Rozdział 19

210 23 5
                                    

Kiedy się obudziłem od razu byłem w lepszym humorze. Nigdy nie cieszyłem się aż tak że jestem w domu. Nigdy do tego nie przywiązywałem aż takiej uwagi jak teraz. Jak to mówią jak coś stracisz dopiero to docenisz.

Poszedłem pod prysznic, ubrałem na siebie garnitur i zszedłem do kuchni. Moja gosposia Viola nie widziała mnie wczoraj, że przyjechałem, a kiedy mnie zobaczyła ucieszyła się na mój widok.

- Marco, dziecko kiedy przyleciałeś?

- Witaj Violu! - Podszedłem do niej i ucałowałem ją w policzek. - Wczoraj w nocy przyleciałem.

- Marco ale jak to? Ja słyszałam, że jak się pojawisz tutaj...

- Nic mi nie będzie.

- Boże dziecko po co tak ryzykujesz?

- Firma mi się wali.

- Och. - Viola od razu spoważniała. Doskonale wie ile dla mnie znaczy ta firma. Godzinami siedziała ze mną i pomagała mi w niej na samym początku. Ani razu nie zwątpiła we mnie przy jej tworzeniu. Mimo, że miałem zaledwie 18 lat wierzyła we mnie jak mało kto. Wierzyła we mnie bardziej niż moja rodzina. - Rozumiem czym ona jest dla ciebie ale czy warto jest poświęcić dla niej wszystko?

- Ty jedna wiesz jak ważna jest dla mnie firma i sama wiesz, że nie ma nic ważniejszego od niej.

- Do grobu mnie wpędzisz. Ale najpierw zanim do tego dojdzie to przygotuje ci śniadanie.

- Nie trzeba.

Viola spojrzała na mnie tą swoją minął, pod którą poddaje się we wszystkim. Kiedy ona ją zrobi już jest pewne aby dalej nie dyskutować z nią. Ona robiła mi śniadanie, a ja opowiadałem jej o Polsce, o Wiktorii, o tym co do niej czuję i o tym wszystkim.

- Oj Marco, Marco. - Viola pokręciła jedynie głową i podała mi śniadanie.

- Wiem, że źle robię.

- Nie o to chodzi. Marco ona cię jeszcze skrzywdzi. Gdyby zależało jej na tobie byłaby wstanie zrobić wszystko aby być z tobą.

- Właśnie to robi.

Viola zrobiła dziwną minę.

- Jesteś pewny, że Artur niczego innego nie wymyśli aby was poróżnić?

- Na pewno wymyśli.

- I jesteś pewny, że ta dziewczyna  wybierze ciebie?

- Tak mi się wydaje ale niczego nie możemy być pewni. Rodzeństwa też nie jesteśmy pewni, a teraz sama widzisz.

- Życzę ci dużo szczęścia. Mam nadzieję, że jest ona warta kłótni z bratem? Robienie sobie wrogów w rodzinie to sam wiesz jak to się kończy. - Wiem i to doskonale to wiem. - Zajadaj to śniadanie i uciekaj do tej swojej firmy.

- Dziękuję za wszystko.

- Nie masz za co, ale przemyśl sobie wszystko co chodzi o tą dziewczynę. Bo będąc z nią możesz dużo stracić.

- Co ja zrobię, że serce nie sługa.

- Oj ja to wiem doskonale i dlatego z własnego doświadczenia wiem, że czasami jest lepiej odpuścić jeszcze jak jest to możliwe.

- Co masz na myśli?

- To dziecko, że jeżeli kocha szczerze to jest warta wszystkiego, a jeżeli jest tylko i wyłącznie z kaprysu to do diabli z nią. Pogoń ją jak jeszcze jest czas.

Zawsze ma dla mnie złote rady. Znam jej historię i wiem do czego zmierza. I mam nadzieję, że jednak z Wiktorą będzie zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że kocha szczerze i nie będę musiał posyłać ją do piekła. Wolę z nią wylądować w piekle niż ją tam posłać.

Rossi Family secrets ( vol.4 Marco) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz