Rozdział 7

305 23 42
                                    

Usiadłem na łóżku przecierając oczy ze zmęczenia. Nigdy nie miałem problemów z bezsennością, dlatego od razu mogłem poczuć skutki przewracania się z boku na bok przez całą noc.

Pomimo wczesnej pory wstałem z łóżka i skierowałem się do łazienki. Moja głowa pulsowała ostrym bólem, a nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Wszedłem do pomieszczenia i spojrzałem w lustro. Moje oczy były podkrążone i zaczerwienione, a włosy roztrzepane na wszystkie strony. Nie zwlekając zbyt długo przemyłem swoją twarz zimną wodą i poczłapałem w stronę jadalni.

Westchnąłem z ulgą widząc pusty stół, lecz zanim jeszcze usiadłem usłyszałem za sobą krzyki.

- Tu jesteś Thorze! Wszędzie cię szukałem... - do sali wpadł zasapany Fandral, a moje ciało automatycznie się spięło. Zmarszczyłem brwi, ale nie zwlekając za długo odwróciłem się do przyjaciela. - Wiem, że nie masz ostatnio ochoty na zabawę, ale tej okazji nie możemy przegapić. - powiedział patrząc na mnie z ożywieniem.

- Oboje dobrze wiemy, że znalazłbyś najmniejszy powód tylko po to, żeby się upić. - odpowiedziałem chłodno

- Nie mów mi, że zapomniałeś... - powiedział Fandral zdezorientowany. - Jutro są urodziny Lokiego, Thorze.

- Co? Fandralu, nie żartuj sobie ze mnie, przecież został jeszcze miesiąc... - powiedziałem zdenerwowany, lecz w mojej głowie zaczęły się pojawiać wątpliwości.

- Został jeden dzień. - odpowiedział i zaczął się przyglądać mojej twarzy. - Nie wyglądasz dobrze... Wszystko z tobą w porządku? - zapytał się z troską, lecz ja go zignorowałem. Myślałem o wszystkich minionych wydarzeniach.

Jak mogłem zapomnieć?

Co sprawiło, że wyleciały mi z głowy urodziny Lokiego?

- Tyle się ostatnio działo... Najpierw te dziwne zachowanie Lokiego, potem twoje tajemnice, a na końcu Sif... Ale nic mnie nie usprawiedliwia... Jak mogłem o tym zapomnieć? Ostatnio nasz kontakt się poprawił, jak mógłbym to wszystko zepsuć zapominając o jego urodzinach? - zacząłem mówić z paniką. - Jesteś pewien, że to już jutro?

- Tak. - oświadczył twardo. - Myślę, że przygotowanie uczty byłoby najłatwiejsze. Myślisz, że spodobałoby mu się, gdybyśmy zrobili to w innym stylu niż zawsze? Cicha muzyka, elegancki wystrój...

- Jasne, że nie. - wstałem gwałtownie i podszedłem do Fandrala. - Zaprzyjaźniliście się, a nie wiesz nawet takich rzeczy? - podniosłem głos. - Loki nienawidzi przyjęć. Wolałby pójść do biblioteki, lub nawet pojechać na polowanie, lecz uczta to ostatnia rzecz na jaką miałby ochotę w swoje urodziny! - krzyknąłem.

-  Skąd wiesz, że zaprzyjaźniliśmy się? - spytał się cicho Fandral, kurcząc się w sobie. Zignorowałem pytanie i zacząłem się zastanawiać czego się tak przestraszył, lecz zdałem sobie sprawę, że moje ramiona znajdują się kilka centymetrów od jego głowy. Cofnąłem się szybko o krok. - Jeśli nie lubi przyjęć to dlaczego zawsze zostaje do końca? - spytał się odzyskując pewność siebie.

- Nie wiem. - powiedziałem ze słyszalnym zmęczeniem w głosie. Odchrząknąłem głośno i spojrzałem na Fandrala ze zrezygnowaniem. - Zawsze mnie to zastanawiało. Oboje musimy być obecni, kiedy przemawia Odyn, a kiedy on wychodzi to zostaje nasza matka. Lecz nawet jej wyście nie sprawia, że Loki odchodzi do swoich komnat. Siedzi sam, nie pije za wiele i wszyscy się z niego śmieją. Nigdy mi się to nie podobało, ale nie pytałem się. - zmarszczyłem brwi.

Nie pytałem się, ale to był idealny moment by się spytać.

One tear can change everything ~ThorkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz