Rozdział 9

794 35 15
                                    


- Mówię do ciebie, szczeniaku. - Jin klepnął maknae, który go nie słuchał. - Nie wyspałeś się, czy co?

Jimin patrzył, jak twarz Jungkooka purpurowieje, a obok Tae krztusi się pitą przed chwilą wodą. Zaśmiał się, przypominając sobie ich miny, gdy całe BTS pochylało się nad nimi, rozkoszując tym, jak uroczo spali w swoich ramionach. Obudzili się z takim przerażeniem, jakby nie pamiętali, że w ogóle razem zasnęli. Zastanawiał się, co by było, gdyby tak leżał z Yoongim... Zawstydziła go ta myśl.

Cały dzień upłynął w trasie i większość albo spała, albo siedziała na telefonach. Kookie pokonując poranne zażenowanie, próbował nawet zagadać jakoś Tae, ale ten ciągle pisał wiadomości na komórce. Urządzenie wciąż wibrowało sygnalizując przychodzące do niego wiadomości. Co prawda nie mieli tutaj żadnej prywatności, ale liczył na to, że chłopak poświęci mu jednak więcej uwagi. Zazdrośnie patrzył na telefon zastanawiając się, z kim tak żywo wymienia wiadomości. Wiedział, że V jest lubiany wśród innych gwiazd, miał kilku naprawdę dobrych znajomych, ale nie przypominał sobie, by z kimś spoza zespołu potrafił rozmawiać prawie całe popołudnie. Maknae naburmuszył się i przysiadł do Jimina, który czytał komiks. Jin obserwował ich dwójkę od dłuższego czasu i dochodząc do jednomyślnych wniosków, uśmiechnął się lekko.

- Z kim tam tak romansujesz, co? Kookie jest zazdrosny – rzucił hyung do zdziwionego Tae, który jakby się ocknął.

- Wcale nie jestem! - Młodszy szybciej krzyknął niż pomyślał i gdy cała szóstka na niego spojrzała, zrobił się purpurowy.

Tae wyszczerzył się i chowając telefon, rzucił się na Kookiego, przyciskając go do materaca.

- Ej, ja tu czytam! - Park odwrócił się do nich plecami i przewrócił stronę.

- Jesteś zazdrosny? - Tae zaczął łaskotać maknae i próbował zmusić go do kapitulacji.

- Zostaw... mnie! - Młodszy śmiał się i szarpał. - Jimin-ah, ratuj!

- Jego w to proszę nie mieszać. - Suga zajadał się orzeszkami i grał w grę na telefonie.

Jimin aż wyjrzał znad kartek komiksu, zdziwiony tym komentarzem.

- Jaka ta młodzież żywa... - westchnął Jin.

- Nie wypowiadaj się, jakbyś miał zaraz umierać - szturchnął go Hobi.

Gdy sytuacja się uspokoiła, Tae położył się koło maknae i zamknął oczy. Kookiemu głupio było przez tą bezsensowną przepychankę i nie podobało mu się, że Jin z taką łatwością go sprowokował. Powinien lepiej się pilnować. Najgorsze było to, że naprawdę chciał wiedzieć, z kim V tak nieustannie pisze.

- Hobi, nie masz dla nas żadnych gier na tą nudą podróż?

Wszyscy zamarli ze zgrozy, lecz niepotrzebnie, bo Hoesok nawet tego nie słyszał, leżąc już na swoim łóżku i słuchając muzyki w słuchawkach. Odetchnęli z ulgą posyłając gromy śmiejącemu się Jinowi.

Obiad zjedli na zajeździe stacji benzynowej i zaraz potem wylądowali już u celu. Dotarli do finału swojej podróży. Do domu Świętego Mikołaja.

Z uśmiechem powitali przewodników wyglądających jak elfy i ruszyli za nimi do groty cudów. Choć każdy z nich zarzekał się, że dzieckiem już nie jest, teraz nie mieli najmniejszych obiekcji, by się do tego przyznać. Dotykali wszystkich dekoracji, robili zdjęcia lampkom, tańczyli na scenie do świątecznych piosenek. Jedną z atrakcji było stworzenie własnego mini mikołaja z papieru i waty. Mogli pozostawić po sobie ślad w tym magicznym miejscu i przyjrzeć się swemu dziełu, które zawisło na ścianie jednego ze świątecznych domków. Przygód nie było końca. Do ostatnich należało napisanie przez nich listów do Świętego Mikołaja. Każdy dostał pióro i zasiadł przy kałamarzu. Przekrzykiwali się, oznajmiając sobie nawzajem, co zawrą w swoich wiadomościach. Jimin siedział jednak cicho. Kilka razy zaczynał na nowo i zasłaniał ramieniem swoją kartkę, wstydząc się tego, co napisał. Ostatecznie dokończył list w samotności. V za to tak bardzo zapisał kartę, że nie było na niej ani odrobiny wolego miejsca.

Za kulisami [Taekook, Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz