Per. Kirishima
- Dzień dobry, jestem starszym posterunkowym Manshi Ashido- blodnyn pokazał plakietkę-Kirishima Eijiro?- spytał lustrując mnie od góry do dołu.
- D-dzień dobry, co państwa tu sprowadza?- zapytałem zmieszany nagłymi odwiedzinami.
- Jest tutaj może Kaminari Denki?
- Tak, jest- powiedział złotowłosy podchodząc do drzwi. Oparł się jedna ręka o moje ramię. Zaprosiłem ich ręką do środka, lecz odmówili.
- Nie trzeba- powiedział brunet stanowczo- Zostają państwo aresztowani za zabicie dwóch osób w pobliskim klubie- zatkało mnie. Denki spojrzał na mnie wielkimi oczami- Odwróćcie się, ręce do tyłu.
Zrobiliśmy co nam kazał. Po chwili ja i Denki byliśmy spięci kajdankami i zaprowadzili nas do radiowozu. W środku czekał na nas Sero.
- Co ty tu robisz?!- spytał zdziwiony Denki.
- To samo co wy, i również za to samo- westchnął.
Nikt z nas już się odezwał. Jechaliśmy w ciszy przez całą drogę na policję. Oczywiście moglibyśmy uciec, ale po co? I tak by nas później szukali w całej Japonii. A tak poza tym, to kiedyś tamtem blondyn był w telewizji. Podobno ma jakiś quirk, który pozwala mu zatrzymać kogoś w ruchu. Czyli w sumie nie mamy szans na jakąkolwiek ucieczkę.
Dojechaliśmy pod wysoki budynek. Policjanci wyprowadzili nas z radiowozu i zaprowadzili do komisariatu.
Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Usiedliśmy na krzesłach i czekaliśmy.
Chwilę później przyszedł jakiś mężczyzna i zaczął zadawać nam pytania.
Chyba jest tu od niedawna, bo nie zadawał dokładych pytań, co potwierdzało ich przeczucie, że to my zabiliśmy tych dwóch gości.
No i co dalej?
Gówno
Wyprowadzili nas z tego pokoiku, dali nam jakiech łachy i kazali się w nie przebrać. Przybraliśmy się, a wcześniej poznany blondyn poprowadził nas do celi.
Były tam trzy łóżka, przez co było wiadomo, że mamy razem "pokój". To jedyne pocieszenie.
Policjant zamknął cele i poszedł. Cała nasza trójka położyła się do łóżek.
Tak jak Denki wcześniej się uśmiechał, teraz był przygnębiony i smutny. Podszedłem do niego I położyłem obok.
Ten się odwrócił i spojrzał mi w oczy.
- Będzie dobrze, nie smuć się- wyszeptałam mu do ucha, przytulając go.
- A co jeśli nie?- spytał ze łzami w oczach.
- Nawet tak nie myśl Kamiś- musnąłem lekko jego usta.
- Nie wiedziałem, że jesteście razem- zdziwił się Sero, który miał łóżko zaraz obok tego, na którym leżeliśmy.
- No, bo nie jesteśmy...- westchnął Kamiś.
- To dlaczego on cię pocałował?
- Pomyślałem, że zrobi mu się milej...- wytłumaczyłem- Jak jeszcze byliśmy w domu to pocałowaliśmy się... namiętniej?- spytałem sam siebie.
- Kiri... musze ci coś powiedzieć...- powiedział złotowłosy wstając do siadu.
- Hm?
- Ja-ja... Kocham cię...- zatkało mnie.
- C-co?
- Wiem, że pewnie nie czujesz tego samego co ja, ale chciałem żebyś wiedział jeśli mamy tu spędzić parę lat...- wytłumaczył I wtopił się w poduszke.
- Masz rację... Nie czuję tego samego, ale nie chce cię stracić, jesteś moim najlepszym przyjacielem I nic tego nie zmieni- przytuliłem go.
- Kocham cię...- wyszeptał.
- Przepraszam...- Po moim policzku zaczęła płynąć jedną smutna łza.
- Moglibyście przestać? Rozkleję się zaraz- Sero przeciągnął nosem.
- Już, już- powiedziałem I poszedłem położyć się do swojego łóżka.
Reszta dnia minęła nam na romowie o życiu i tego typu sprawach. O pracy, o miłości, o tym, co może się z nami stać, czemu akurat nas oskarżono itp...
Gdy robiło się już ciemno przyszedł ktoś, aby dać nam posiłek. Był to wysoki, umięśniony, fioletowowłosy chłopak ze strasznie zmęczonymi oczami.
Wszedł do celi i podał nam po talerzu. Powiedział, że to kolacja i po prostu wyszedł, a my zaczęliśmy jeść. Każdy z nas był głodny i nie jadł obiadu.
- Ej, chłopaki...- westchnął złotowłosy kiedy już zjedliśmy. Cała nasza trójka siedziała na łóżku Sero. Wraz z czarnowłosym kiwnęliśmy głowami na znak, że może mówić dalej- Może to głupie, ale tamtem chłopak jest bardzo ładny...
- Czyżbyś się zauroczył w policjancie, którego widzisz pierwszy raz na oczy?- spytał Sero.
- Nie oceniaj mnie...
- Nie oceniam, mówię prawdę- parsknął.
- Nie kłóćcie się- przerwałem im- Może I to prawda, ale skoro jesteśmy jego przyjaciółmi powinnyśmy mu pomóc- zwróciłem się do czarnowłosego.
- Chyba masz rację...- westchnął I spuścił głowę, bawiąc się palcami.
- Dziękuję!- Denki wyrwał się z miejsca i nas przytulił.
- Nie ma za co- powiedzieliśmy z Sero w tym samym momencie. Zaśmialiśmy się lekko I objęliśmy mocno Kaminariego.
CZYTASZ
A Love Born In Prison - KiriBaku
FanfictionDwudziestoletni Kirishima Eijiro wraz z swoimi dwoma przyjaciółmi, zostają wrzuceni za karty. Cały posterunek policji myśli, że to właśnie oni zabili dwóch mężczyzn w pobliskim klubie, gdyż tylko oni byli w miejscu zdarzenia. A co jeśli jeden z jego...