-KASTIEL!!!!- poddaje się. Nie mam tyle siły co Su. Ten facet jest niemożliwy! Stoję tu już od 4 godzin i wale w te drzwi a ten dalej śpi. Trudno, sam mnie do tego zmusiłeś chłopie. Weszłam do domu.
- Ładnie tu...- rozejrzałam się po mieszkaniu. Gdzie ten rudzielec może mieć pokój? Weszłam na piętro. Ile tu pokoi. Wybrałam pierwsze lepsze drzwi. Rudy spał na łóżku spokojnie jak baranek. Podeszłam do niego i krzyknęłam.
-WSTAWAJ! - od razu podskoczył. Rozejrzał się dookoła.
-Ktoś tu jest? - zapytał ziewając. Zmaterializowałam się.
- Tak, i Su cię potrzebuje - zerwał się z łóżka.
- Kim ty jesteś?! I co się stało z Su? - podszedł do mnie.
- Jestem Pam, Su ci chyba o mnie mówiła. Ona ma teraz kłopoty i to trochę przeze mnie - spuściłam głowę i łzy same zaczęły mi spływać po policzkach. Nie chciałam okazywać słabości. Nie lubiłam kiedy ktoś się nade mną litował ale teraz byłam bezsilna, teraz nie mogłam nic zrobić bez pomocy innych. Czułam się mała.
- Ej, nie płacz - podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu. - Tak, Su o tobie mówiła i chciałem ci podziękować, że jej pomogłaś. Ona jest niezdarna i niekiedy...
- Nie myśli? - wpadłam mu w słowo. Uśmiechnął się. Był przystojny. Starał się uśmiechać ale widziałam, że cierpi. - Usiądź to ci wszystko wyjaśnię... - Kastiel rozłożył się na łóżku a ja mu opowiedziałam co się stało z jego dziewczyną. Myślałam, że na mnie nakrzyczy ale siedział i się nie odzywał.
- Jak możemy jej pomóc? - spytał po chwili milczenia. Kamień spadł mi z serca. Wolał działać niż płakać nad rozlanym mlekiem i to mi pasowało.
- Mam pewną znajomą, pojedziemy do niej. Ona powinna nam pomóc - kiwnął głową. Wstał i zabrał parę rzeczy i poszedł do łazienki.
- Uff... - teraz to ja padłam na łóżko. Byłam strasznie zmęczona. Stałam się znowu niematerialna. Muszę oszczędzać siły jeżeli chce dowieźć Kastiela do Sitzu M. Wszystko zaczęło robić się czarne. Nie, nie teraz! Zapomniałam, że nie spałam od tygodnia, nie mogę teraz odlecieć, nie mogę. Podbiegłam na wpół świadoma do biurka i nabazgrałam miejsce gdzie M. powinna być. Wyjaśniłam też, że dołączę do niego później. Długopis wypadł mi z ręki a mnie pochłonęła ciemność.
******SU******
Jeden problem mniej. Lucyfer już mi ufał a moja matka jest już na straconej pozycji. Teraz trzeba tylko zebrać więcej siły aby zrzucić z tronu Szatana i mogę zacząć planować... - Pani...? - usłyszałam cieniutki głosik. Odwróciłam się. Stał tam mały demon.
-Czego?! - krzyknęłam a kiedy on zwijał się z bólu, ja się zaśmiałam. Jak ja kocham tortury.
- Mam wiadomość. Dowiedziałem się, że Szatan wysłał wiadomość ostrzegawczą do Nieba. Napisał, że się przebudziłaś i żeby mieli się na baczności i.... - zerwałam się z fotela.
- JAK ON ŚMIAŁ?!!!! MIAŁAM GO OSZCZĘDZIĆ PO OBALENIU GO Z TRONU ALE TERAZ ZGINIE I ZOSTANIE ZMIESZANY Z BŁOTEM JAK PIERWSZY LEPSZY ŚMIEĆ CZY NĘDZNY CZŁOWIEK!! - machnęłam ręką i moja jadowita mgła otoczyła demona. Usiadłam w fotelu a stworzenie zaczęło się wić i skomleć z bólu. Podłoga zrobiła się czarna od jego posoki. Ścisnęłam mocniej. Demon pisnął ostatni raz po czym rozpadł się w popiół. Uspokoiłam się trochę. Pójdę dzisiaj do tego zdrajcy i będę udawała, że nic się nie stało a kiedy odsłoni swoją trupio bladą pierś wbiję mu szpony w jego zepsute serce i wyrwę je. Gdy jeszcze będzie żył na jego oczach będę się rozkoszować jego krwią, która doda mi siły. Tak, czyli plany na wieczór już mam. Wstałam i podeszłam do lustra. Już czas żeby sprawdzić co z moją matką. Poprawiłam włosy i stworzyłam portal.
CZYTASZ
Niezwykłe życie Sucrette
RomanceSucrette "Su" to zwyczajna dziewczyna. Chodzi do liceum i prowadzi ciekawe życie aż pewnego razu spojrzała inaczej na swojego przyjaciela. Od tego wszystko się zaczęło.