XIV

286 18 8
                                    

-Gavi-

Spędzanie czasu z Viníciusem jest takie przyjemne. Od razu robi mi się weselej. Mogę wysyłać tam Pedriego codziennie oby on do mnie przyjeżdżał. Czy to cholernie dziwne, że chce jego obecności tak mocno?

Rozmawiałam z nim o różnych rzeczach. Chciałem zapytać się o to czy ma dziewczynę, ale to chyba oczywiste. Woli się skupić na karierze sam tak mówił. Tak to świetny pomysł, też tak oczywiście robię. Jakoś zrobiło mi się lżej słysząc to z jego ust. Po części jest to tragedia, ale po części... o czym ja myślę!?

- Wiesz musimy już iść - powiedział patrząc w stronę Courtoisa, kiedy wyszliśmy na korytarz. No tak oczywiście wszystko co dobre musi się kiedyś kończyć.

- Tak szybko? - jeknął Ter Stegen nie pocieszony tym tak samo jak ja. Rzucił się na szyję swojemu chłopakowi. Nie wiemy czy rzeczywiście są razem, ale postanowiłem to tak nazwać. W sumie chyba zgodnie z prawdą.

Opuścili nas Vinícius, opuścił mnie. W sumie to szkoda ale chociaż mam Ter Stegena. Siedziałem chwilę w ciszy i zacząłem się zastanawiać gdzie do cholery jest nasz Robert. No przecież go tu nie ma od wczorajszej nocy i ja tego nie zauważyłem? No przecież na śniadanie nie było pierogów. Zwykle nam je robi w każdy piątek. Może się zgubił? Nie no, co ja gadam to przecież Robert Lewandowski. A jednak się o niego martwię i postanowiłem do niego zadzwonić.

- Hej Robert gdzie jesteś - zapytałem zaniepokojony. Słyszałem dźwięki męskiego posapywania w tle.

- No może Robertem nie jestem, ale chcę cię poinformować, że jest mu w tym momencie bardzo dobrze - odezwał się głos Karima Benzemy. To ja już wszystko wiem. Tego to się nie spodziewałem. Czyli w takim razie Lewandowski jest w Madrycie. Cudownie. Jeszcze mnie tam brakuje. W sumie trzeba byłoby po niego łaskawie pojechać. Tyle że Pedri mnie tam nie zawiezie. A jakbym mu tak powiedział że będzie tam Rodrygo i Militão? To już prędzej zadziała.

- Pedri słuchaj musimy pojechać do Madrytu, bo jest tam Robercik - wlazłem do jego pokoju jak do siebie. Spojrzał się na mnie zażenowany, ale tylko pokiwał głową. Nawet nie musiałem wygłaszać mowy

- Od razu do Viniego, co? - zaśmiał się pod nosem. Przewróciłem oczami na jego słowa. Po części jadę tam też do Viniego. Co z tego, że chwilę temu jeszcze tutaj był.

- Jedziemy do Madrytu!? - do pokoju wleciał Ter Stegen. No to jedziemy we troje. Tylko tego było trzeba. Może dadzą nam herbatę.

Jechaliśmy, a w radiu leciała piosenka pod tytułem Me Gustas Tu. Darliśmy we troje mordy na cały samochód. Było fajnie.

- Wiecie, co pieprzyłem się z Militão i Rodrygo - na słowa Pedriego Stegen zaczął się dusić wodą, która pił. Biedny bramkarz.

- CO DO KURWY!? - dalej kaszlał. Jak nam tu umrze to Courtois zgwałci nas szczotką. Szkoda, że nie mógłby Vinim..

- N-napij się wody, bo się udusisz.. - powiedziałem cicho. Marc zaczął się głośno śmiać.

- Dobre dzieciaku - uśmiechnął się w moją stronę i wygodniej ułożył na tylnym siedzeniu. Ten to ma luksusy. Fakt! Pedri mnie wszędzie podwozi!

~Oddaj mi serce~ Vini Jr x Gavi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz