Rozdział 8

841 35 6
                                    


Po ostatniej zabawie wszystkim śniły się koszmary. Całowali w nich obślizgłe żaby, swoje babcie, marmurowe posągi albo któregoś z menadżerów. Nikt jednak z nikim się tym nie podzielił, chcąc jak najszybciej o wszystkim zapomnieć. Rano spakowali się i opuścili prom, by zdążyć pożegnać się z Rapmonem, który musiał niestety powrócić do Korei. Finlandia zaskoczyła ich bardzo świeżym, mroźnym powietrzem. Musieli nawet założyć czapki, bojąc się przeziębienia, którego, jak na razie, udało im się uniknąć.

Kiedy znaleźli się na autobusowym dworcu, wszystkim zrobiło się bardzo smutno. Chłopcy mocno to przeżywali. Nie lubili rozdzielać się w takich okolicznościach. W końcu najlepsza zabawa była jeszcze przed nimi.

- Nie sądziłem, że do tego kiedyś dojdzie.

- Ani ja.

- Jesteśmy zgubieni.

Jin i Rapmon patrzyli sobie w oczy, a reszta BTS przyglądała się temu ze ściśniętymi sercami.

- Miej na nich oko.

- Dam sobie radę. Dbaj o siebie.

Wymienili braterski uścisk dłoni, który trwał zdecydowanie dłużej niż u pozostałych.

- Będziemy za tobą tęsknić - przyznał Hobi.

- Za mną, czy za moim angielskim?

- I to, i to.

Zaśmiali się krótko i pomachali mu, gdy opuszczali dworzec.

Od teraz musieli radzić sobie sami.

***

Tak jak podejrzewali, zrozumieć coś po angielsku było im trudno. Trafili na bardzo miłą obsługę, która tłumaczyła im, co i jak mają robić, mieszkając w wypożyczonym kamperze, ale momentami potrafili tylko bezradnie kiwać głowami. Mieli w nim spędzić kilka nocy i przemieszczać się powoli w kierunku Laponii i Rovaniemi, miasta Świętego Mikołaja, które było celem ich podróży. Wszyscy się z tego śmiali, ale równocześnie byli podekscytowani tym, że będą mogli zwiedzić to miejsce i własnoręcznie napisać listy do brodatego dziadka. Był to kawał drogi, ale nikt się tym nie zraził, po prostu cieszyli się przygodą.

Samochód był bardzo fajnie zorganizowany. Na dzień miał ustawione dwa stoliki, przy których bez problemu mieściła się cała szóstka, a w nocy można było zamienić je na łóżka. Kolejne znajdowało się nad kokpitem kierowców i dwa z jednym piętrowym na końcu auta. Jak na tylu chłopa, przestrzeni nie było za wiele, ale nie narzekali, bo na promie było jej jeszcze mniej. Każdy zajął sobie jedną z szafek, lokując w niej swój bagaż. Pierwsze co zrobili, to przebrali się i rozsiedli przy stole. Kookie znów został osaczony przez Tae, który zajął miejsce obok niego. Naprzeciwko usiedli Jin i Hobi, a po przeciwległej stronie Jimin i Suga.

Już w pierwszych pięciu minutach od odjazdu, zaczął się mały raban. Niepozamykane szafki zaczęły się otwierać i trzaskać, podobnie jak drzwi od łazienki. Jedzenie i sprzęty pospadały z blatów. Po uprzątnięciu bałaganu, by zabić sześciogodzinną podróż, zaczęli grać w karty oraz śpiewać własne piosenki, przekręcając słowa lub drąc się w niebogłosy. Kamperem obok jechała ich ekipa filmowa, więc czasem machali do niej przez okno.

Wspólne robienie kolacji czekało ich dopiero późnym wieczorem, dlatego po drodze zatrzymali się zjeść jakiś szybki obiad i zrobić jeszcze szybsze zakupy w pobliskim markecie. Gdy byli już w środku, zaczęli się wygłupiać i porównywać Kookiego do psa. Młody podchwycił zabawę i podawał łapę albo dawał się głaskać.

Problem pojawił się, gdy V też chciał go trochę pomęczyć i nadużywał zabawy. Maknae ostatecznie odepchnął jego dłoń, która chciała podrapać go za uchem. Widział w oczach Tae, że tym drobnym gestem go skrzywdził. To już nie był pierwszy raz, gdy mu na coś nie pozwalał, mimo że reszta zespołu bez problemu mogła go dotykać. Był to jakiś element samoobrony i nie był w stanie traktować go na równi z innymi. Za dużo niewyjaśnionych rzeczy wisiało między nimi w powietrzu i żaden z nich nie wiedział, jak o nich rozmawiać.

Za kulisami [Taekook, Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz