Rozdział 4

681 32 19
                                    


Następnego dnia zebrali się na hali ćwiczeniowej. Tam menadżer wprowadził ich w szczegóły comebacku. Kiwali głowami na znak akceptacji, choć zbledli, gdy zaczęli pierwsze próby nauki choreografii. Widzieli ją już kiedyś, ale zdecydowanie mniej dopracowaną. Do tego dochodziły poprawki wprowadzane przez nich samych i J-Hope'a, który potrafił najlepiej ocenić ich umiejętności. Pierwsze tygodnie były katorgą, a zmęczone mięśnie nie dawały im żyć. Na szczęście nowy album zawierał wiele ich poprzednich piosenek, więc pracy było o wiele mniej, ale i tak doszły do tego utwory, takie jak Save Me czy Young Forever. Zaskoczeniem było dla nich to, że tak naprawdę odpocząć mogli tylko na wywiadach lub w programach rozrywkach, gdzie przynajmniej pozwalano im usiąść i wypić coś ciepłego. Ich żołądki protestowały z powodu nadmiernego wysiłku, a sny przepełnione były obawami i niepokojem. Czas pędził w zastraszającym tempie. Zdarzało się, że nie wiedzieli nawet jaka jest w danej chwili godzina lub dzień tygodnia.

Jimin na jednej z prób wpatrywał się w ich umęczone odbicia w lustrze i był pełny podziwu, że jeszcze nikt nie zemdlał. Bał się patrzeć na zegarek i sprawdzać godzinę. Dla niego była to wieczność przepełniona bólem stawów i tysiącem kropli potu, które wsiąkały w jego ubrania. Po jakimś czasie przestał nawet wyczekiwać końca. Jego nogi drżały, a wzrok się rozmywał.

- Jeszcze raz.

Te słowa były dla nich męką. Miał wrażenie, że im dłużej ćwiczą, tym gorzej im to wychodzi. Tracili na szybkości i sprawności oraz na koncentracji. Ich uszy przepełniał surowy głos nauczycieli i opiekunów. Najgorsze w tym wszystkim było chyba to, że nie krzyczeli na nich, lecz mówili tonem, który był ostrzejszy niż nóż.

Z jednej strony przewidywali, że to będzie piekło, ale rzeczywistość ich przerastała.

W końcu ktoś upadł na kolana.

Muzyka ucichła.

- Poddajesz się?

Jimin ledwo stał. Zerknął w lustro, by rozpoznać leżącego na podłodze Jina. Ciężko oddychał. Próbował się podnieść, ale nie był w stanie. Reszta Bangtanów milczała, każdy walczył sam ze sobą, by utrzymać się na nogach.

- Pytam się, czy się poddajesz?

Najstarszy członek zespołu leżał na deskach jak pokonany. Nic nie odpowiedział.

Staff patrzył na to wszystko ze współczuciem i grozą. Termin nagrywania teledysku był tuż tuż, a oni dalej nie potrafili się zgrać.

- Rozumiem, że tylko tyle jesteś w stanie z siebie dać?

Jimin tak mocno zacisnął pięści, że zbielały mu kłykcie.

To oczywiste, że nie chcieli się poddawać. Przecież pracowali ponad swoje siły! Ten osąd był niesprawiedliwy! To, co się działo było po prostu przesadą. Nawet J-Hope, najlepszy z nich wszystkich, ledwo dawał radę. Nie był w stanie znieść tych słów. Bezpodstawne oskarżenia miażdżyły ich bardziej niż zmęczenie.

Do Jina dołączył Rap Monster. Wszyscy z podziwem patrzyli, jak lider klęka na podłodze i patrzy w oczy prowadzącemu, narażając się na jego gniew.

- Proszę o przerwę. Tylko kilka minut.

Choć wiedzieli, że nie powinien tego robić, byli mu cholernie wdzięczni. Solidarnie dołączyli do rapera, podzielając tę prośbę i nie czekając nawet na zgodę. Gdy Jimin usiadł, zastanawiał się, czy ma jeszcze czucie w kończynach. Patrzył ze współczuciem na Kookiego, który z męczeńskim wyrazem twarzy trzymał się mocno za skaczące mięśnie ud. Tae wyglądał, jakby zaraz miał zwrócić swój obiad, Suga słaniał się na boki już nawet nie kontaktując, a Hobi był bliski płaczu.

Za kulisami [Taekook, Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz