8

181 8 3
                                    

Per. Kirishima

Nastał kolejny, jebany poniedziałek.

● Ile jeszcze mamy siedzieć w tej melinie? Kurwa! Czemu akurat my? Dlaczego ja? Dlaczego? Chce odpowiedzi...● mówiłem do siebie w myślach, wpatrując się w ścianę i czekając na śniadanie.

Po chwili przyszło jedzenie, a dokładniej Shin z trzema talerzami.

- Hitoshi!!!- krzyknął Denki, zrywając się z łóżka, tylko po to żeby uściskać fioletowłosego.

Gdy już się od siebie odkleili, my zaczęliśmy jeść, a Shin z nami rozmawiał, jak za każdym razem.

- Wiecie co?- zaczął- Tak sobie myślałem... I chyba wykupię za was kaucję

- C-CO?!- zdziwił się Denki, prawie dusząc się jedzeniem.

- To co usłyszałeś, chce wykupić na was kaucję

●Czemu akurat teraz muszą o tym rozmawiać? Kiedy ja myślę tylko o Katsukim I tamtym popołudniu, które miało być najlepsze, a było najgorsze? Kurwa, czemu?● kłóciłem się sam ze sobą.

- A ile to będzie pieniędzy?- spytał Sero, kończąc swoją porcję.

- Około półtora miliona--

- ILE?! Nie zgadzam się!- krzyknął Denki, znów prawie się dusząc.

- Nie masz nic do gadania, jak ktoś za ciebie wykupi kaucję, nie możesz się sprzeciwić wolności- oznajmił by po chwili wstać i wyjść z celi bez słowa.

Całą nasza trójka w oszołomieniu, zapewne zaczęła zadawać sobie pytania w głowie, w tym ja. Rozmyślałem, czy Katsuki w końcu wykupi za mnie kaucję, czy Shin nas wykupi, czy w ogóle ktoś z nich nas wykupi, czy będę jeszcze szczęśliwy... I wiele, wiele innych...

Per. Hitoshi

Wyszedłem, bo nie chciałem się znimi kłócić, a zapewne do tego by doszło. Chcę ich wykupić, bo bardzo ich lubię, ale oni chyba tego nie rozumieją. Szczególnie chce, żeby Denki był na wolności.

●Oni wszyscy są niewinni i siedzą tam bez powodu. Jak ja kurwa tego nienawidzę. Lubię są tacy głupi... Czy oni serio myślą, że ta trójka kogokolwiek by zabiła? ●

Wszedłem do swojego biura gdzie czekał na mnie Senkō. Kotek o białej puchatej sierści i dwóch różnych oczach. Jego imię oznacza "błysk", a wzięło się od Denkiego. Po prostu nazwałem go tak, bo Denki kojarzy mi sie z błyskiem, no i jakoś tak wyszło...

Pogłaskałem go i usiadłem za biurkiem. Zacząłem przeglądać social media, przy okazji like'ując słodkie kotki.

Nadeszła 13:15, czyli dokładnie godzina przed obiadem. Jako, że zawsze idę do kuchni godzinę wcześniej, i tym razem chciałem tak zrobić. Gdy wstawałem z krzesła do pomieszczenia wparował Bakugo.

- Siadaj- rozkazał, co zrobiłem, bo nie chciałem oberwać z wybuchu. I tak, wiem że mogę zawsze użyć mojego quirku, ale po co? W sumie to też chciałem pogadać. Znów usiadłem, a blondyn usiadł na krześle z drugiej strony biurka. Rozłożył się na nim i zaczął:

- Z tego co słyszałem, to chcesz wykupić kaucję za tamtych dzieciaków

- To nie są dzieci, mają po dwadzieścia lat

- A my ile niby? Dwadzieścia sześć, to duża różnica- parsknął, zaczynając wpatrywać się w ścianę.

- Mała

- Duża

- Nie chce się z tobą kłócić, czego chcesz?- spytałem, upijając łyk wcześniej zrobionej herbaty.

- Chcę wykupić kaucję za tego z czerwonymi włosami

- Nie pamiętasz, jak się nazywa?- parsknąłem lekko śmiechem. On ma z tym częsty problem, ale że aż taki?

- Oczywście, że pamiętam, pff- prychnął, a gdy zobaczył, że czekam na odpowiedź zaczął się jąkać- No...Ten...On...On się nazywa...

- Eijiro Kirishima, głupku...- westchnąłem, łapiąc się za głowę I opierając łokieć o biurko.

- JAK TY MNIE NAZWAŁEŚ?!- krzyknął, gwałtownie wstając I już robiąc wybuchy w ręku.

- Uspokój się I usiądź, chciałeś porozmawiać, a nie zabijać- powiedziałem, a ten usiadł, lecz dalej robił małe wybuchy w dłoni- Czyli chcesz go wykupić? Mi to nic nie robi, rób co chcesz

- Potrzebuje rady idioto!- zdziwiłem się na jego słowa.

● On? Prosi o pomoc? Chce dostać radę? Wow...●

- Po prostu tydzień temu, jak mieli robione zdjęcia- zaczął- Wziąłem go do mojego gabinetu i.... wiesz do czego doszło...- powiedział spuszczajac głowę I już całkowicie się uspokajać. Wiedziałem, że ma w swoim biurze pokój, w którym często sypia. Zapewne tam to robili.

Tak w ogóle to nigdy nie widziałem go smutnego. Nie wiem czy można to nazwać smutkiem, ale tak brzmiał. I jeszcze to spuszczenie głowy...

- Mogę wiedzieć czemu jesteś jakiś... inny? Nie denerwujesz się, tylko bardziej posmutniałeś- próbowałem dać mu jakiś wsparcie gdyby stało się coś, czego nawet ja nie chce usłyszeć. Mimo wszystko, wszyscy na komendzie w jakimś stopniu go lubią i próbują nawiązać lepsza relacje, ale nikomu nie wychodzi.

- Kiedy... skończyliśmy, powiedziałem, że chce wykupić za niego kaucję, a on zrozumiał to jako "chce cię wykupić żeby się z tobą codziennie ruchać"- zrobił cudzysłow palcami.

- O stary... Wiesz, że skoro on to tak zrozumiał i z nim tego nie wyjaśnisz, nigdy ci nie wybaczy?- spytałem, niepewnie łapiąc go za ramię.

- Właśnie wiem... Kurwa co ja mam zrobić?

- Porozmawiaj z nim, to najlepszy sposób

- Ale jak ja mu spojrzeć w oczy?- ewidentnie posmutniał. Nie mówił głośno tylko strasznie cicho, ale dało się go usłyszeć.

- Spróbuj, to nie trudne jeśli się odwarzysz

- Z bólem serca przyznam ci, że masz rację

- No widzisz? Jednak nie jestem taki zły, co?

- Th...

- Ja się już zbieram, przemyśl to jeszcze, a jak coś to zadzwoń albo przyjdź- powiedziałem wstając z krzesła żeby pójść do kuchni. Wyszedłem, a blondyn zapewne tam jeszcze został, bo nawet nie probował wstać z krzesła.

A Love Born In Prison - KiriBaku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz