Neymar Jr x Vinisius Jr⚽

184 10 35
                                    

Widział jak straszy Brazylijczyk wychodzi na murawę, jak podaje rękę piłkarzom Realu, aż w końcu podając mu rękę puszcza mu oczko.

Mecz rozpoczął się spokojnie. W większości były to krótkie podania i jakieś sztuczki, w końcu był to mecz towarzyski, niemający wpływu na tabelę.

Ciemne oczy Vinisiusa śledziły każdy ruch napastnika paryskiego klubu. Miał problem ze skupieniem się i już dwa razy dostał reprymendę od Karima. I w momencie gdy paryżanie zdecydowali się na atak na madrycką bramkę, Valverde popchnął Neymara tak, że ten wylądował na bandzie. Dwóch obrońców, Hakimi i Ramos, ruszyło w stronę Urugwajczyka.

- A wpierdol chcesz?

To były pierwsze słowa, które wypowiedział Sergio. Sędzia dość szybko zareagował przez co obyło się bez rękoczynów, mimo wszystko Kylian i Presnel musieli uspokajać dwóch paryskich obrońców, którzy mimo wszystko chcieli wyjaśnić to zdarzenie pięściami. Kontynuacja meczu rozpoczęła się od rzutu wolnego wykonywanego przez Neymara. Vini cały czas śledził jego ruchy nawet wtedy, gdy wolnego zamienił na gola. Nawet nie był zły o to, był wściekły, gdy ręce Verattiego zdecydowanie za bardzo wchodziły po koszulkę jego Neya. Jego? Co nie nie. Mecz został wznowiony spod bramki królewskich. Piłka trafiła pod nogi młodego Brazylijczyka, który zaczął biec w stronę paryskiej bramki, podał szybko i celnie tuż pod nogi Karima, który chwilę później umieścił ją w bramce tuż pod poprzeczką. W trakcie świętowania bramki cały czas jego wzrok uciekał w stronę lekko zirytowanego Neymara. Przez swoje zachowanie i nie skupianie się nawet na takich rzeczach dostał kolejną reprymendę słowną oraz tym razem jeszcze fizyczną, a mówiąc wprost: dostał w potylicę od starszego Francuza. Po ponownym wznowieniu gry było już spokojnie. Tak jak na początku meczu opierał się od teraz na sztuczkach, krótkich podaniach i różnych śmiesznych sytuacjach. Jedną z takich sytuacji było na przykład podanie piłki od Presko do Messiego poprzed odbicie jej od tyłka Neymara. I to nie wina Vinisiusa, że odkąd piłka się od niego odbiła zaczął myśleć wyłącznie o tym jak to ciemno granatowy strój Paris Saint-Germain podkreśla naprawdę ładny tyłek jego kolegi z reprezentacji. Przez większość meczu myślał, że nikt nie widział jego wzroku chodzącego za paryskim napastnikiem krok w krok czy nie widział jak w złości lub bardziej zazdrości zaciskał pięści. Nic bardziej mylnego w osiemdziesiątej szóstej minucie gry biegł koło Luki, który cały czas coś gadał, jak gdyby wcale nie rozgrywał się mecz, w którym oni biorą udział. W momencie gdy śledził, wyjątkowo, piłkę poruszającą się między Rodygo, a Carvajalem uderzył z impetem o coś twardego. Dopiero dwie silne ręce, które postawiły go do pionu pomogły mu również rozpoznać co, a raczej kto stoi przed nim oraz to kto jest winowajcą całego zdarzenia. Klasycznie zanim zdążył złapać winowajcę, którym był Luka Modrić to biednego Chorwata już otoczyli wszyscy inni, Vini nie miał pojęcia czemu, przecież nic nikomu się nie stało.
Niczego nie świadomi dwaj Brazylijczycy wciąż stali na środku boiska lekko się obejmując mimo, że młodszy już dawno stabilnie stał na murawie. Za to wszystkiego aż za bardzo świadomy Toni Kroos chciał kontynuować plan Modricia więc przechodząc obok dwóch napastników "przypadkiem" popchnął młodego napastnika królewskich na Neymara tak, że chcąc czy nie chcąc ich usta musiały się zetknąć.
Niemiecki pomocnik wbił się w tłum piłkarzy, aby ich rozgonić i w krótkim czasie po uspokojeniu tłumu wszyscy: piłkarze, kibice, trenerzy, sztab obu drużyn, komentatorzy, a nawet kamery wpatrywały się w całujących się mężczyzn. Oboje zostali wyświetlenia na telebimach, a z racji, że mecz jeszcze nie dobiegł końca, pokazali trenerom, że proszą, aby ktoś ich zmienił po czym starszy piłkarz ciągnie młodego napastnika w stronę tunelu i szatni.

A co było potem?
Żyli długo i szczęśliw-

A nie, przepraszam to nie ta bajka - bo życie to nie bajka.
Żyli długo to racja, ale czy szczęśliwie? Sami to oceńcie: dwa silne brazylijskie charaktery, rodziny nie dokońca zgadzające się na taki związek, na szczęście były również i takie osoby jak kumple z drużyny czy byłe dziewczyny - obie grupy szybko i bezproblemowo zaakceptowały ich burzliwy związek.

A więc, jak było naprawdę?
Burzliwie, ostro, czasem boleśnie, ale długo, romantycznie, no i gdyby nie wsparcie najbliższych to nie byłoby co opowiadać młodszym pokoleniom.

One shots | Football Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz