rozdział 10

86 7 0
                                    

W tym wszystkim jedno było pewne, ten robal, który robił mnie w chuja jest już martwy. Kurwa, gdybyśmy nie zdąrzyli mój rodzinny dom był by naszym grobem, ten człowiek nie miał pojęcia z kim zadarł, albo był na tyle głupi, że wiedział, ale myślał, że mu sie uda. Rosjanin z włoskimi korzeniami, dałem sie nabrać jak pierwszy lepszy debil. Ale odpowie mi za wszystko z nawiązką. Śmiem stwierdzić, że Montini to w porównaniu do nas to amator, udało się go namierzyć już po dwóch dniach od wybuchu. Jebun spierdolił do tych swoich Włoch, myśląc, że tam jest nietykalny, ale się przeliczył. Nawet jak będę musiał wyrżnąć całą Comorrę to go dopadne. Narazie planujemy, ale to kwestia godzin kiedy wcielimy nasz plan w życie. Musimy zrobić coś co Lilka nie popiera, ale to na początek najlepsze wyjście, by szczur wyszedł ze swojej kryjówki. Dla Włochów, najważniejsza jest rodzina, a zwłaszcza syn, dziedzic. Na nieszczęście Montiniego posiada on syna i żonę, śliczną Dalię, którzy już jadą, byśmy mogli ich ugościć. Najlepsze w tym wszystkim jest, że porwanie ich nie było żadnym wysiłkiem. Świadczy to o tym, że Montini to kompletny idiota.

Poruszenie w holu wywołało mój uśmiech, nasi goście dotarli. Wyszedłem z gabinetu i zamurowało mnie. Kobieta, którą przywieźli moi ludzie z Włoch była identyczna jak moja Lilka. Jebanyj w rot! Reakcja moich braci była taka sama kiedy do nas dołączyli. Zabraliśmy naszych gości do jednej z sypialni, musiałem najpierw sprawdzić, czy moje podejrzenia się sprawdzą.

-Czego od nas chcecie?! - waleczna i tak jak Lilka ni chuja się mnie nie bała.

-Nie wiem czy masz pojęcie kim jestem i gdzie trafiłaś, ale radził bym ci spuścić z tonu. - powiedziałem lodowato, ale to tylko ją sprowokowało do dalszej walki.

-A bądź sobie nawet carem! Czego chcesz?! Mojego pojebanego męża to sobie go weź, a mi i mojemu synowi daj spokój!

-Mężuś okazał się nie tym kim byś chciała. Oj to takie smutne. - kpiłem z niej

-Gdybym mogła sama bym mu strzeliła między oczy, ale mój równie pojebany ojciec go uwielbia. Zięć idealny! Wystawię ci go, tylko mnie uwolnij od niego! - mogłem się domyślić, że Dalia została skazana na małżeństwo z psycholem.  

 W pewnym momencie doznałem olśnienia, moja kobieta i ta włoszka nosiły imiona kwiatów. Ale jak do chuja doszło do tego, że je rozdzielono. Najpierw postanowiłem wybadać Dalię, czy ma pojęcie o tym, że być może ma siostrę.

-Wrócimy jeszcze do twojego męża, zadam ci pytanie. Czy ty masz siostrę bliźniaczkę? - Dalia zrobiła zszokowaną minę

-Co?! Z kąd wiesz?!

-Zaraz wracam - wyszedłem z tymczasowego pokoju Dali i poszedłem po Lilkę, miała prawo wiedzieć, że nie została sama. Miała oczywiście nas, ale rodzona siostra to jednak siostra. Lilka i Aleks siedzieli w salonie i oglądali bajki.

-Lilka, skarbie, mogłabyś pójść ze mną, chciałbym żebyś kogoś poznała- skinęła głową i zostawiła Aleksa z Iriną i poszła za mną.

-Mam się czegoś bać? - zapytała nie pewnie kiedy stanęliśmy pod drzwiami gdzie była Dalia. Otworzyłem drzwi i kobiety stanęły twarzą w twarz. Lilka stała z otwartą buzią, a po twarzy Dalii spłynęły łzy.

-Lilka, kochanie to Dalia, a ten śpiący królewicz to Lucas. - żadnej reakcji Lilki trochę mnie wystraszył, oby nie wpadła w panikę.

-Ja..myślałam, że ty nie żyjesz - wyszeptała Lilka, czyli wiedziała o siostrze. 

-Próbowałam cię znaleść, jak tylko dowiedziałam się, że ty istniejesz, ale ten potwór mój ojciec się o tym dowiedział, bałam się. Przestałam cię szukać, żeby cię chronić. Mamie udało się tylko ciebie ukryć, oddała cię swojej przyjaciółce. Nasz ojciec został zamordowany zaraz po naszych narodzinach. Diego to mój ojczym, mama zmarła pięć lat temu.

Rosyjska miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz