IX

336 20 8
                                    

-Vinícius-

No to cóż. Idziemy do Gaviego. Znaczy do Lewandowskiego na obiad. Co ja tak z tym Gavim? Przecież niedługo gramy mecz przeciwko sobie.. te niedługo to jakieś jutro.. trudno. Uśmiechnąłem się do siebie. Dobrze, że wziął akurat mnie i Rodrygo. Zobaczę się z Gavierką. Dobra tak, idę tam tylko dla niego.

Staliśmy w recepcji hotelu usiłując wytłumaczyć tej pani, co my tu robimy. W końcu Karim nie wytrzymał i po prostu zadzwonił do Roberta. No więc trochę się zdenerwowaliśmy, ale siedzieliśmy w końcu przy stole.

-Gavi-

No i tak będziemy siedzieć cicho teraz. Swoją drogą siedzę koło Viníciusa.

- Gavi do kurwy - odezwał się w końcu Robert. - Czemu ten stół jest okrągły? - no i co mu znowu kurwa nie pasuje no. Zrobisz coś to źle, nie zrobisz źle. Nie mogę no.

- Pedri powiedział, że miałeś przestawić z nim tamten, ale tego nie zrobiłeś, a ten jest lżejszy.. - no, a co miałem robić? Latać po Ferrana, żeby nam pomógł? Oczywiście, że nie.

- Ludzie.. - Robert widocznie się załamał.

- Słuchaj każdy wie, że przy tamtym stole siedziałbyś po jednym jego końcu, a Benzema po drugim - odezwał się Pedri. Chociaż jeden z nas to powiedział.

- Może nie - Polak oparł się wygodniej o oparcie krzesła. Widziałem, jak Benzema mizia go po udzie. Siedzieliśmy po prostu cudownie. Pedri miał najlepiej. Siedział między Vinim, a Rodrygo. Jego mina była piękna. Takie totalnie zażenowanie.

- Gotowi na porażkę? - Karim zaczął rozmowę i zdobył tym całą uwagę Lewego, która i tak skupiała się już wcześniej tylko na nim.

- Chyba wy - roześmiał się głośno. Zaczęli między sobą szeptać. Nie dowiem się o czym oni tam gadali. Zjedliśmy pyszny posiłek i oczywiście nasi goście chwalili naszego kucharza. Jednak polskie potrawy były dobrym pomysłem. Zwracam chonor.

- Dobra chodź debilu - Pedri porwał Rodrygo do pokoju. Z racji tego, że tamci byli zajęci rozmową mogłem znowu nacieszyć się rozmową z moim Brazylijczykiem.

- Stres przed meczem? - zapytałem, a on odwrócił głowę w moją stronę.

- Ani trochę - uśmiechnął się. Aha czyli tylko ja się tak zawsze?

- No tak rozumiem - objął mnie ramieniem. Jego dotyk mnie uspokaja. Zacząłem oddychać spokojniej.

- Uspokajam Cię co? - pogłaskał moje włosy, a ja tylko pokiwałem głową. Jeszcze jak.

- Mam nadzieję, że nie ucierpię - przewróciłem oczami. Ostatnio rozwalił mi nos.

- Gaviś to nie miało tak wyglądać oboje to wiemy - westchnąłem cicho. Jasne, że to wiem, wiem nawet co mu nie wyszło.

- Tak wiem, ale uważaj proszę Cię - złapałem go za nadgarstek. - Nakręciłeś media - oblizał usta i się uśmiechnął. No jak zawsze nic sobie z tego nie robi.

- No i dobrze - pocałował mnie lekko w główkę. Pogadaliśmy jeszcze trochę. Niestety musieli iść no, bo jak inaczej. Chociaż mogłem z nim porozmawiać kolejny raz.

- Papa Vini - pocałowałem go w głowę. Robert popatrzył się na mnie znacząco.

- Papa księżniczko - dał mi buziaka w policzek. Księżniczko? Jak go jutro księżniczka sfauluje.. policzki mnie pieką. Cholera.. Pedri i Lewy się na mnie patrzą. Wiem o czym będziemy rozmawiać do jutra..

~Oddaj mi serce~ Vini Jr x Gavi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz