Part 9

640 19 145
                                    

Wstałam o 3. A raczej obudzono mnie o 3.

- Raphael czemu ty nigdy nie dzwonisz o normalnych porach? Poza tym miałeś chyba zatelefonować wczoraj- powiedziałam przecierając twarz dłońmi.

-Nie miałem czasu. Jak się czujesz po tych akcjach z meczu? - zapytał jakby zmartwiony.

- Skąd wiesz o tym co się działo po meczu? - tym razem ja zapytałam bardzo zdziwiona.

-Kylian do mnie dzwonił.- odpowiedział niewzruszony.

- Ej czemu wy...

Nie dane mi było dokończyć, gdyż do pokoju wparował wspomniany przez mojego brata chłopak.

-Nel bo Neymar się zachlał w trzy dupy i nie ma kto go odwieść  do domu. BŁAGAM POJEDŹ PO NIEGO! - to drugie zdanie wykrzyczał błagalnym tonem.

- W dupie to mam. Ty sobie po niego pojedź. 

- Dobra ja nie będę jednak przeszkadzać zadzwoń jutro okej? - wtrącił się mój brat.

-Jasne.

- Ja nie mogę bo też piłem po meczu. - usiadł obok mnie na łóżku.

- A jego barbie?

- Nie odbiera.

Za jakie grzechy?

Westchnęłam głośno po czym popatrzyłam na mulata. Nie wiem czemu ale przytuliłam go.

- Przepraszam - wyszeptałam powstrzymując się od płaczu.

- Ej ale za co? - powiedział zdziwiony.

- To wszystko moja wina... - odpowiedziałam i pozwoliłam, aby po mojej twarzy spłynęło kilka łez.

-EJ NAWET TAK NIE MÓW! - chłopak podniósł lekko głos - To tylko i wyłącznie nasza wina. Nie miałaś na to wpływu.

Po kilku minutach w których przeprosiliśmy się nawzajem za w sumie nie wiadomo co i po wsparciu się mentalnym postanowiłam pojechać po tego cepa. Jednak zanim to przebrałam się w jakąś za dużą bluzę i dresy. Swoją drogą nie wiem skąd ona się u mnie wzięła.

- Tylko błagam uważaj - powiedział przerażony dając mi kluczyki do swojego czarnego mercedesa. Uśmiechnęłam się jak psychopata, a Kylian widząc mnie się przeżegnał.

- Wszystko będzie dobrze. Nie wierzysz w  moje umiejętności prowadzenia auta? - spytałam udając oburzoną.

- Po tym jak prawie wjechałaś w płot nie, nie wierzę. Nieważne jedź już, bo Achraf i Sergio już tam pewnie ledwo dają radę. 

- Chwila, jakim cudem oni imprezują z typem którego niedawno pobili?

-Nie no po prostu przypadkiem poszli do tego samego klubu i chłopacy zobaczyli  go nachlanego to jakoś trzeba mu było pomóc.

Nie no bo po prostu w Paryżu jest jeden klub.

Po raz kolejny tej nocy westchnęłam i założyłam swoje białe air forcy. Gdy byłam już w aucie zapięłam pasy i wyjechałam z posesji Mbappe. Jechałam oczywiście przepisowo. 

Z tego co wynikało z podanej mi lokalizacji do mojego docelowego miejsca miałam jechać 15 minut. I w sumie było to prawdą bo już po tej ilości czasu byłam pod klubem. Zobaczyłam Ramosa i Hakimiego  którzy podtrzymywali pijanego Neymara.

No dawno nie widziałam go w takim stanie

-Neeeeel - powiedział Brazylijczyk przeciągając środkową literę mojego imienia. -  Jak ja cię daw- zaciął się bo złapała go pijacka czkawka - dawnnno nie widziałeeeem...

Freefall - Neymar Jr.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz