rozdział 6

110 6 0
                                    

Noc spędzona z moją wariatką, to coś na co czekałem przez trzy lata, była jak wulkan, pełna pasji i ognia, dawano nie czułem się taki spełniony, a jednocześnie sponiewierany, ale nie zamienił bym tego na nic innego. Obudziłem się wcześniej i teraz mogłem się jej przyjrzeć. Długie blond włosy otulały jej twarz, lekka opalenizna, pamiętam jak w swoim małym ogrodzie korzystała z każdego promienia słońca, mimowolnie się uśmiechnąłem. Na swoim maleńkim nosku miała kilka maleńkich piegów. Usta, na wspomnienie tych pełnych, malinowych warg, które wyprawiały czary na moim ciele, mój fiut pobudzał się do życia. Niewyżyty skurwiel. Jej skóra była taka delikatna i wrażliwa. Po ciąży jej biodra były bardziej zaokrąglone, co wcale mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Co mogłem powiedzieć. Była idealna i znów moja. Już mi nikt jej nie zabierze a jak tylko spróbuje, to zakończy żywot szybciej niż zdąży o tym pomyśleć. Od samego początku Lilka wiedziała kim jestem, tak mnie omotała swoim wiecznym optymizmem, że oszalałem na jej punkcie. Niestety po pół roku ojciec mnie wezwał i zawalił się mój świat, kiedy oznajmił że znalazł dla mnie odpowiednią kobietę. I chociaż bardzo chciałem się sprzeciwić to nie mogłem, ojciec pozbył by się mojej ukochanej bez mrugnięcia okiem. Od samego początku małżeństwo z Natalią było porażką. Oboje się staraliśmy, ale kochaliśmy kogoś innego. I chociaż teraz Natalia, uświadomiła sobie, że jednak to ja jestem jej jedynym i próbowała mnie o tym przekonać to dla mnie nie istniały inne kobiety, to Liliana była tą moją jedyną od zawsze na zawsze. Do drzwi sypialni ktoś zapukał, żeby nie obudzić Lilki, wstałem powoli i wyszedłem na korytarz. 

-No widzę, że usidliłeś nasz diamencik. 

-Dima, czego chcesz? 

-Znaleźliśmy duet, wyobraź sobie, że nadal panoszą się w twoim klubie, zbierają żniwo. Z klubu zniknęły do tej pory trzy dziewczyny, ten sam schemat jak z Lilką. Z resztą wiesz jak to działa. 

-Bladź! Do gabinetu zaraz tam przyjdę, zgarnij Gri i Arona. 

Maks miał tego dopilnować, żeby ta dwójka więcej nie wlazła do mojego klubu, kurwa mać wszystko na mojej głowie. Te hieny wyczuły kiedy mnie nie ma, a wiedzieli też że Maksym, to potulny jak owieczka nadal mały chłopczyk. Dałem mu się przekonać żeby mógł tam zostać a i tak jak widać muszę się tym zająć sam. 

-Niki? Co się dzieje? - Lilka czytała ze mnie jak z otwartej książki. 

-To nic takiego, Maks nawalił a ja muszę po nim sprzątać. 

-Taa, wiesz że nie lubię kiedy kłamiesz - westchnąłem, miała rację obiecałem mówić jej prawdę, choćby była najgorsza. 

-Ok, duet nadal mąci w moim klubie, porwali już trzy dziewczyny, a zostawienie tam Maksa to był błąd, młody sobie najwyraźniej nie radzi. - moja irytacja sięgała zenitu, będę musiał wyjechać  najlepszą opcją było to kilka dni a najgorszą tygodni kiedy będę musiał zostawić Aleksa i Lilkę. Teraz kiedy chciałem spędzić z nimi jak najwięcej czasu. Lilka przyglądała mi się zamyślona, a po chwili uśmiechnęła się, już wiedziałem co zaraz powie. 

-Jadę z tobą! - oznajmiła wesoło jakby to była wycieczka marzeń. 

-Kurwa, Lilka to nie zabawa, wiesz dobrze że na ciebie polują!

-Jadę, nic mi nie będzie, przecież znam ich plany, a poza tym będziesz ze mną. - byłem na przegranej pozycji, ta kobieta jak się na coś uprze to nie ma zmiłuj, to akurat się nie zmieniło. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, kiedy stała przede mną ubrana w czarny dres. 

-Idziemy. - pociągnęła mnie za rękę, wyszliśmy z sypialni i kierowaliśmy się do gabinetu. Zaczynałem się zastanawiać kto tu rządzi. Ja czy ona. Ale wbrew pozorom byłem zadowolony że odnalazła się w naszym świecie. Na jej widok zebrani nie ukrywali zdziwienia. 

Rosyjska miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz