XIX

260 24 8
                                    

-Gavi-

Leżałem u siebie w pokoju, trochę bez życia. Słyszałem jak ulewa szaleje za oknem. Tak tego nienawidzę. Coś trzasnęło. Zamykam oczy i próbuje zasnąć, ale jak zwykle nie mogę. Nie ma prądu więc siedzę w ciemności i patrzę w okno, a dokładnie w niebo, które co chwile rozjaśnia piorun. Czyżbym musiał leżeć tak do rana? Mógłbym pójść do Lewandowskiego, ale on śpi tak twardym snem, że go nie obudzę.

Włączyłem ten jebany telefon. Co tam, że nie powinienem go używać. Chuj z tym. Napiszę do Viníciusa. Cholera znowu błyska. Błagam niech on nie śpi. Znaczy oby spał oczywiście, ale jednak... niech nie śpi.

Ty:

Hej..

Kochanie śpisz..?

Mój Vini:

Nie śpię

Ty:

Ja też jak widać..

Mój Vini:

Co jest?

Dzieje się coś?

Kochanie?

Ty:

Kurwa no jebana burza no

Mój Vini:

Mój chłopiec się boi?

Ty:

Tak..

Mój Vini:

Wyobraź sobie, że Cię tule..

Ty:

Przytulam się do poduszki jak do Ciebie

Mój Vini:

Aww!

Pisaliśmy tak do czasu aż burza się skończyła i mogłem iść spać. Zasnąłem trzymając telefon w dłoni.

-Lewandowski-

Jejku no jest już prawie ósma, a Gavi nie przychodzi na moje śniadanie. Chyba trzeba mu pomóc wstać. Albo może zasłabł? A może się udusił? O Boże! Wszedłem do jego pokoju i zobaczyłem jak tuli się do poduszki mocno ściskając telefon. Nie mam serca go budzić. Wziąłem jego telefon, a jego ekran się rozjaśnił.

Mój Vini:

Dobranoc Gavirka❤️

Zgasiłem ekran telefonu i położyłem go na szafce. Przykryłem dzieciaka kołdrą i pocałowałem go w czoło. Niech sobie śpi.

Ku mojemu zdziwieniu Gavi pojawił się na treningu. Z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie wiem, co go łączy z tym Brazylijczykiem, ale dobrze no swoje wiem. Sposób w jaki na siebie patrzą zdradza wszystko. Zauważyłem, że Gavira nie jest w pełni przekonany do tego uczucia. Ba! Nawet mi o tym mówił. Spróbuję go nakierować chociaż na dobrą dla niego drogę. Karim pomaga od dawna Viniemu. Tak jak mnie poinformował nawet dobrze mu poszło.

- Wyprostuj się - walnąłem Pedriego w plecy, a on chyba w życiu taki prosty nie był. Zasalutował aż. Zaczęliśmy się wszyscy śmiać.

- Stegen jak tam twój Belg? - odezwałem się, kiedy miałem mu strzelać. Ćwiczyliśmy karne. Byle nie w poprzeczkę, byle nie w poprzeczkę..

- Świetnie - KURWA NO I POPRZECZKA AJ TAM PIERDOLE TAKIE COŚ. Niemiec zaczął się śmiać.

- Ja! Ja chce! - Gavi kopiąc piłkę prawie się wyjebał, a Stegen tarzając się po murawie nawet nie próbował bronić. - SIUUUUU! - zrobił cieszynke znanego Portugalczyka. Najlepsze jest to, że nasz przyjaciel wyprostowany już Pedri go nagrał.

- KTO TO WRZASNĄŁ!? - w sekundę pojawił się przy nas Araújo. Marc już się dusił na tej murawie, a do niego dołączył nasz kapitan. Pedri wskazał na Gaviego.

- O ty mały.. - no i można było widzieć gonitwę. Obstawialiśmy Araújo. No i obstawiliśmy dobrze. Gavi skończył na murawie i ginął przez łaskotki.

- SIUUUU - zrobił Ter Stegen i prawie się wywalił. Teraz to i ja głośno się śmiałem. Nie, żebym tego już nie robił.

- To może zabić! - krzyknął Raphinha. Ferran trzymał go w pasie, żeby oboje się nie wyjebali.

- Nie bardziej niż Ramos! - do wrzeszczał de Jong. Nastała chwila ciszy, ale po chwili znowu wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

~Oddaj mi serce~ Vini Jr x Gavi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz