Rozdział 6

307 24 23
                                    

- Nie wiem. - powiedziałem z wahaniem.

- Nie kłam. - Loki spojrzał się na mnie przenikliwym wzrokiem.

- Nie kłamię Loki. Sam nie mam pojęcia dlaczego to wtedy zrobiłem. Czułem po prostu potrzebę bycia przy tobie. - powiedziałem niepewnie.

Obserwowałem, jak na twarzy Lokiego pojawia się smutny uśmiech.

- Doceniam to. - powiedział Loki i wyszedł z pomieszczenia.

Jeszcze długi czas siedziałem w jednym miejscu bez ruchu, próbując zrozumieć swoje zachowanie.

Był już wieczór, gdy wszedłem spokojnym krokiem do jadalni. Pogrążony w myślach, nie zauważyłem niskiej postaci Sif, która siedziała na jednej z ławek. Stwierdziłem, że już i tak nie mogę się wycofać i skierowałem się w jej stronę.

- Thorze, możemy porozmawiać? - spytała się mnie z lekkim skrępowaniem, gdy przysiadłem się do niej.

- Właśnie rozmawiamy. - zauważyłem z rozbawieniem.

- Na osobności. - podkreśliła twardym głosem.

- Tylko jak coś zjem. - odpowiedziałem. Przez te wszystkie sprawy zapomniałem o obiedzie i przez większość dnia chodziłem głodny.

- Dobrze, gdy skończysz przyjdź do mojego pokoju. - dziewczyna wstała od stołu i zniknęła w tłumie głodnych asgardczyków.

Dokończenie posiłku nie zajęło mi długo, więc po chwili i ja skierowałem się w stronę prywatnych komnat Sif.

Zapukałem w drzwi zastanawiając się nad powodem tej rozmowy. Usłyszałem odpowiedź i wszedłem do pomieszczenia. Sif leżała na łóżku z książką w dłoni.

- Usiądź Thorze - powiedziała i wskazała mi fotel naprzeciwko łóżka.

- Dlaczego chciałaś porozmawiać? - spytałem się, gdy zająłem już swoje miejsce.

- Po prostu... - zaczęła z niepewnością. - Czuję że się od siebie oddalamy. Cała nasza piątka. Fandral znika gdzieś ostatnio, ty od kilku dni nas unikasz... Co się dzieje? - spytała się z żalem w głosie.

- Musiałem poukładać sobie kilka spraw. - wyjaśniłem ze spokojem. - A co się dzieje z Fandralem? Znalazł sobie w końcu jakąś kobietę? - spytałem się z zainteresowaniem.

- Nie wiem, Hogun i Volstagg chcieli się tego dowiedzieć, ale Fandral za dobrze się ukrywa. - odpowiedziała wstając z łóżka.

- Postaram się czegoś dowie... - urwałem w pół słowa, gdy Sif pochyliła się nade mną z małym uśmiechem. Nie mogłem się ruszyć z miejsca. Patrzyłem w szoku, jak kobieta zbliża swoją twarz do mojej i muska moje usta. (to jest ten moment, kiedy moja nienawiść do Sif zaczyna być już nienormalna dop. aut.)

- Na mnie już czas... - powiedziałem z roztargnieniem i zepchnąłem ją ze swoich kolan. Nawet nie zauważyłem, kiedy na nich usiadła. Zacząłem mamrotać pod nosem z zakłopotania i szybko opuściłem pokój kierując się do ogrodów.

Nie mogłem uwierzyć, że Sif mnie pocałowała. Była ostatnią osobą, po której mogłem się czegoś takiego spodziewać.

Dopiero na dworze zacząłem się uspokajać. Spacerowałem rozmyślając, dopóki nie zauważyłem słabego światła wydobywającego się spośród drzew. Przeszedłem kilka kroków, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Na trawie znajdował się ciemny koc, na którym leżał skulony Loki. Obok niego odpoczywał Fandral, którego ręka spoczywała na talii Lokiego. Coś mnie zakuło w piersi na widok przyjaciela, lecz zignorowałem to uczucie i okryłem obu kocem. 

- Czyli to tutaj znikał ostatnio Fandral... - powiedziałem cicho. Zgasiłem lampę, spojrzałem ostatni raz na mężczyzn i opuściłem las.

One tear can change everything ~ThorkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz