Klopp x Guardiola ⚽

126 7 54
                                    

Czekał tygodnie w ogromnym stresie przed każdymi meczami, tymi ligowymi jak i tymi eliminacyjnymi do Ligi Mistrzów. I się doczekał. Dwudziestego maja pod koniec sezonu 2012/2013 stał na murawie na stadionie Wembley w Londynie i patrzył z dumnie uniesioną głową na swoich piłkarzy ubranych w żółto czarne koszulki, śpiewających ich hymn, "Wir halten fest und treu zusammen", którego słowa miał już wyryte w głowie.

Jednocześnie kątem oka spoglądał na trenera monachijczyków, który nie wyglądał na specjalnie szczęśliwego, że to właśnie ich dwie niemieckie drużyny spotkały się w finale o tak prestiżowy puchar. Czy mu się dziwił? Ani trochę, sam nie chciał przyjechać, zmusił go do tego Weidenfeller, kapitan drużyny z Dortmundu.

Powodem dla którego żaden z niemieckich trenerów nie chciał tu być było uczucie, którym oboje się darzyli, a o którym wiedziały jakieś dwie osoby, Błaszczykowski - dowiedział się gdy wpadł do jego biura w momencie, gdy Guardiola ściągał z niego koszulę. Drugą osobą zaś był Neuer, który przychodząc na trening prawie pół godziny wcześniej, aby trochę samemu poćwiczyć, wszedł do szatni, gdzie zobaczył coś czego za chuja nie chciałby widzieć. I tak szybko jak wszedł do pomieszczenia, tak szybko z niego wyszedł o mało nie wyrywając drzwi z futryny.

Zaraz po skończonym hymnie Borussi na stadionie rozbrzmiały pierwsze rytmy "Stern des Südens" i zdecydowanie będzie musiał porozmawiać z niektórymi swoimi piłkarzami, rozumie wszystko wszystkim, ale przetaczanie oczami i mamrotanie między sobą w czasie hymnu przeciwnika było nie do przyjęcia.
Właśnie to zawsze podobało mu się w Bawarczykach - hymn, nie ważne czy ich czy przeciwnika, był święty.

Po zakończeniu całej oficjalnej części meczu obie drużyny ustawiły się na swoich pozycjach na murawie. Uważnie śledził wszystko co Josep krzyczał do swoich piłkarzy. Wziął głęboki wdech, kiedy sędzia rozpoczął mecz, modląc się żeby nie upokorzyć siebie, ani honoru drużyny.

I cała obrona honoru poszła w pizdu i cały misterny plan też w pizdu! -  To były pierwsze słowa jakie mogły usłyszeć osoby znajdujące się blisko ławki trenerskiej, na której siedział Klopp. Dlaczego? Bo to właśnie w tym momencie, w sześćdziesiątej minucie finału Ligi Mistrzów, do bramki trafił Mario Mandzukic. Bawarczycy długo świętowali swoją pierwszą w tym meczu bramkę, dlatego że plan Guardioli był prosty - zacząć mecz od jakiejś ładnej bramki, a oni strzelili dopiero w drugiej połowie.

Na szczęście trenera Die Borussen jego podopieczni zdołali w sześćdziesiątej siódmej minucie wyłuskać okazję do bramki i ją wykorzystać. Był to moment popełnionego faulu na Marco Reusie. Do podyktowanego przez sędziego rzutu karnego podszedł Ilkay Gündogan, który sprawnie zamienił go na bramkę i który po strzeleniu jej podbiegł do trenera i objął go szczelnie ramionami. Jürgen czuł zdecydowanie za wściekłe spojrzenie Pepa na sobie. Bardzo dobrze wiedział co to za spojrzenie, tu nie chodziło o bramkę. I gdyby świat wiedział o nich to podszedłby do niego wprost mu mówiąc, że Gündogan jest dla niego stanowczo za młody.

Nie chciał ani dogrywki, ani tym bardziej rzutów karnych, wiedział że jego piłkarze mają ostatnie dwie minuty podstawowego czasu meczu.
Dogrywki nie chciał ze względu na widoczne już ogromne zmęczenie swoich piłkarzy, szczególnie wykończeni byli napastnicy, którzy ulegali wielu mniej, bądź bardziej bolesnym faulom ze strony piłkarzy La Bestia Negra. A karnych nie chciał ze względu na dość duży problem stojący w bramce Die Roten. Tym problemem był Manuel Neuer, który po tej jednej nieszczęsnej, dla Bayernu bramce, praktycznie wybudował w niej mur.

Jednak jego myślenie apropo tego co mogło się wydarzyć po podstawowym czasie dokładnie w osiemdziesiątej dziewiątej minucie przestały mieć znaczenie. Marzenie jego oraz całej drużyny Borussi Dortmund poległo na polu walki, jakim była murawa na Wembley, w momencie gdy w ich bramce piłkę ulokował Arjen Robben.

Widział rozpierającą radość Bawarczyków, widział jak Guardiola wręcz skacze po trenerskiej części murawy i naprawdę mało mu brakuje, żeby na nią wbiec. Mimo to sędzia dolicza jeszcze cztery minuty podczas, których piłkarze w żółto czarnych koszulkach próbują wylądować piłkę do bramki Neuera. Jednak, jak wcześniej wspominał, Neuer był uparty i za żadne skarby nie wpuścił ani jednego ich strzału.

Po dziewięćdziesięciu czterech minutach gry na stadionie w Londynie rozległ się gwizdek sędziego oznajmiający koniec gry.

Cały sztab, w tym trenerzy, medycy oraz reszta piłkarzy siedząca na ławce wbiegła na boisko rzucając się na grająca drużynę w czerwonych koszulkach. Niedługo później do rąk Philipa Lahma został podany puchar Ligi Mistrzów, który został podniesiony przez niego do góry. W tym samym momencie stadion Wembley rozgrzmiał krzykami i śpiewami wszystkich kibiców Bayernu Monachium. Przy pierwszych kilku zdjęciach wraz ze swoją drużyną był Guardiola, jednak gdy piłkarze rozeszli się na boisku do zdjęć z rodziną, bądź ich samych z pucharem. Część podeszła nawet do zawodników Borussi, by pocieszyć ich po przegranym meczu.

I właśnie taką osobą był Pep, który podszedł do trenera BVB i objął go ramieniem, przyciągając do siebie. Kamera w chwilę znalazła się obok nich i w momencie pojawili się na wielkim telebimie. Oboje zrobili się czerwoni od uszu aż po kark. Jednak czy to ujęcie zdziwiło kibiców? A skąd! Większość domyślała się, że coś było na rzeczy. Dlatego też jeszcze w czasie świętowania piłkarzy szybko ulotnili się w kierunku tunelu, wiedząc dobrze, że duża część zawodników będzie za niedługo pijana jak kopaczka i raczej nikt momentu ich zniknięcia nie zapamięta.

One shots | Football Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz