Rozdział 1

874 38 4
                                    

Bella Moore

Wysłałam gotowy wykres z podsumowaniem dochodów w ciągu czterech ostatnich miesięcy na adres mailowy szefa i tym samym skończyłam pracę na dziś. Zerknęłam na zegarek wiszący nad drzwiami, który wskazywał godzinę szóstą po południu i westchnęłam zmartwiona. Zaraz miałam iść na spotkanie z Satanem Hellsem, co strasznie mnie stresowało. Nie lubię być zaskakiwana, bynajmniej nie w taki sposób.

Wstałam zakładając na ramię swoją czarną torebkę, w której dalej znajdował się zakupiony z rana magazyn. Delikatny uśmiech wpłynął na moją twarz, gdy przypomniałam sobie okładkę owego magazynu. Jednakże szybko znikł, ustępując miejsca powadze i skupieniu. Musiałam być profesjonalna w rozmowie z nim.

Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam korytarzem do najważniejszego pomieszczenia w Hells Company, starając się pozytywnie myśleć. Gdy dotarłam przed ogromne drzwi prowadzące do gabinetu Hellsa zatrzymałam się i mocniej ścisnęłam rączkę torebki. Wygładziłam ostatni raz sukienkę i po chwili, w której próbowałam opanować drżące dłonie, zapukałam.

Minęła chwila zanim drzwi otworzyły się przede mną ukazując mojego pracodawcę. Zaprosił mnie gestem ręki do środka i poprowadził na środek pomieszczenia, gdzie stało wielkie, imponujące biurko. Usiadł za nim w swoim czarnym fotelu, zakładając nogę na nogę i opierając łokcie o blat, a dłonie splatając w koszyczek.

- Proszę usiąść, Pani Moore - rozkazał wskazując miejsce na przeciw.

Bez słowa spełniłam jego polecenie, zajmując wskazany fotel. Siedziałam wyprostowana z dłońmi położonymi na udach, które zdobiły złote pierścionki dopasowane do moich również pomalowanych na złoto paznokci. Blond włosy spływały kaskadami po plecach, a kilka pasemek, które się wymknęły znajdowały się z przodu.

Mężczyzna wbijał swoje jasne oczy we mnie, po czym przemówił:

- Zapewne jest pani ciekawa w jakiej sprawie chciałem się z panią spotkać. Dlatego nie przedłużając przejdę do konkretów.

Kiwnęłam głową potwierdzając jego słowa. Nie mogąc się powstrzymać zaczęłam lustrować go wzrokiem. Choć minęło tyle godzin od naszego spotkania z rana on dalej wyglądał perfekcyjnie i prezentował się nienagannie. Miałam ochotę zepsuć jego idealnie ułożoną fryzurę. Przynajmniej do tej pory ściągnął swoją marynarkę i odwiesił ją na oparcie fotela. Kilka pierwszych guzików koszuli zostawił rozpiętych, dzięki czemu mogłam ujrzeć kawałek tatuażu.

- Jak pewnie pani wie, nie posiadam żony, ani partnerki. Jednakże sytuacja zmusiła mnie do podjęcia niezbędnych kroków. - Zacisnął szczękę robiąc krótką pauzę. - Muszę znaleźć partnerkę, która będzie odpowiednia do odgrywania roli mojej narzeczonej przez następne pół roku.

Spojrzałam się na niego szczerze zdziwiona z uniesionymi brwiami.

- Jaka sytuacja, jeśli mogę wiedzieć?

- Alexander Crowman chce połączyć nasze biznesy poprzez małżeństwo z jego jedyną córką Victorią. - Zaśmiał się bez emocji. - Lecz nie jestem taki naiwny, wiem, że jego firmy podupadają. Ten stary dziadek boi się o swój majątek i chce zapewnić sobie i swej córeczce dobry byt żerując na moich pieniądzach - mówiąc to skrzywił się z niesmakiem. - Niedoczekanie! Nie zamierzam do tego dopuścić, a tym bardziej nie potrzebuję niańczyć rozpieszczonej córeczki tatusia.

Próbowałam powstrzymać chichot, który chciał opuścić moje usta. Śmieszyło mnie to, że nawet Hells miał złą opinię o Victorii Crowman. Lecz szybko się opanowałam analizując jego słowa i po namyśle zapytałam:

- Nie mógłby pan po prostu jemu odmówić?

- W tym problem, że nie... - westchnął pocierając dłonią podbródek. - Crowman ma wiele znajomości, które są cenne w tym świecie. Jeśli odmówię przekona ich, by nie podejmowali się współpracy ze mną, co bardzo utrudniło by mi poszerzenie mojej działalności.

Beauty and Satan [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz