Part 20 (bonus)

520 15 300
                                    

Pov: Raphael Belloli

-Nel! nie rób mi tego błagam!.

Płakałem, krzyczałem, łkałem.

Moja mała Nel, najważniejsze osoba w moim życiu  znowu robiła to, o czym nigdy już nawet miała nie pomyśleć.

-Proszę pana, niech pan odejdzie! Pan bardziej przeszkadza niż pomaga!. - upominał mnie po raz kolejny ratownik, starając się zrobić wszystko co w jego mocy, aby uratować moją starszą siostrę. Widok jej leżącej w łazience całej bladej, nie reagującej na nic, z tabletkami w dłoni i listem obok siebie, po prostu rozbijał mnie od środka.

-Jedziemy z nią do szpitala, natychmiast. - rozkazała jedna z osób, która starała się utrzymać przy życiu Nel.

-Chodź tu, nie stój w przejściu idioto!. - pociągnął mnie za rękaw szarej rozciągniętej bluzy, czerwony od płaczu, Pablo.

Wyrwałem się od niego i od razu pobiegłem w stronę mojego auta, aby pojechać do szpitala. Za mną ruszyli moi przyjaciele, a kiedy byłem już przy samochodzie za nadgarstki złapał mnie Ansu, powstrzymując od wejścia do pojazdu.

-Co jest z tobą!? zostaw mnie! ja chce jechać do Nel!. - wrzeszczałem coraz bardziej płacząc, nie zwracając uwagi na ludzi, którzy szli niedaleko i przyglądali się całej sytuacji z zaciekawieniem. - Błagam cię... ja chce do mojej siostrzyczki...- te zdania już wyszeptałem, a Fati, pierwszy raz w życiu przytulił mnie pocieszająco.

-Pojedziemy, ale nie możesz prowadzić w takim stanie, zabijesz nas i przy okazji niewinnych ludzi. - chłopak lekko pogładził mnie po plecach, a ja szlochałem w jego ramię, mocząc coraz bardziej jego koszulkę. Niestety, on nie zostawał mi dłużny i moja bluza też była cała mokra.

-List... Przeczytajmy list.. - szepnął Pablo trzymając kawałek papieru w dłoniach, które całe się trzęsły.

Oderwałem się od mojego przyjaciela i spojrzałem na Pabla wzrokiem, który mówił, żeby przeczytał te słowa.

Piłkarz przełknął ślinę i rozłożył powoli kartkę. Z kolejnymi łzami w oczach zaczął czytać:

- Uważam, że zasługujecie na wyjaśnienia. Ja po prostu nie chce już tak żyć. To wszystko mnie przerasta. Nie daje sobie rady z myślą, że jakiś obcy mężczyzna mnie dotykał, że jestem niewystarczającą kobietą i nigdy już nie pokocha mnie taką jaką jestem. - przerwał, łkając głośno i pozwalając łzą wypłynąć z jego oczo dołów. - Nie zasługujecie na ten ból, ale ja nie potrafię inaczej. Błagam nie obwiniajcie się o nic. To była moja decyzja i nikt nie ma prawa myśleć, że jest inaczej. Starałam się jak najdłużej żyć dla was. Ale nie umiem tak dalej. - Hiszpan ponownie przerwał, lecz teraz już prawie dławiąc się łzami. Dopiero jakieś dwie minuty później kontynuował. - Po prostu to dla mnie bezsensu. Cholernie was kocham i byliście dla mnie najważniejszymi osobami w życiu. Zawsze bardzo was kochałam. Mam tylko jedną ostatnią prośbę do mojego małego braciszka... Błagam mów twojemu synkowi, że bardzo go kochałam i, że ciocia zawsze będzie przy nim. Będzie jego aniołem stróżem. Kocham was.

Nel Belloli.

Kiedy dotarły do mnie w 100% te słowa, z bólu który wręcz rozrywał mnie od środka, upadłbym, gdyby nie to, że moi przyjaciele mnie przytrzymali, chodź sami nie dawali do końca rady. Z tego wszystkiego musiałem usiąść.

-Dzwonię do Pedra, on nas zawiezie. - czarnoskóry szybko wyjął telefon z kieszeni dresów i po odblokowaniu go, tak jak najszybciej pozwoliły mu na to jego trzęsące się ręce, wystukał numer telefonu Pedri' ego. Po chwili usłyszałem już głos bruneta.

Freefall - Neymar Jr.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz