Rozdział 14

225 23 2
                                    

To co powiedział nam Alexander wzbudziło panikę u wszystkich. Rodrigo cały czas próbował dodzwonić się do ojca, ale to wszystko było z marnym skutkiem. Sam odchodził od zmysłów. Widać po nim, że ledwo panuje nad sobą. Nie ma co się dziwić, kocha Carmen jak swoją córkę. Dla niego nie ważne jest to, że nie jest biologicznym ojcem. Kocha ją nad życie. A teraz przeze mnie mogą ją stracić. Wiedziałem, że to będzie zły pomysł. Nie powinni w ogóle tutaj przylatywać. I to jeszcze we dwójkę. Czasu nie cofniemy, a musimy dowiedzieć się od kogoś co tam się stało?

Jeszcze Ignacy gdzieś przepadł. Potrzebujemy samolotu aby Otavia i Rodrigo najszybciej polecieli do domu. Jestem taki wściekły na ojca. Na chuj mu to było? Na chuj wypuszczał je po pogrzebie mamy? Myśleliśmy, że Carmen skradła jego serce ale najwidoczniej myliliśmy się i to bardzo.

- No nareszcie, co się z wami dzieje!

Rodrigo do kogoś się dodzwonił. Każdy patrzy się na niego i próbuje się czegoś dowiedzieć.

- A ojciec i Carmen?

Czyli nie rozmawia z Salvadorem. Widzę po siostrze, że z nerwów za chwilę eksploduje.

- Ilu zginęło? Zresztą dobra porozmawiamy później.

Rodrigo się rozłączył, a Otavia podeszła do niego.

- Co z Carmen?

- Nie wiedzą. Był atak i zaczęli bronić domu i nie wiedzą co się stało z ojcem i z Carmen.

- Ale nie było ich w domu?

- Skarbie nie wiem tego, oni sami jeszcze tego nie wiedzą bo zaczynają dopiero sprzątać po ataku.

Rodrigo przytulił Otavie, a my nic się nie odzywaliśmy. Co mieliśmy powiedzieć? Głupie słowa nic tutaj nie pomogą.

- Skarbie idź się może umyć? Jesteś cała we krwi.

- Chyba właśnie powinnam pójść.

Drzwi od domu się otworzyły i przez nie wszedł Ignacy, a za nim Salvador i Carmen.

- Carmen!

Otavia od razu poderwała się do góry i pobiegła do małej. Wzięła od Salvadora ją na ręce i mocno zaczęła tulić do siebie. Płakała ale to teraz były łzy szczęścia. Odetchnąłem z ogromną ulgą, że nic im się nie stało. Moja siostrzenica nie zasłużyła na śmierć.

- Moja malutka kruszynka. Nic ci nie jest. Boże dziękuję tobie!

Rodrigo podszedł do nich i mocno objął je do siebie. A mi wielki kamień spadł z serca. Przywitałem się z Salvadorem.

- Odchodziliśmy od zmysłów jak Alexander powiedział nam o ataku.

- Marco mogłem dać znać ale nie było czasu. Kiedy zostałem poinformowany, że jego ludzie są na moim terenie, wsiadłem w helikopter, który zawiózł nas na lotnisko. A z tego wszystkiego nie wziąłem telefonu ze sobą.

- To też moja wina, że wam nic nie powiedziałem ale nie było kiedy, a woleliśmy się z Salvadorem zabezpieczyć w razie właśnie takiej sytuacji.

- Przepraszam was dzieci, że odchodziliście od zmysłów, ale wiecie, że jej bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu.

Salvador podszedł do Otavii i mocno ją przytulił do siebie. Przynajmniej od niego ma miłość ojcowską i wsparcie. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co oni w tej chwili czuli. Podszedłem do siostry aby wziąć od niej Carmen. Otavia jest cała we krwi może i Carmen jest jeszcze mała ale po co ma ją widzieć w takim stanie?

- Daj mi Carmen, a wy idźcie się umyć. Jesteście w dalszym ciągu ubrudzeni we krwi i ty Rodrigo już też.

- Nie chcę jej zostawiać. - Powiedziała Otavia.

Rossi Family secrets ( vol.4 Marco) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz