Rozdział 29

230 26 8
                                    

Siedziałem jeszcze dłuższą chwilę i wpatrywałem się w miejsce, w którym zniknęła Abella. Mimo, że nie czuję żadnej chemi do niej to coś pcha mnie w jest stronę. Jest inna, bije od niej taka pozytywna energia, że nie sposób odwrócić się od niej. Nie szukam związków co to, to na pewno nie. Wiki doszczętnie zniszczyła we mnie tą część, ale może Abella pomoże mi o niej zapomnieć? Chyba, że sama zacznie sobie wyobrażać Bóg wie co, to wtedy nam się to nie uda.

Otrząsnąłem się z tego stanu, w którym byłem i wyszedłem z kawiarni. Muszę jechać teraz po Monikę na lotnisko, za chwilę będzie lądować. Nie spodziewałem się, że tyle czasu zejdzie mi z Abellą.  Wsiadłem w samochód i powiedziałem ochroniarzowi aby zawiózł mnie na lotnisko.

Czekam zdenerwowany na Monikę. Boję się tego jak ona zareaguje na to, że się zmieniłem. Nie chcę usłyszeć z jej ust, że zawiodła się na mnie i nie poznaje mnie. Jest taka dobra i niewinna, że nie chcę jej ranić.

Zanim Monika wyszła z samolotu zaczął dzwonić mi telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i odebrałem.

- Tak Otavia?

- Odebrałeś już Monikę?

- Jeszcze nie przyszła.

- Na kolacji was widzimy u nas.

- A mam dostęp do twojego domu?

- Marco nie zachowuj się jak obrażone dziecko. Doskonale wiesz o co mi chodziło.

Wiem o co jej chodzi. Wiem, że przeginam i Otavia ma dużo racji. Jednak nic na to nie poradzę, że nie umiem inaczej.

- Niestety wiem o co ci chodziło. Będziemy na kolacji u was.

Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni jak zobaczyłem, że Monika już wychodzi, od razu uśmiechnąłem się na jej widok. Brakowało mi jej. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo tęskniłem za nią.

- Marco jak za tobą tęskniłam.

Monika od razu przytuliła się do mnie. Objąłem ją mocno bo też za nią tęskniłem.

- Też tęskniłem.

- No chyba nie wydaje mi się, że tęskniłeś. - Monika odsunęła się ode mnie i patrzyła się na mnie z ogromnym żalem w oczach. - Minął miesiąc Marco, a ty ani na jednego SMS-a nie odpisałeś, nie zadzwoniłeś. - Powiedziała smutnym głosem.

- Mówiłem, że zadzwonię jak się ogarnę.

- I musiała zrobić to za ciebie Otavia?

- Nie do końca jest wszystko tak jak być powinno. Choć jedziemy do domu, rozpakujesz się, a później pokaże ci trochę Hiszpanii a na kolację pójdziemy do Otavii.

- No dobrze.

Pojechaliśmy do domu. Monika zaczęła opowiadać co się zmieniło w jej życiu. Poznała jakiegoś chłopaka i może coś nawet z tego wyjdzie. Opowiadała o Ignacym jaki jest smutny od kiedy nie ma mnie w domu. Temat Wiktorii i Artura zostawiła. Nie wspomniała o nich ani razu. Za co byłem jej ogromnie wdzięczny. Jak już Monika rozpakowała się pojechaliśmy pozwiedzać miasto. Bez sensu jest siedzieć tylko w domu. Monice bardzo podobało się miasto, była nim zachwycona. Była szczęśliwa to i ja byłem. Przecież zależy mi na jej szczęściu, dlatego nie dzwoniłem do niej przez ostatni czas. Nie chciałem się przyznać do tego, że stałem się zwykłym chujem.

- Co powiesz na kawę? Widzę, że jakaś kawiarnia tutaj jest. - Powiedziała Monika.

Ta i to nie byle jaka. Ta, w której bzykałem się z Abellą dzisiaj. A co mi tam szkodzi, że pójdę ponownie do tej kawiarni. Przecież nie będę jej teraz unikał.

Rossi Family secrets ( vol.4 Marco) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz