Rozdział 5

321 29 9
                                    


Loki spojrzał na mnie z bólem i usunął iluzję. Gdy tylko zobaczyłem jego porozrywane ciało, poczułem mocne ukłucie w sercu. Nie wiedziałem, czego pragnąłem w tamtej chwili bardziej. Powoli i boleśnie zabić tych, którzy doprowadzili Lokiego do takiego stanu, czy może złapać go w ramiona i już nigdy nie pozwolić, by stała mu się krzywda. Miałem świadomość tego, że sam zrujnowałem mu życie, lecz nic nie mogło się równać z tym, co widziałem w tamtym momencie.

- Tylko nie mów mi, że zrobiła to Sif. - spojrzałem z nadzieją na Lokiego.

- Tylko większość z tego to jej zasługa. - powiedział do mnie z ponurym uśmiechem. (To jest moment, w którym moja nienawiść do Sif sprawia, że chcę krzyczeć. Tak na ogół to ją w miarę lubię, ale stwierdziłam, że tutaj zmienię ją na tą najgorszą i nie wiem czy był to dobry pomysł. dop. aut.)

Ciało Lokiego było pokryte nie tylko bliznami, lecz także świeższymi ranami. Jego ręce były całe we krwi, nogi pełne siniaków, a na jego udzie tkwił nasiąknięty krwią bandaż. Jego twarz była tylko lekko poraniona, lecz jego oczy były napuchnięte i podkrążone, a włosy poszarpane i brudne.

- Może nie zgodziłbym się na to, gdybym nie wiedział, że na to zasługuję. - usłyszałem cichy szept Lokiego, który kulił się na ziemi. Przykucnąłem obok niego, chwyciłem w palce jego podbródek i uniosłem go, by spojrzeć w oczy Lokiego. Zawsze w pełni skupione, były teraz niepewne i zmęczone.

- Nikt na coś takiego nie zasługuje, Loki. - powiedziałem z troską i pocałowałem go opiekuńczo w czoło. Następnie chwyciłem jego dłoń i pociągnąłem delikatnie w górę, pamiętając by go nie zranić.

- Chodź, pójdziemy cię opatrzeć. - powiedziałem, a Loki tylko kiwnął lekko głową.

Nie zdążyliśmy wyjść z lasu, a już zauważyłem Sif. Trąciłem łokciem Lokiego, wyrywając go z zamyślenia.

- Iluzja. - Przypomniałem mu, na co szybko wrócił do swojego czystego i nieporanionego ciała.

Nie chciałem spotykać Sif. Nie w tamtej chwili. Nie, kiedy czułem, że mógłbym jej coś zrobić. Musiałem się uspokoić, co było już niemożliwe, gdy spostrzegłem, że Sif zbliża się do nas szybkim krokiem. Nie minęła chwila, a stanęła przed nami z ponurą twarzą.

- Thorze, miałeś być dzisiaj na polowaniu, czyż nie? - warknęła, nie patrząc nawet w stronę Lokiego.

- Nie, nie planowałem dzisiaj polowania, to ty o nim mówiłaś, nie ja. - odpowiedziałem, patrząc na nią wyzywająco.

- Wszystko w porządku? - spojrzała na mnie lekko zdziwiona.

- Nie - odpowiedziałem krótko, chwyciłem Lokiego za rękę i wyminąłem szybko Sif.

- Ależ byłeś oschły. - spojrzał na mnie Loki. W jego oczach dostrzegłem iskierki rozbawienia.

- Proszę, nie prowokuj mnie. Powinienem się uspokoić... - spojrzałem na niego z żalem. - Ledwo powstrzymywałem się od podniesienia na nią ręki. Tej z Mjolnirem. - Loki uniósł kąciki ust, a ja zrobiłem to samo, ponieważ widząc ten uśmiech, robiło mi się cieplej na sercu.

Zaprowadziłem Lokiego do łazienki i posadziłem go na krześle jak małe dziecko.

- No ale Thooooor... - zaczął marudzić. Mnie nazywał dziecinnym, ale to właśnie go trzeba było ciągle pilnować i nim się opiekować. Nadal był moim małym chłopcem.

Gdy myślałem o Lokim, od razu poprawiał mi się humor. Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem szukać w szafkach płynu do odkażania ran i bandaży. Znalazłem potrzebne mi rzeczy i wróciłem do mojego pacjenta.

- Usuń iluzję, tak nie mogę ci pomóc. - Nie zdążyłem mrugnąć, a znowu mogłem zobaczyć jego siniaki. Wziąłem do ręki gazik nasączony odkażaczem, kucnąłem przed Lokim i zacząłem przemywać jego rany. U Asgardczyków goiły się one szybciej niż u Midgardczyków, dlatego rany Lokiego mogły się zagoić nawet w ciągu kilku dni. Po oczyszczeniu mniejszych ran, dotarłem do rany na udzie, która nie wyglądała dobrze. Zacząłem delikatnie zdejmować opatrunek, ale pomimo moich starań, usłyszałem, jak Loki syczy pod nosem z bólu. Skończyłem zdejmować bandaż i ujrzałem czerwoną, zaropiałą ranę.

- Będzie bolało - ostrzegłem Lokiego i zacząłem odkażać ranę. Słysząc jego szybkie wdechy, chwyciłem jego dłoń i popatrzyłem na niego z troską.

- Już koniec. - powiedziałem i zacząłem zakładać nowy opatrunek.

- Thorze, dlaczego przyszedłeś do mnie wczoraj? - spytał się Loki. Zamarłem w miejscu i spojrzałem z niepewnością na brata.

One tear can change everything ~ThorkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz