- Złaź na dół !- Titi darła się już od 15 min - Zamierzasz iść dzisiaj do szkoły? Jak zrobisz sobie dzisiaj wagary to nie pójdziesz na bal! - po tej ostatniej groźbie natychmiast zerwałam się z łóżka.
- Idę, idę - mruknęłam cicho. Doprowadziłam się do porządku w łazience i jak co dzień podeszłam do szafy. Hmm... To ostatni dzień szkoły, zaszaleję. Wyjęłam szarą bokserkę, rajstopy we wzorki, komplet brązowych szortów i bluzy z dużym kapturem do którego były przyszyte królicze uszy. Szorty miały z tyłu biały, puszysty ogonek i były złączone z bluzą złotym paskiem. Na rajtuzy naciągnęłam kremowe ,,skarpetki" bez palców z pomponami i nałożyłam brązowe, za duże buty, które wyglądają jakby ktoś mi odciął miejsce w tych butach gdzie miały być palce. Zeszłam na dół do kuchni.
- Haha a co to, dzisiaj dzień królika?- zapytała rozbawiona Titi.
- Nie. Jest ostatni dzień szkoły, wiec ubrałam się odpowiednio do okazji - odparłam śmiertelnie poważna. Ciocia wybuchnęła śmiechem.
- Odpowiednio do okazji? Jaasne, siadaj i jedz - ze łzami w oczach wyszła z kuchni.
- No co?! - nie wiedziałam o co jej chodzi. Usiadłam do stołu i zjadłam śniadanie, bułkę z serem.
- Wychodzę! - krzyknęłam i wyszłam z domu. Po 15 minutach spaceru dopadli mnie bliźniacy. Tak, dopadli, Alexy dosłownie sie na mnie rzucił.
-Su!! - zaczął mnie przytulać. Armin podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu.
- Hej Su. Sorry za niego - tu spojrzał na brata jak na kosmitę - Długo cie nie widział, jeżeli mierzyć czas tak jak on - powiedział wywracając oczami gdy Alexy spojrzał na niego spod byka.
- Po mojemu? A jak niby według ciebie jest mierzyć czas po mojemu?- zapytał.
- No wiesz...- nie dokończył bo mój niebiesko-włosy kolega złapał go i już czochrał mu włosy - Hej!! Złaź ze mnie!- Armin nieźle się wkurzył. Ja lekko zawstydzona ruszyłam dalej.
- No widzisz, przestraszyłeś Su swoim krzykiem!- warknął Alexy i podbiegł do mnie zrównując ze mną krok. Armin dołączył tuż po nim.
- Więc jak chłopaki, idziecie na bal?- zapytałam z ciekawości.
- Pewnie, przecież to koniec roku! Nigdy nie przegapiłbym takiej okazji!- ucieszył się Alexy.
- Nie wiem, może - odparł jego brat.
- A macie już z kim iść?- kurde! Popatrzyli się na mnie dziwnie ale odpowiedzieli, pewnie pomyśleli, że zamierzam któregoś z nich zaprosić.
- No wiesz, ja pewnie przyjdę sam, ale na balu będę się bawił ze znajomymi - odpowiedział Alexy, z wielkim uśmiechem spoglądając na brata.
- Ja ...- Armin się zarumienił - Ja jeszcze nie myślałem o tym - był lekko zmieszany.
- Nie kłam! W domu mówiłeś, że spytasz się dzisiaj Su czy z tobą pójdzie! - krzyknął Alexy szturchając brata w ramię.
- Cicho! - zarumienił się jeszcze bardziej. Takiego odcienia czerwieni jeszcze nie widziałam.
- Serio?- zaskoczyło mnie to.
- No... wiesz... myślałam nad tym... Czy byś się zgodziła.... Tak po przyjacielsku oczywiście - z tego wszystkiego poplątał mu się język.
- Spoko - Armin to mój przyjaciel, więc czemu nie miałabym z nim iść na bal?
- Co? Zgadzasz się?- chyba nie uwierzył w to co powiedziałam.
- Tak, czemu nie. Najlepsi kumple idą świętować koniec roku, czy to coś złego? - chłopak się uśmiechnął.
- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu nie myślałem, że się zgodzisz.
- Dobra, ale zanim pójdziemy tańczyć czeka nas jeszcze jeden dzień w tym miejscu - Alexy wskazał palcem szkołę - Jesteśmy! - wszystkim lekko zrzedły miny, ale weszliśmy na teren szkoły. Na dziedzińcu zauważyłam Kastiela siedział na ławce i palił papierosa. Spojrzał w moją stronę, gdy zauważył chłopców mina mu zrzedła i odwrócił głowę. W drzwiach przywitała nas Iris.
- Hej Su, chłopcy - pomachała nam i pobiegła do klubu ogrodników.
Na dziedzińcu rozległ się dzwonek na lekcje. Wszyscy uczniowie zaczęli się schodzić do szkoły, bliźniacy już tam weszli. Obejrzałam się jeszcze tylko na ławeczkę na której siedział Kastiel. Tak, siedział bo już go tam nie było. Znowu zerwał się z lekcji, Kastiel... Pomyślałam i weszłam do szkoły.
CZYTASZ
Niezwykłe życie Sucrette
RomanceSucrette "Su" to zwyczajna dziewczyna. Chodzi do liceum i prowadzi ciekawe życie aż pewnego razu spojrzała inaczej na swojego przyjaciela. Od tego wszystko się zaczęło.