4

86 3 0
                                    

Per. Kirishima

Mijały kolejne dni. Prawie każdy wyglądał tak samo. Wstajesz, jesz śniadanie, rozmawiasz z przyjaciółmi, jesz obiad, znowu rozmawiasz, jesz kolację i idziesz spać. Co tu dużo mówić?

Shinsou, bo tak miał na imię fioletowłosy, częsti z nami rozmawia. Nie ukrywam, że raz była taka sytuacja, że potknął się o coś i wywalił na środku celi. Denki mu pomógł, a on zaczął z nami rozmawiać. Najwidoczniej jego praca jest zbyt nudna i ma dużo czasu, bo raz zasiedział się u nas trzy godziny.

Denki mówił nam, że coraz bardziej mu się podoba i chyba jeszcze bardziej się zauroczył. Z jednej strony mnie to cieszy, bo w końcu to mój przyjaciel, ale z drugiej strony robię się smutny, kiedy już nie daje mi tyle czułości.

Nie kocham go, to pewne, ale czasem chce go przytulić tak po prostu, bezinteresownie, bez okazji.

Kurwa! Eijiro! Kiedy wbijesz sobie do głowy, że to tylko przyjaciel?!

Muszę przestać myśleć o nim w ten sposób...

***

Nadeszła pora kalacji. Shinsou po raz kolejny do nas przyszedł. Szkoda tylko, że w momencie, w którym Denki się rozkleił. Razem z Sero przypuszczamy, że po prostu miał zły sen i nie chce nam o tym powiedzieć. Akurat tak się złożyło, że zrobił sobie drzemkę przed kolacją.

Gdy fioletowłosy wszedł z talerzami, podał nam je szybko i objął złotowłosego. Pięknie razem wyglądali.

Denki wytłumaczył mu coś na ucho. Zapewne jego sen. Ten znów go przytulił, a gdy już się uspokoił zaczął z nami rozmawiać.

Rozmawialiśmy o wszystkim I o niczym.

Nagle zeszliśmy na temat naszej odsiadki.

- Jeśli mam być szczery, to jestem po waszej stronie- powiedział Shin obejmując lekko Kaminariego w talii. Złowłosemu ewidentnie to nie przeszkadzało, jedynie się rumienił. Z tego co widzę to zostali naprawdę dobrymi przyjaciółmi, choć  wydaje mi się, że Shinsou zaczyna czuć do niego coś więcej.

- Mówisz serio?- spytał zdziwiony Sero.

- Serio

- Ale nawet nas nie widziałeś nigdy na oczy, jak to możliwe?

- Widziałem was kiedyś w klubie, Denki wyglądał na najbardziej wesołego z was wszystkich. Chciałem zapytać go o numer, ale zniknęliście mi z pola widzenia- wytłumaczył I przyciągnął głowę Denkiego do swojego torsu.

- Hitoshi...- westchnął Denki podnosząc głowę, tak aby patrzeć na fioletowowłosego- Możesz nam powiedzieć ile już tu siedzimy, i która godzina?

- Normalnie bym tego nie powiedział, ale was lubię, więc zrobię wyjątek- powiedział I spojrzał na ekran swojego telefonu- Jesteście tu już miesiąc, a dokładnie 30 dni i jest 19:45- oznajmił I przytulił Denkiego.

- Dziękuję...- wymruczał złotowłosy, wtapiając się w jego za dużą bluzę.

- Czemu się tak trzęsiesz?- spytał zdziwoniony Shinsou, jeszcze bardziej go przytulając. 

- Zimno mi...- westchnął. Chłopak, jak na zawołanie zaczął zdejmować bluzę. Podaj ją złowłosemu, a ten się zdziwił.

- Nie mogę tego wziąść- zaprzeczył.

- Ależ oczywiście, że możesz, ja mogę robić co chce, mogę wam nawet dać słodycze- powiedział, a Denkiemu zaświeciły się oczy- Ale niestety tego nie zrobię- złotowłosy od razu posmutniał.

- Ale czemuuuuu?- przeciągnął, kładąc głowę na ramieniu Hitoshiego.

- Po pierwsze, nie mam przy sobie, po drugie, tu są kamery- wytłumaczył i objął Denkiego ramieniem.

- CO?- zdziwił się Kaminari.

- Bez mikrofonów, ale są- oznajmił I przyciągnął głowę chłopaka do swojego torsu, kładąc sie na łóżku.

- To chyba nawet lepiej, że bez mikrofonów- westchnąłem I również się położyłem- Shin, a ty nie miałeś czasem już iść?

- Ah... faktycznie- wstałz łóżka- Dobranoc, Denki- musnął ustami jego czoło- Dobranoc Sero, Dobranoc Kiri- I wyszedł. Złowłosy się zarumienił i zaczął piszczeć w poduszkę.

- Chyba zaczynasz mu się podobać- parsknał lekko śmiechem Sero I przykrył się kołdrą.

- Nie śmiej się, to przecież dobra nowina, co nie?- zadałem pytanie retoryczne i tak jak nie oczekiwałem odpowiedzi, nie dostałem jej. Wtopiłem się w poduszkę i po chwili zasnąłem.

***

Obudził mnie dźwięk ocierajacego się o siebie metalu. Może I mam twardy sen, ale ten dzwięk był wyjątkowo blisko.

Otworzyłem powili oczy i spojrzałem w stronę krat. Przed nimi stał usmiesniony i bardzo przystojny facet z niesforną fruzyrą koloru blond. Nie ukrywam, że jest bardzo przytojny i seksowny, szczególnie, że ma rozpięte trzy pierwsze guziki od czarniej koszuli, przez co widać jego umięśniony tors.  Miał również czarne jeansy z luźnymi nogawkami i w miejscu, gdzie powinien być zwykły pasek, miał zapięty pas z trzema parami kajdanek, pisteletem, nabojami i tego tupy rzeczami. To pewnie te kajdankami wydały takie dźwięk, pomyślałem.

Wstałem do siadu I przetarłem oczy. Znów spojrzałem w stronę krat, blondyn dalej tam stał.

- Śpij dalej, ja tylko was pilnuje- powiedział trochę wkurzony, zapewne tym że musi wykonywać taką pracę, lecz brzmiało to jakby zawsze miał taki wyraz twarzy i ogólnie się tak zachowywał. Po prostu normalka, mimo że widze go pierwszy raz. 

Znów się położyłem i znów zasnąłem myśląc o przytojnym chłopaku, którego poznałem dosłownie pięć sekund temu.

//////////////////////
Już czwarty rozdział

Z góry przepraszam za wszelkie błędy w tym, jak i poprzednich rozdziałach.

Mam nadzieję że ktoś to czyta.

Miłego dnia/wieczoru/nocy<3

A Love Born In Prison - KiriBaku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz