni, gdy usłyszałem za plecami głos mojego ojca. Odwróciłem się do niego, lecz nie podszedłem bliżej. W ostatnim czasie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy, więc czułem się niezręcznie i starałem się nie patrzeć mu w oczy.

- Witaj ojcze. - Powiedziałem.

- Synu... - Zaczął mówić. - Wyjeżdżamy z twoją matką i jeszcze przed południem musimy być w drodze. Nie będzie nas przez co najmniej miesiąc, więc musisz być na ten czas odpowiedzialny za cały Asgard. Dopóki nie wrócimy, nie rób żadnych uczt i pilnuj swojego brata. - Powiedział i uśmiechnął się delikatnie. - Nie rób głupstw. I jeszcze jedno Thorze... Pamiętaj, że cię kocham. - Rzekł i odszedł w stronę swojej komnaty.

- Mnie może i tak, lecz mojego brata niezbyt. - Powiedziałem cicho do siebie i przewracając oczami wszedłem do jadalni.

Mogłem od razu zaczynać jeść, ponieważ każdy budził się o innej porze i zazwyczaj przy śniadaniu nikogo nie spotykałem. Zdziwiłem się więc, gdy do pomieszczenia wszedł Loki. Obserwowałem go, gdy cicho podszedł do swojego miejsca i zaczął sobie nakładać jedzenie.

- Thorze, czy mógłbyś przestać się na mnie gapić? - Dopiero gdy to powiedział, zorientowałem się, że nadal na niego patrzę. Moje policzki zaróżowiły się i spuściłem wzrok na swój talerz.

- Smacznego. - Powiedziałem cicho i zacząłem jeść swój posiłek. Już miałem się odezwać, gdy do pomieszczenia weszła Sif. Spojrzała wrogo na Lokiego i usiadła obok mnie.

Obserwowałem, jak ciało mojego brata się spina, a jego oddech przyśpiesza. Nie patrzył w stronę Sif i lekko zmarszczył brwi.

- Thor, mówię do ciebie. - Powiedziała głośno Sif i dopiero wtedy skupiłem na niej swoją uwagę.

- Przepraszam, co mówiłaś? - Spytałem się.

- Chcesz jechać z chłopcami na polowanie? Mieli zamiar znowu ucztę wyprawić. Ostatnio myślą tylko o alkoholu... - Zaczęła narzekać na przyjaciół.

- A ty z nami nie jedziesz? - Spytałem się i czekałem na jej reakcję. Zamilkła i szybko odwróciła wzrok.

Sif nigdy tak łatwo się nie rozpraszała. Nie czuła niepokoju, ani nie trzęsły jej się ręce. Zawsze to ona najbardziej umiała kontrolować swoje emocje. Chociaż zauważyłem kiedyś, że w mojej obecności jest bardziej niepewna, to nigdy nie zachowywała się w ten sposób. Chyba, że dopiero teraz zwróciłem na to wszystko uwagę...

- Niestety nie będę mogła wam towarzyszyć. - Odpowiedziała szybko, wzięła w rękę jabłko i wyszła z pomieszczenia. Spojrzałem na Lokiego i spostrzegłem, że jego mięśnie się w końcu relaksują, a jego oddech wraca do normalnego stanu.

- Loki, czy będziemy mogli dzisiaj porozmawiać? - Spytałem się. Mój brat spojrzał na mnie zdezorientowany i delikatnie przekrzywił głowę. Był jeden z tych jego bardziej uroczych odruchów. Zawsze gdy to robił, czułem, że zaczynam się delikatnie uśmiechać. Tak było i tym razem, od razu poczułem jak na moją twarz wpływa czuły uśmiech.

- A nie miałeś w planach polowania, a potem upicia się, jak to robiłeś w ostatnim czasie? - Spytał się. Usłyszałem w jego głosie urazę. Nie dziwiłem mu się, wiedziałem, że za dużo go ignorowałem.

- Tak naprawdę to nie zgodziłem się, że pojadę. Ojciec zabronił robienia uczt, ponieważ wyjeżdżają z matką na miesiąc. Poza tym nie mam dzisiaj ochoty na polowanie. - Odpowiedziałem. Loki wyglądał na jeszcze bardziej zdziwionego i przez chwilę nie odzywał się.

- Chyba pierwszy raz, powiedziałeś coś inteligentnego. I nie mam pojęcia, dlaczego wielki książę Thor Odinson, god of thunder nie ma ochoty na polowanie, ale trzeba z tego korzystać. Jasne, że możemy porozmawiać. Masz teraz czas? - Upewnił się Loki. 

- Tak. Ale... Chciałbym cię najpierw gdzieś zabrać. - Powiedziałem i poczułem, jak mój uśmiech się poszerza.

One tear can change everything ~ThorkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz