Neymar x Suarez x Messi ⚽ Vol. 1

192 14 110
                                    

Młody Brazylijczyk z obrażona miną wszedł na boisko, którym czekał już trener. Zaraz za nim wbiegli Luis i Leo wykrzykując przeprosiny za rzeczy, o których Neymar nie miał sposobności jeszcze słyszeć. Ooo wpierdollili JEGO słoik Nutelli. Miło. I jak na większość ich przewinień reagował przewróceniem oczami tak na to co wykrzyczał Luis zareagował zdecydowanie za gwałtownie, bo biedny Sergi wpadł mu ma plecy. Przeprosił go szybko i podszedł do południowców. Całe boisko zamilkło, a Gerard i Marc mieli miny jakby byli w każdej chwili gotowi, aby przywalić komuś. Mowa tu oczywiście o Argentyńczyku i Urugwajczyku wciąż idących w jego kierunku.

- Powtórz!

Teraz to i ta dwójka się zatrzymała, w dodatku wyglądali jakby mieli obrać zaraz kierunek na drzwi wyjściowe. Oboje spuścili wzrok po czym Luis dygnął łokciem Messiego, żeby ten się odezwał. Najmłodszy z nich wciąż stał na murawie z założonymi rękami na klatce piersiowej i tupiącą nogą.
Guardiola widząc to zwołał resztę piłkarzy, żeby zacząć trening, a im dał szansę, żeby pogadać.

- Pamiętasz jak tydzień temu miałem wizytę u fizjoterapeuty? - Neymar kiwnął głową, w czasie wypowiadania tych słów przez Argentyńczyka przebiegła mu przez głowę myśl "w moje urodziny"  - Wtedy zamiast mojej wizyty i pogadanki z trenerem Luisa byliśmy w sali konferencyjnej i...

Te słowa wystarczyły, aby młodszy piłkarz przepchnął się między nimi i szybkim krokiem skierował się do wyjścia. Zdawał sobie sprawę, że współżycie we trójkę jest dość trudne, jednocześnie na początku ich związku sami mu to gwarantowali, że seks bez jednego z nich był traktowany jako zdrada. A dokładając do tego fakt, że w dniu, w którym oni zabawiali się w sali konferencyjnej był również dniem urodzin Brazylijczyka. Jego planem na urodziny była kolacja z chłopakami, a później nawet chciał się zgodzić na coś więcej. Tak, do dnia dzisiejszego nie uprawiali seksu. No właściwie on nie uprawiał. Wielokrotnie powtarzał chłopakom, że jeśli im zależy to się zgodzi, pomimo że wciąż nie były na to dokońca gotowy,  jednak ci zawsze, ale to za każdym razem mówili mi, że "poczekają", a tak to z własnej winy spędził swoje urodziny w mieszkaniu na Skype'ie wraz z siostrą i butelką wina, na dobra nie butelką, z butelkami.

Nie zabrał nawet torby z ubraniami tylko wybiegł z ośrodka szkoleniowego i skierował się do auta. W połowie drogi do samochodu zaczął lać deszcze, normalnie było urwanie chmury. Mokry, smutny i wkurwiony wsiadł do auta i z piskiem opon, na mokrym parkingu, wyjechał ze słabo oświetlonego parkingu na jeszcze gorzej oświetlone i coraz bardziej mokre ulice Barcelony. Z racji pustych dróg zaczął coraz mocniej dociskać pedał gazu do podłogi. Przez załzawione oczy nie zauważył nawet kiedy licznik dobił do prawie stu siedemdziesięciu kilometrów na godzinę.  I momencie przejazdu na czerwonym świetle przez skrzyżowanie czerwone Ferrari wpadło w poślizg i przejechało przez skrzyżowanie w akompaniamencie krzyku Brazylijczyka, który znikł w momencie uderzenia w mur otaczający wielki, nowoczesny hotel. Na dźwięk uderzenia z hotelu wybiegła recepcjonistka, która od razu chwyciła za telefon dzwoniąc na pogotowie i opisując im na szybko sytuację.

Ratownicy medyczni, którzy przyjechali piętnaście minut później, byli cholernie zdziwieni, że nie dość, że kierowca Ferrari był w całości to jeszcze, że przeżył takie zderzenie. Samo auto było kompletnie skasowane, nadawało się wyłącznie na złom.
W szpitalu został od razu zawieziony na salę operacyjną, która miała mu uratować życie, ponieważ podczas wypadku doszło do uszkodzenia jednego z płuc przez co w konsekwencji Neymar nie był w stanie samodzielnie oddychać.

Kilkanaście minut później w gazetach oraz w wiadomościach na prawie całym świecie mówili o wypadku z udziałem brazylijskiego piłkarza. Jedyna informacja podana do mediów mówiła o tym, że Neymar żyje i jest operowany. Z takiego też powodu Luis i Leo łamiąc wszystkie przepisy drogowe z samego rana pojechali do szpitala.
Nie myśleli, że ich kłótnia się tak zakończy. Nie szukali go, bo pomyśleli, że chce trochę spokoju, czego teraz cholernie żałowali. Wpadli do szpitala i podbiegli do recepcji. Suarez oparł się o ladę i przyciągnął Leo do pocieszającego i dodającego otuchy uścisku.

- Neymar da Silva Santos Jr, przywieźli go wczoraj.

Stara pielęgniarka powoli podniosła wzrok z nad komputera i popatrzyła na nich spod przymrużonych niebieskich oczu. Urugwajczyk czuł jak ciary szły mu po plecach.

- Owszem przywieźli, ale zaraz po operacji został przetransportowany do Monachium na kolejną operację.

- Co?

Pielęgniarka przewróciła oczami i spowrotem wróciła do klikania na klawiaturze.
Po szybkim namyśle stwierdzili, że najlepszą opcją będzie przylot do Monachium i tam szukanie ich Brazylijczyka.

***

Także po ponad trzech godzinach lotu wysiedli na niemieckim lotnisku i zaczęli szukać jakiejś wolnej taksówki. Dopiero jak znaleźli taksówkę zdali sobie sprawę, że co im po taksówce jak nie wiedzą gdzie jest Neymar. I właśnie w tym momencie na telefon Argentyńczyka przyszła wiadomość od Ter Stegena.

"Patrząc po wiadomościach w internecie jesteście już w Monachium. Jeśli wam zależy to Ney jest Klinikum Großhadern"

Jak to, jeśli im zależy? Czy to była jakaś aluzja? Jednak na razie żaden z nich się tym nie przejmował wsiedli do taksówki i podali kierowcy adres, dając mu w łapę, żeby jechał szybciej. Po drodze zestresowany Leo zaciskał dłoń na tej należącej do Urugwajczyka. Nie wybaczą sobie jeśli stało mu się coś wielkiego. Chociaż, co mu się musiało stać, że musiali przewozić go z Hiszpanii do Niemiec? Z tego co wiedzą w samej Barcelonie jest wielu bardzo dobrych lekarzy. Mieli się o tym przekonać, bo właśnie weszli do potężnego budynku szpitala. Zanim podeszli do recepcji zobaczyli Marca kiwajacego w ich stronę ręką. Biegiem ruszyli po korytarzu co wcale nie byli takie proste, zważając na to, że wszędzie pałętali się ludzie. Oboje wpadli na bramkarza i wylrzyczeli to samo zdanie.

- Co z Neymarem?!

- Nie wiem.

Barceloński bramkarz wyglądał jakby go tu nie ruszało. Stał z założonymi rękoma na piersi i co jakiś czas zerkając na telefon. Doprowadzało to chłopaków do niezłego wkurwu. Nie wiedzieli gdzie jest Ney, co z nim i czy w ogóle żyje.

- Zaprowadź nas do niego! Błagam!

Leo mało nie padł na kolana przed Marciem. Mimo, że Neymar był tylko pięć lat młodszy to był ich małym słoneczkiem, dla którego byliby w stanie zdjąć gwiazdkę z nieba. Jednak to oni spieprzyli i zamierzali go przepraszać na kolanach.
Wchodząc w odosobniony korytarz zobaczyli kogoś, kogo za rządne skarby by się nie spodziewali. O ścianę naprzeciw wielkich drzwi opierał się Manuel Neuer, niemiecki bramkarz, którego Leo wprost nie cierpi. I może wprost przyznać, że ogromny wpływ miało na to to, że Niemiec wygrał tego roczny mundial, no i że to przez niego jeden z reprezentantów Argentyny wylądował w szpitalu że złamaną kością policzkową. Podszedł do blaugrańskiego bramkarza i chwycił go za kołnierz, tak aby móc go przyciągnąć w swoją stronę.

- Co od tu robi, do cholery?

- Calma, capitán. On wszystko załatwił w sprawie operacji Neya.

- Jakiej operacji?! Czy ktoś może nam w końcu wszystko wytłumaczyć?!

- Dobra, siadaj - Marc wziął głęboki wdech i kiwnął ręką na Neuera, żeby podszedł do nich - gdy tylko usłyszałem o wypadku i o tym, że żaden lekarz w Hiszpanii nie podejmie się składania kręgów w kręgosłupie na odcinku szyjnym i lędźwiowym, ponieważ jeden zły ruch i można skazać kogoś na paraliż na całe życie. A ja przypomniałem sobie, że po moim drobnym wypadku na rowerze to tutaj miałem składane kolano, więc wykonałem szybki telefon do Manuela, który w piętnaście minut załatwił miejsce w szpitalu i chirurga. I w konsekwencji tych działań od ponad sześciu godzin siedzimy na tym korytarzu i czekamy na jakiekolwiek wieści. A i uprzedzając wasze pytania raczej nikomu z nas nie udzialą odpowiedzi na pytania, bo nie jesteśmy rodziną.

Zza pleców Ter Stegena rozległo się ciche prychnięcie i monachijski bramkarz odsunął go lekko w bok tak, aby wszyscy go widzieli.

- No chyba, że ten sam lekarz co składał mnie, właśnie składa Neymara. - podczas wypowiadania tego zdania drzwi od sali gwałtownie się otworzyły i wyszedł przez nie lekarz i jakąś pielęgniarka - zaraz wracam.

Manuel podszedł do lekarza i sądząc po jego minie było źle albo bardzo źle. Leo ostatnie co pamiętał to przerażone spojrzenie Luisa i silne ręce oplatające jego talię zanim osunął się na ziemię.












...
To najdłuższy shot jaki napisałam

One shots | Football Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz