Part 7

650 19 133
                                    

 - Raph do jasnej cholery jest 5 nad ranem - wyszeptałam pretensjonalnie do mojego brata próbując zataić to, że płakałam od 00.

- Nie udawaj wiem co się stało na tej imprezie. - powiedział poważnym tonem.

- Czekaj... skąd? - zapytałam zaskoczona.

- Mam swoje źródełka. - odpowiedział wymijająco- Jak się czujesz?

Westchnęłam głośno po czym zaczęłam mówić:

-To będzie mój trzeci dzień tutaj, a ja już ledwo żyje. - odparłam powoli. - Doba nie ważne. Gavi zapytał tą dziewczynę o związek?

- Tak są razem. Nie zmieniaj tematu.

-  Nie chce o tym rozmawiać.

- Ty nigdy nie chcesz rozmawiać, a potem są tego tragiczne skutki.

- To było kiedyś...

- Zawsze może się powtórzyć.

- Muszę kończyć potem zadzwonię.- skłamałam.

Nie chciałam, żeby mój brat znowu prawił mi kazania. Zaburzenia odżywiania, stany lękowe, ataki paniki. To było kiedyś. Wyszłam z tego.

Chyba...

Stwierdziłam, że nie ma co leżeć bo i tak nie zasnę. Poszłam do łazienki, ale kiedy zobaczyłam się w lustrze od razu pożałowałam swojej decyzji. Rozmazany makijaż, spuchnięte oczy, potargane włosy. Wyglądałam jak z horroru.

Weszłam pod prysznic i wykąpałam się w zimnej wodzie. Gdy wyszłam opatuliłam się białym puchatym ręcznikiem i próbowałam jakoś ogarnąć twarz.

- Dobra nie zrobię tego lepiej.- szepnęłam sama do siebie oglądając się w lustrze.

Wróciłam do pokoju i ubrałam szare dresy, białą bluzkę i tego samego koloru co spodnie bluzę. Chciałam jakoś produktywnie spędzić ten czas więc wymyśliłam, że pójdę na spacer. Napisałam Kylianowi karteczkę, że poszłam się przejść. Ubrałam swoje białe air forcy i wyszłam.

Jutro PSG gra mecz z Bayernem. 

Szłam jakąś godzinę i nagle zobaczyłam kawiarenkę.

Chociaż jedna dobra rzecz

Powolnym krokiem wkroczyłam do budynku jednak kogo zobaczyłam? No oczywiście, że mojego ukochanego kolegę.

Nel coś często używasz tej ironii

Chciałam od razu zawrócić ale on był szybszy. 

-NEL! SUPER, ŻE CIĘ WIDZĘ CHODŹ CHODŹ TU!- krzyknął tak głośno, że zdziwiłam się, jak ludzie go nie rozpoznali, mimo tego jakie miał ,,przebranie"

 Uśmiechnęłam się sztucznie i podeszłam do jego stolika.

- C-o t-y -o-d-e m-n-i-e c-h-c-e-s-z  - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

- Siadaj.

- Chyba żartujesz nie usiądę z tobą przy jednym stole.

- Nel, nie pytałem czy tego chcesz czy nie. Siadaj i koniec. - powiedział to takim poważnym tonem, że po moim ciele przeszły ciarki.

- Mówisz to jakbym była od ciebie zależna- odpowiedziałam mu takim samym poważnym tonem.

- Oj kochanie każdy wie, że marzysz, aby być ode mnie zależna. Tak jak wtedy kiedy wracałem do domu i nieważne w jakim byłaś stanie dawałaś...

Freefall - Neymar Jr.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz