Rozdział 8

240 23 7
                                    

Zapukałem w drzwi do pokoju Lokiego. Było jeszcze wcześnie, ale byłem pewny, że Loki już dawno wstał. Nie usłyszałem odpowiedzi, ale mimo to wszedłem do pomieszczenia i rozejrzałem się, lecz nigdzie nie dostrzegłem mojego brata.

Zmarszczyłem brwi i z narastającym zdenerwowaniem sprawdziłem balkon i łazienkę, ale i tam nie znalazłem Lokiego. Ze złym przeczuciem opuściłem pokój i zbiegłem szybko po schodach szukając brata albo kogokolwiek kto mógłby wiedzieć coś o jego zniknięciu.

- Przecież Loki każdy poranek spędza na czytaniu... - z tą myślą ruszyłem szybkim krokiem w stronę biblioteki, pytając wszystkich po drodze, czy nie widzieli przypadkiem Lokiego.

Nie było go jednak w bibliotece. Nie znalazłem go też w żadnej z komnat w których czasami przebywał, ani na żadnym korytarzu. Strażnicy nie widzieli, żeby wychodził z pałacu, albo pojawił się na którymś z posiłków.

Na dworze było już ciemno, gdy siedziałem w jadalni ze śladami łez na policzkach, przeżuwając suchy chleb i słuchając rozmyślań Fandrala.

- Podobno nie wyszedł na dwór, ale nie mógł tak po prostu wyparować... - mój zrozpaczony przyjaciel nadal próbował znaleźć jakieś wyjście, a ja po kilkunastu godzinach poszukiwań siedziałem już bez cienia nadziei. -  Może go nie zauważyli? Znając Lokiego i jego sztuczki... Jutro będziemy musieli szukać na dworze, bo to nie ma sensu. - powiedział zmęczonym głosem.

- Idź się wyspać, ja jeszcze pójdę się upewnić czy nikt go nie widział. Jeśli do jutra nic nie będzie wiadome, to faktycznie słusznie byłoby zacząć poszukiwania na zewnątrz, chociaż nie widzę powodu dla którego Loki miałby opuszczać zamek... - zaczynała mnie już boleć głowa od tych rozmyślań, ale nie mogłem się powstrzymać i ciągle rozważałem wszystkie możliwości miejsca pobytu Lokiego.

Wstałem ze swojego miejsca i żegnając się z Fandralem, wyszedłem z sali kierując się do wyjścia z pałacu, gdzie znajdowali się najlepsi żołnierze w Asgardzie. Podszedłem do jednego z nich pytając o Lokiego, a po usłyszeniu spodziewanej odpowiedzi przekazałem szybko wszystkie informacje i dziękując za pomoc udałem się w stronę swoich komnat.

Podczas nieobecności Odyna i Friggi ich sypialnie zostawały zamykane na klucz, dlatego widząc pod drzwiami jednego z ich pokoi lekką smugę światła, zmarszczyłem brwi i zatrzymałem się na korytarzu. Stanowczo chwyciłem klamkę i wszedłem do pomieszczenia.

Zamknąłem za sobą drzwi, odwróciłem się i poczułem jak moje serce się na chwilę zatrzymuje. 

Na łóżku leżał Loki, trzymający twarz w jakimś materiale.

Podszedłem bliżej i przyjrzałem się chustce, a na moją twarz wpłynął czuły uśmiech. Szal musiał należeć do naszej matki, ponieważ nikt inny w Asgardzie nie nosił tak wytwornych tkanin.

Bez chwili wahania położyłem się obok Lokiego i obejmując go jedną ręką zapadłem w głęboki sen.

One tear can change everything ~ThorkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz