Koniec

205 17 22
                                    

Właśnie schodziłem do holu ubrany już w moją szatę. Wszyscy goście zaczynali się schodzić, a według tradycji ja powinienem ich wszystkich powitać.

Było mi lepiej wiedząc, że Clay będzie ze mną w tym dniu, jednak dalej sama myśl o koronowaniu sprawia, że mam ochotę wymiotować.

Uroczystość miała się już zacząć. Widziałem Clay'a, stojącego obok mojej mamy. Uśmiechnąłem się widząc, że mimo wielkiego smutku, Dream mnie wspiera. W sumie to on zawsze mnie wspiera, jednak dziś potrzebowałem tego zdecydowanie bardziej niż kiedykolwiek.

Mój ojciec właśnie zaczął swoje przemówienie. Mówił o swojej koronacji, o swoich rządach, oraz o mnie.

- A więc, zanim przejdziemy do koronacji księcia George'a na króla, to chciałbym wydać swój ostatni rozkaz.

W tym momencie wszyscy zaczęli słuchać uważnie. Mój ojciec już nie raz opowiadał mi jak przebiega koronacja, jednak nie słyszałem o czymś takim.

- A więc, skazuje na śmierć Claytona. Niewiernego pomagiera.

Patrzyłem na zdezorientowanego Clay'a kiedy przychodzą do niego strażnicy i biorą go z dwóch stron za ręce. Ja sam z resztą nie wiedziałem co się dzieje.

- Nie możesz tego zrobić!- krzyknęła moja matka najgłośniej jak potrafiła.

- Otóż mogę Heleno i nie podważaj moich rozkazów.

Do moich oczu zaczęły napływać łzy i nawet nie próbowałem ich powstrzymać. Leciały z moich oczu jak woda z wodospadu.

- Pamiętaj George o tym, co mi obiecałeś. - powiedział głośno Clay, abym na pewno usłyszał.

Popatrzyłem się na blondyna cały zapłakany i chciałem do niego pobiec, jednak od tyłu złapał mnie jeden z strażników, tak samo jak moją mamę.

Clay nie płakał, a jego głos, gdy wypowiadał swoje ostatnie słowa do mnie, nie załamał się ani przez chwilę. Nie widziałem nawet smutku na twarzy Dream'a. Wyglądał, jakby właśnie wypełnił misje i była już na niego pora. I wypełnił misje. Pokazał mi, co to jest prawdziwa miłość, co to jest szczęście oraz jak bardzo można wierzyć w drugiego człowieka. Wiedziałem, że nikt więcej nie uwierzy we mnie tak, jak on uwierzył i nikt nigdy nie sprawi, że poczuje się tak szczęśliwy jak z nim, oraz, że nikogo więcej nie pokocham tak mocno, oraz nikt więcej nie pokocha tak mocno mnie.

Już po chwili Clay zniknął za wrotami zamku, a ja zostałem zmuszony przez strażnika który trzymał mnie z tyłu do uklęknięcia aby godnie przyjąć koronę króla. Już po założeniu korony, przestałem płakać. Wiedziałem co chce zrobić.

- Dziękuję bardzo za przybycie na moją koronację wszystkich tutaj zebranych. To dla mnie ogromne ważny dzień, a z tej okazji postanowiłem już teraz wydać swój pierwszy rozkaz. Więc, proszę straż, zaprowadźcie już byłego króla do lochu, a ja rozprawie się z nim tak, jak nauczył mnie tego mój przyjaciel.

- Nie możesz mi tego zrobić George! Jestem twoim ojcem!

- Otóż mogę zrobić wszystko, co tylko będę chciał. Jesteś nikim.

Mój ojciec został wyprowadzony z zamku, a ja zakończyłem imprezę i podążyłem do lochów. Bałem się, że mogę spotkać Clay'a po drodze do mojego ojca i niestety spotkałem. Leżał z głową do dołu, jednak nie ruszał się. Miecz został mu wbity w serce i przebił je na wylot. Wiedziałem, że nie spotkam nikogo więcej z tak wielkim sercem jak Dream.

Nie patrzyłem dłużej na niego, chodź żałowałem że nie mogłem go nawet przytulić lub pocałować po raz ostatni.

Wszedłem do lochu mojego ojca, jednak zanim zrobiłem to, co chciałem zrobić, zapytałem się go.

- Dlaczego zabiłeś Clay'a?

- Dziś rano chciałem ciebie obudzić i wszedłem do twojej komnaty. A później zobaczyłem, że nie śpisz sam, tylko z nim. Nie mam zamiaru żyć w zamku z jakimiś odmieńcami!

- I nie będziesz żył. W ogóle.

Lekko przechyliłem miecz do przodu, ugiąłem kolana, i zrobiłem zamach. Po tych czynnościach, było już po wszystkim. Na pewno Clay nie uczył mnie tego z myślą, że kiedyś użyje tego w taki sposób, jednak miałem zamiar go po prostu pomścić.

Zarządziłem straży, żeby ciało mojego ojca spalili, a Clay'owi urządzili najbardziej gody pogrzeb jaki tylko się dało urządzić. I tak właśnie w jeden dzień zginęły dwa przeciwieństa. Dream, który miał wręcz złote serce, oraz mój ojciec, który był skąpy, złośliwy i zawsze musiał dostać to, czego tylko zapragnął.

***

Minęło już kilka lat, a ja nadal przychodziłem odwiedzić grub Clay'a codziennie.

Spełniłem obietnice. Znalazłem żonę, która zresztą została zmuszona do ślubu ze mną przez swojego ojca, ale cieszymy się obaj że trafiliśmy na sobie, ponieważ mniej więcej rozumiemy swoją sytuację i nie zmuszamy się do fałszywej miłości.

Zaadoptowalismy syna, ponieważ obaj nie bylibyśmy w stanie mieć swoje dziecko, skoro nie czujemy do siebie niczego. Najpierw moja żona uważała, że syn to zły pomysł, ale ja musiałem wypełnić wolę Clay'a.

Moja matka zawsze była, pomagała mi i opiekowała się moim synem kiedy było trzeba.

Byłem szczęśliwy. A przynajmniej starałem się być dla Dream'a. Całą miłość, jaką Clay przekazał mi za życia, trzymam w sobie i daje ją mojemu dziecku, aby nie musiał kiedykolwiek przeżyć tego co ja. Chociaż, ani trochę nie żałuję że poznałem Dream'a. Wręcz całkowicie przeciwnie. Kochałem go, kocham go nadal i będę kochał, już na zawsze.

Koniec

Zakazana miłość [dreamnotfound] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz