rozdział 15

72 8 1
                                    

Pogrzeb Grigorija, był skromny, ale nie chcieliśmy robić z tego niepotrzebnego zamieszania, był skromnym człowiekiem i naszym przyjacielem. Tego by chciał, by nie było to sztucznym wydarzeniem z udawanymi emocjami. Naprawde mi go brakowało, tego jak pastwił się na mnie na tereningach, tych rzadkich chwil kiedy śmiał się beztrosko. Tego, że zawsze mnie wysłuchał i potrafił walnąć taką ripostą że mnie zatykało. Uśmiechnęłam się na tą myśl podeszłam do jego grobu i wyszeptałam:

- Kiedyś dołącze do ciebie i nadal będziesz mógł mnie torturować tymi swoimi treningami, żegnaj przyjacielu. - otarłam samotną łzę i poczułam na biodrach ciepłe ręce Nikolaja. Objął mnie i wtulił głowę w moje włosy. Wiem, że on też cierpi po stracie przyjaciela, ale nie okazuje słabości, dopiero kiedy drzwi sypaialni zamykają się zdejmuje swoją maskę.Mieliśmy wzloty i upadki ale to kształtowało nasz związek i stawaliśmy się silniejsi ale tylko razem. Byłam na niego zła bo mój brat Janek nie dotarł na rozmowę, bo dostał kolejne zlecenie, a Nikolaj wiedział, że muszę z nim porozmawiać. I chociaż pozwoliłam mu się przytulić w tej chwili to i tak miałam zamiar wyrazić swoje niezadowolenie później.

Wróciliśmy do domu, Nikolaj wydawał się byc zadowolony, ale jeszcze nie wie co go czeka. Tylko przez niego nie mogłam porozmawiać z bratem i odpowie mi za to.

-Nikolaj, chyba mamy do pogadania - Nikolaj westchnął i skinął głową, przynajmniej nie protestował. Puścił mnie przodem i poszedł za mną do gabinetu. Zajęłam miejsce na kanapie i czekałam, uparcie wpatrując sie w jego oczy. Ponownie westchnął i zaczął mówić.

- Kochnie, wiem, że jesteś na mnie zła, ale nie miałem wyjścia. Ktoś nam bardzo bruździł w interesach i nie mogłem tego zostawić. Traciliśmy miliony. Mogłem wysłać kogoś innego, ale to Janek sam się zgłosił. On nie jest jeszcze gotowy na rozmowę z tobą. - że co? Przecież już oswoiłam się z myślą, że mój brat to zabójca na zlecenie, ale zachowałam to dla siebie. Wiedzieli do czego jestem zdolna wściekła, a jednak zaryzykowali. Jednak już miałam dość gniewania sie na Nikolaja, był to czas kiedy w końcu powinniśmy zacząć być prawdziwym narzyczeństwem, przez prawie cztery lata się nie widzieliśmy, każde z nas zmieniło się w jakimś  stopniu.Ale nadal kochaliśmy się jak w tedy tego byłam już pewna. Los postanowił nas znów połączyć a jemu się nie sprzeciwia.

-Wiesz mam już dość naszych ciągłych kłótni, musimy zacząć rozmawiać. Nie rozkazywać, prowadzić monologów, po prostu rozmawiać.

-Zgadzam się z tobą, kochanie. więc porozmawiamy. - po minie Niklaja wiedziałam że o czym kolwiek chce rozmawiać, lepiej mu wyśpiewać wszystko co wiem. - Powiedz mi Lilka co łączy Maksa i Dalię? - czasem miałam wrażenie, że Niki ma rendgen w oczach i wykrywacz kłamstw równocześnie.

-Dokładnie to nie wiem, ale chyba się lubią- wolałam wypośrodkować prawdę, i tak miał już problem z tym, że Włosi to moja rodzina, a teraz być może Maks i Dalia też będą razem.

-Liliana. - znałam ten ton, nie zadowoliła go moja odpowiedź, wiedział że wiem o wiele więcej, a pozatym nie był ślepy.

-Nikolaj, obiecałam, że nic nie powiem dopóki oni sami nie dowiedzą się co ich łączy. Błagam, kochanie nie róbmy z tego afery. Miłość rządzi się swoimi prawami. Pozwól im spróbować, dajmy im szansę. Maks wydoroślał przy Dali, a ona wydaje sie szczęśliwa. - wstałam z fotela i usiadłam Nikolajowi na kolanach. Wiedziałam jak go przekonać.

--Powinnaś była powiedzieć mi od samego początku, nie lubię jak się kręci za moimi plecami. - przewróciłam oczami, dzisiaj go nie przekonam, był uparty jak osioł.

-Wiem i przepraszam, ale im obiecałam. Sam wiesz jak ważne jest dane słowo.

-Wiem i dlatego zrobię to o co prosisz, ale proszę też żebyś więcej tego nie robiła. Chodź do jadalni, mam dla ciebie niespodziankę. - o tego to ja akurat nie lubiłam, ale nie protestowałam, pozwoliłm się poprowadzić za rękę do jadalni. Przed wejściem tam zasłonił mi oczy, a tego to już wogóle nie mogłam znieść. - Pamiętasz, że tego nie lubie i lepiej żeby to była miła niespodzianka, bo skopie ci tyłek Nikolaju Rosovie - zaśmiał się i popchnął lekko bym poszła do przodu. Stawiałam niepewnie kroki aż mnie zatrzymał w miejscu. Zdjął opaskę a moim oczom ukazał się Janek. Dobra to była miła niespodzianka, ale mój brat i tak oberwie za unikanie mnie.

-Proszę, jesteś gotowy teraz się ze mną spotkać! Jak miło! - nie ruszyłam się z miejsca, ale wyczułam że Nikolaj zostawił nas samych.

-Lilka, to nie tak. Masz teraz siostrę i braci, a ja już nie jestem ci potrzebny- gorszej bzdury nie słyszałam, kiedy "umarł" załamałam się, wszędzie czułam jego obecność, wszystko mi go przypominało. A on teraz śmie mi mówic, że jest mi niepotrzebny.

-Czy ty wogóle słyszysz co mówisz?! Gadasz kompletnie od rzeczy Janek! Naćpałeś się czy co?

-Nie biore juz od dawna - fuknął pod nosem obrażony, miałam ochotę wybuchnac śmiechem. Zabójca na zlecenie rosyjskiej mafi, a obraża się jak mały chłopiec.

-Aron!!! - zawołałam brata Nikolaja, chciałam coś wiedzieć, a on musiał mi to wyjaśnić.

-Stęskniłaś się? O Janek, ty też tu?

-Siadajcie oboje! - opadli na kanapę.

-Mamy przejebane - sapnął Aron.

-Pytanie numer 1: Dlaczego?

-Inaczej bym tu nie siedział, Nikolaj ci juz chyba to wyjaśnił.

-Pytanie numer 2: Aron, czy byłeś w pokoju w momencie kiedy myślałam, że mój brat umiera?

-i tak i nie.

-Nie satysfakcjonuje mnie twoja odpowiedź - burknęłam wkurzona. 

-Miałem wszystko pod kontrolą. Widziałem wszystko na podglądzie.

-Brawo. Zapewne oglądałeś dobre przedstawienie.

-Lilka, nie było dobre, nie mogłem patrzeć jak cierpisz, ale nie mogłem nic zrobić takie mieliśmy rozkazy, najważniejsze było utrzymać pozory, że Janek nie żyje. Daliśmy mu drugie życie. - miałam wrażenie, że to jakaś kiepska komedia.

-A potem, dlaczego nie powiedzieliście mi, że żyje!? Nie byłam warta zaufania? - zabolało, może powinnam zostawić to jak jest, ale było za późno. - Lilka nakręcasz sie!

-Nie, Nikolaj, odpowiedzcie na moje pytanie.

-Gdybyśmy ci powiedzieli, nie dała byś rady być wiarygodna w żałobie, byłaś obserwowana- dobra, mogłam to przyjąć do świadomości, ale to nie zmieniło faktu, że wiedzieli w jakim jestem stanie i obserwacja w końcu się skończyła i mogli mi to powiedzieć. Nie chciałam kłocić się z Nikolajem, to i tak już przeszłość której nie zmienimy. 

-Dobra, mogę to przyjąć do wiadomości, ale nie jesteście Bogami i nie bawcie się ludzkim życiem. Janek zostaniesz na kolacji, czy znów znikniesz?

-Zostanę - i jego szczęście, bo byłam gotowa przywiązać go do krzesła gdyby odpowiedź był inna. Zostawiłam ich samych a sama poszłam się przebrać. 

Rosyjska miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz