3. Przyjaciel, a może ktoś więcej?

595 42 4
                                    

Popchnęłam drzwi i już miałam wejść do środka, kiedy nie wiadomo skąd znalazłam się na ziemi.

- Au... Moja głowa...- strasznie bolał mnie łeb, no nic dziwnego, walnęłam głową o beton ale dlaczego? Ktoś wyciągną do mnie rękę, nie patrzyłam kto tylko szybko ją złapałam i ten ktoś pomógł mi wstać.

- Dzięki - chciałam już iść, kiedy złapał mnie ten ktoś za rękę.

- Su? Sorry, że cię wywaliłem, ale do cholery jasnej, co ty tu robisz?- ten głos, nie, przecież on wyjechał jeszcze w gimnazjum. Podniosłam głowę...

-Max!! - rzuciłam się chłopakowi na szyje. Max był moim kumplem w starej szkole, mam nadzieje, że nadal nim jest. Ale musiał wyjechać bo firma jego rodziców się rozrosła i musieli jechać na drugi koniec kraju.

- Hej, zluzuj - odpowiedział śmiejąc się.

- Co ja tu robię? Ja tu chodze do szkoły! powiedz mi raczej co ty tu robisz?- dalej nie przestawałam go przytulać.

- Składałem papiery, od następnego roku chodzę tu do szkoły. A, i powiedz mi dlaczego jesteś przebrana za królika?

- Papiery? To super! Bo widzisz, dzisiaj jest ostatni dzień szkoły i pomyślałam, że zrobię coś szalonego - odparłam dalej go nie puszczając.

- I tą szaloną rzeczą miało być przebranie się do szkoły za królika? - był naprawdę zdziwiony.

-No... Sorry. ale był już dzwonek i wiesz...- było mi głupio, przez tyle lat się nie widzieliśmy a teraz ja muszę go zostawić bo mam jakieś lekcje. To jest po prostu śmieszne.

- Jasne rozumiem. Zobaczymy się później, pogadamy. Będę w parku koło 17, odpowiada ci ta godzina?- zapytał odsuwając mnie od siebie bo wciąż się od niego nie odkleiłam. Po prostu nie mogłam uwierzyć, ze znów go widzę.

- Jasne, to o 17 w parku?- zapytałam uśmiechnięta.

- Tak, o 17...- przybliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie w policzek a ja zrobiłam się cała czerwona. Odwróciłam głowę, Kastiel stał przy ławce na której wcześniej siedział, patrzył się na nas. Max odszedł. Z Jego twarzy nie mogłam nic wyczytać, nie wiedziałam, czy jest zły, coś go boli, czy może chce mu się płakać a może wszystko naraz? Nie zawracałam sobie tym głowy, i tak byłam nieźle spóźniona na lekcje biologi. Wpadłam do klasy jak błyskawica. Na szczęście nauczyciela jeszcze nie było. Usiadłam z Iris.

- Co tak długo?- zapytała zmartwiona.

- Bo widzisz spotkałam starego kolegę. będzie do nas chodził w przyszłym roku. Gadaliśmy - odpowiedziałam wyjmując książki.

- Acha. A jak wygląda? - Iris była bardzo zaciekawiona.

- Wiesz co, on.... nie wiem...- odparłam z rezygnacją. Cały czas byłam w niego wtulona więc nie miałam jak się przypatrzeć, a później jak mnie odsuną to zaraz mnie pocałował i poszedł.

- Nie wiesz?- była zaskoczona.

- No wiesz, nie przyglądałam się.... Dzisiaj o 17 spotykamy się w parku, chcesz iść ze mną?- zapytałam, w końcu to moja przyjaciółka i mogę się z nią przejść. A poza tym my z Maxem nie jesteśmy parą i mieliśmy iść tylko pogadać, więc równie dobrze może iść z nami Iris.

- Wiesz co się dzieje z Kastielem?- zapytała nagle.

- Nie, a co?- obejrzałam się do tyłu i w ławce za mną zobaczyłam Kastiela gapiącego się na mnie, gdy tylko to zobaczył odwrócił głowę. Nawet nie widziałam jak wszedł do klasy, za bardzo się rozmarzyłam.

- No, jest jakiś nachmurzony od rana dzisiaj, a to dziwne bo jeszcze wczoraj z nim gadałam i był w świetnym humorze, jak na niego oczywiście. Nie chce z nikim rozmawiać, nawet Lysandrowi powiedział, żeby spadał, a wiesz...- to było dziwne.

- Wiem, najlepsi kumple...- w tym momencie stanął nad nami nauczyciel.

- Czy ja wam nie przeszkadzam?- zapytał wkurzony. Obie się zarumieniłyśmy i kiwnęłyśmy głowami - Więc skupcie się na lekcji - odpowiedział już nieco łagodniej. Resztę lekcji byłyśmy skupione na temacie, bo nie chciałyśmy zostać po zajęciach.

Po lekcji chciałam iść pogadać z Kastielem. Iris miała rację, dzisiaj był jakiś przybity. Coś go gryzło. Udałam się najpierw na dziedziniec ale tam go nie było. Poszłam na salę gimnastyczną - pusto. Wróciłam na dziedziniec i zauważyłam jak chciał się wymknąć ze szkoły.

- Hej! Kastiel zaczekaj! - podbiegłam do niego. Chciał uciec ale złapałam go za przedramię.

- Co?!- warknął. Lekko się przestraszyłam.

- Czemu jesteś taki? Chcę z tobą pogadać!- krzyknęłam do niego.

- Nie mamy o czym.- w jego głosie oprócz złości wyczułam ból. Zatkało mnie, takiego Kastiela nie znałam.

- Co się z tobą stało Kastiel?- poczułam jak pieką mnie policzki - Zmieniłeś się. Kiedyś nigdy byś na mnie nie krzyknął. - ostatnie zdanie tylko wyszeptałam. Po policzku pociekła mi łza. Twarz Kastiela nagle się zmieniła. Teraz był wystraszony.

- Ej! Nie płacz! Nie to chciałem powiedzieć - podniósł mi delikatnie głowę swoimi dłońmi - Nie płacz, słyszysz? Przepraszam.- patrzył mi się głęboko w oczy, a ja nie umiałam się oprzeć. W jego spojrzeniu, jego twarzy wyczułam jakieś emocje, których nie potrafiłam nazwać. Przestałam płakać.

- Ja...- zaczęłam ale głos mi zadrżał.

- Tak?- zapytał z nadzieją w głosie.

- Ja też chciałabym cię przeprosić, nie powinnam tak dramatyzować tylko dlatego, że miałeś zły dzień i nie chciałeś ze mną gadać - łzy znów zaczęły mi lecieć - Bo widzisz, ja...- nie dokończyłam bo jego usta zatopiły się w moich. Otworzyłam szeroko oczy ale zaraz dałam się ponieść emocjom. Jego usta z coraz większą namiętnością całowały moje, a ja to odwzajemniłam. Położyłam ręce na jego klacie lekko go popychając i całując mocniej. On zabrał ręce z mojej twarzy i ułożył je na tali. Staliśmy tak złączeni jakieś 5 minut. W końcu się ode mnie oderwał. Ja stałam lekko oszołomiona, teraz czułam jakby mi czegoś brakowało. Nie wiedziałam co robić. Stałam tak i gapiłam się na niego, nie mogłam w to uwierzyć ale chciałam więcej. Nie mogłam dalej tak stać, więc palnęłam pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła mi do głowy.

- Więc idziesz na lekcje? Dzwonek był już dawno - Kastiel stał i patrzył się tylko na mnie i chyba myślał o czymś. W końcu się odezwał.

- Wiesz co, nie mam ochoty teraz iść do szkoły. Idziesz ze mną? - Na twarzy Kastiela widniał uśmiech. Uśmiech po naszym pocałunku? Iris mówiła, że Kastiel był nachmurzony od rana. Do szkoły przyszłam z bliźniakami, wtedy widziałam go po raz pierwszy, siedział na ławce. Kiedy zobaczył mnie z nimi wściekł się. Później wiedział jak Max całuje mnie w policzek. Kastiel był zazdrosny o mnie! Bo... bo ja mu się podobałam? Zaskoczyło mnie to. Teraz ujrzałam go w innym świetle, nie jako kumpla ale jako chłopaka, który mnie pocałował. Przedtem nie zwracałam uwagi na jego wygląd. Teraz wydawał mi się bardzo przystojny a gdy się całowaliśmy i miałam ręce na jego klacie wyczułam dobrze wyrzeźbione mięśnie brzucha. Z rozmyślań wyrwał mnie jego głos.

- To jak, idziesz ze mną?- zrobił krok do przodu, tak, że nasze nosy prawie się stykały i złapał mnie w tali.

- Idziesz?- zapytał uwodzicielsko co na niego było dość nietypowe. Czułam jego oddech na ustach, gdybym chciała mogłabym go teraz pocałować.

- Tak - odparłam, nie musiałam długo się zastanawiać nad odpowiedzią. Teraz istniał tylko Kastiel i chciałam być teraz blisko niego, tylko z nim. Na moją odpowiedź uśmiechnął się jeszcze szerzej. Pocałował mnie szybko w usta.

- To chodź! - złapał mnie za rękę i pociągną w stronę bramy.

__________________________________________________________


Czekam na wasze opinie. Mam nadzieję, że się podoba.

Niezwykłe życie SucretteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz