Rozdział 2

913 33 38
                                    


Jimin biegał cały wczorajszy dzień jak uchachane dzieciątko, smakując każdy promień słońca, macając egzotyczne rośliny i brodząc nogami w krystalicznej wodzie. Rozpierała go energia i szczęście. Cieszył się, że może tu być z przyjaciółmi. To było piękniejsze niż sen. Po tym wszystkim ledwo mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok, aż w końcu znudzony wstał. Suga, z którym był w pokoju smacznie spał, więc nie śmiał go budzić. Wiedział, że wtedy zginąłby marnie. Zaczął więc pisać do J-Hope'a smsy w nadziei, że uda im się jeszcze dzisiaj coś spsocić. Jak zwykle mógł na niego liczyć. Dosłownie kilka minut później już biegali po korytarzach, nawzajem się uciszając i tarzając ze śmiechu. Nie było rzeczy, która go nie bawiła. Ostatecznie wylądowali w pokoju Kookiego i V i tak jakoś wyszło, że zostali u nich aż do świtu, śpiąc na fotelach.

Obudziło go pacnięcie w łepetynę i hałas suszarki. Wlókł się jak zombie, kiedy ocierając się o ściany, błądził w poszukiwaniu swojego pokoju. Dodatkowo zaczął panikować, bo zapomniał zapamiętać numer i gdyby nie spotkał przypadkowo Rapmona, z pewnością zgubiłby się w labiryncie korytarzy. Dziękując mu po stokroć i kuląc się pod ciężarem jego karcącego spojrzenia, wszedł do sypialni. Odetchnął i pierwsze co zrobił, to otworzył drzwi łazienki.

Stanął twarzą twarz z aniołem.

- Co? - zapytał Suga zachrypniętym głosem.

- Jak ty to robisz? - Pokręcił głową z niedowierzaniem. - Spałeś całą noc, jesteś bardziej niewyspany niż ja, a i tak wyglądasz... wyglądasz... - Machał przed nim rękami, próbując opisać tę perfekcję. Wydał z siebie tylko serię dziwnych dźwięków.

- Nie rozumiem, co do mnie mówisz.

Jimin cieszył się, że jest ktoś, kto wymagał więcej uwagi niż on sam. Wtedy przynajmniej miał motywację, by się ogarnąć, więc strzelając sobie moralnego liścia, zaczął zajmować się swoim kolegą z zespołu. Wepchnął go pod prysznic, rzeczowo instruując, co powinien zrobić po kolei, gdzie ciepła woda i te sprawy. Uszykował im ciuchy, które wrzucił bokiem do łazienki, w której aż zaparowało od gorąca. W międzyczasie, gdy blondyn wyszedł, sam się umył, a później chwytając suszarkę ruszył mu znów z pomocą. Usadowił go między swoimi nogami na łóżku i zabrał się do pracy. Chłopak dalej przysypiał.

Przeczesując palcami włosy Sugi, zastanawiał się nad ich miękkością. Były jedwabiste pomimo tego, że naprawdę często je farbował. Nie potrafił określić, jaki dokładnie teraz kolor był na jego głowie. Był taki... buro rdzawy. Nie wiedział, jak go nazwać, ale i tak mu się podobał. Włosy hyunga pachniały szamponem i czymś, co Jimin nazywał jego oryginalnym zapachem. Uważał, żeby nie poparzyć skóry ciepłym powietrzem i przyjrzał się idealnej linii szczęki oraz szyi chłopaka.

Przełknął ślinę i skupił na pracy.

Długo jednak nie musiał tego robić, bo do pokoju zawitali wizażyści i zaczęli ich malować. Dzisiaj mieli jechać do zoo, więc znów robili ich na bogów, mających niedługo stanąć przed kamerami. Ukradkiem obserwował Sugę, który otwierał tylko pół oka. To sprawiło, że zachciało mu się śmiać. Uważał, że to urocze.

***

Zebrali się przed hotelem i wsiedli do podstawionego busa. Dzień nie był tak słoneczny jak ten wczorajszy i dziękowali za to w duchu. Jimin nie chciał zostać zwęglonym skwarkiem. Zajął sobie miejsce koło Hobiego, by wspólnie śmieszkować. Przez większość drogi się wygłupiali, akompaniował im V, który śpiewał jakieś durne piosenki przez mikrofon, rozbawiając pasażerów. Ogłosił również, że przyjął rolę do dramy, co zostało gromko oklaskane. Duma rozpierała Bangtanów, którzy cieszyli się, że zobaczą przyjaciela w telewizji. Nie potrafił jednak skupić się na opowiadaniu scenariusza, bo był ciekawy, jakie zwierzęta będzie miał okazję zobaczyć. Jimin spojrzał na Yoongiego i parsknął śmiechem, coś sobie wizualizując.

Za kulisami [Taekook, Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz