Rozdział 7

689 33 18
                                    

Bella Moore

Zasiadając naprzeciwko Christiana spojrzałam wprost w jego oczy, chcąc wyczytać z nich prawdę. Odwzajemniał moje spojrzenie z niepasującą mu pokornością. Byłam skłonna uwierzyć w jego skruchę.

- Słucham panie Hells. Niech mi pan wszystko opowie.

Zacisnął mocniej szczękę, poprawiając się w fotelu. Widziałam, że był spięty. Nie kwapił się zbytnio do wyjawienia mi prawdy, lecz mogłam to w jakimś stopniu zrozumieć.

- Jak już pani wie, Satan to nie moje imię tylko pseudonim, którym posługuję się w branży. Natomiast bardziej wtajemniczeni znają moje prawdziwe imię. No i pani również już je zna... – Westchnął pocierając palcami brodę, którą przyozdabiał jednodniowy zarost. – Miałem wyznać pani prawdę, ale nie spodziewałem się, że stanie się to tak szybko.

Parsknęłam mimowolnie z ironicznym uśmiechem.

- Miałam udawać pańską narzeczoną! Co by pomyśleli inni na to, że narzeczona Hellsa nawet nie zna jego prawdziwego imienia? – spytałam z podniesioną brwią. Było to oczywiście pytanie retoryczne, na które zaraz odpowiedziałam. – Od razu kapnęliby się, że coś jest nie tak! Jak mógł pan o tym nie pomyśleć??

Podniósł ręce w obronnym geście i opuścił głowę cicho wzdychając.

- Wiem jak to z twojej perspektywy wygląda. Naprawdę.

- Wątpię – prychnęłam, zakładając ręce na piersi.

Zacisnął usta i wziął głęboki oddech, nie dając się mi sprowokować. Wiedział, że teraz był na przegranej pozycji.

- Co do Crowmanów...

- Nie chcę o nich słyszeć, nie dzisiaj – przerwałam mu. - Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.

Pokiwał powoli głową ze zrozumieniem.

- Jeśli chcesz możesz już się położyć. – Wstał poprawiając swój garnitur. – Ja muszę jeszcze zejść na dół, jako jeden z głównych sponsorów owego przedsięwzięcia nie mogę nie uczestniczyć w balu organizowanym na cześć pierwszego rejsu. Będzie także wznoszony toast za mnie i Alexandra.

Zerwałam się na nogi i pokręciłam głową.

- Też pójdę!

Zlustrował spojrzeniem moje ciało.

- Daję pani pięć minut na sprowadzenie się do porządku. – Podchodząc do drzwi, przez ramię dorzucił: - Będę czekał na dworze.

Usłyszawszy kliknięcie drzwi, opadłam na zajmowane wcześniej miejsce i jęknęłam przeciągle. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem, lecz nie mogłam zrezygnować z okazji dowiedzenia się czegoś więcej o Hellsie. Musiałam poznać bardziej jego świat i spróbować się do niego wpasować.

Z nowym celem skierowałam się do mojej walizki i wyciągnęłam z niej wieczorową suknię, szpilki, a także kosmetyczkę.

Zrobię się na bóstwo, aż Hellsowi opadnie szczęka. Uśmiechnęłam się do własnych myśli i czym prędzej zabrałam za szykowanie.

***

Wychodząc na świeże powietrze moje ciało owiał ciepły wiaterek. Zaciągnęłam się morską bryzą i z gracją obejrzałam się wokół siebie w poszukiwaniu bruneta. Widząc go z wysoką blondynką, a dokładniej z Victorią Crowman, moje wnętrzności ścisnął niewidzialny supeł, a szczęka mimowolnie zacisnęła się z irytacji.

Przyczepiła się do niego jak rzep do psiego ogona.... Zrobiłam wdech i wydech, próbując się uspokoić. Musiałam pokazać jej kto jest jego narzeczoną.

Idąc w stronę tej dwójki przybrałam uśmiech na twarz. Kątem oka Hells zauważył mnie i jakby z ulgą wypuścił powietrze. Odwrócił się, robiąc krok w moją stronę, a oczy zaświeciły się mu na mój widok.

- Jesteś, mia bella. – Wyciągnął do mnie rękę, a gdy położyłam na niej swoją, pocałował wierzch mej dłoni, cały czas wpatrując się w moje oczy.

Zarumieniłam się, zawstydzona jego czułym gestem. Blondynka wpatrywała się w mężczyznę zazdrośnie i zacisnęła pięści na materiale swojej różowej sukienki, mnąc ją między palcami. Na moje usta wpłynął szeroki uśmiech i właśnie z nim złapałam Hellsa pod ramię, podnosząc wyżej podbródek.

- Dobry wieczór – przywitałam się.

Zignorowała mnie, nawet na mnie nie spoglądając.

- Myślałam, że na bal jej nie zabierzesz skoro nie jest obeznana w naszym świecie – zwróciła się do bruneta z fałszywym uśmiechem, a w jej głosie można było wyczuć niechęć do mojej osoby.

Wzrok mężczyzny stał się momentalnie chłodny, a jego twarz przybrała poważny wyraz. Widać było, że nie spodobała mu się jej uwaga odnoście mnie, czego nawet nie próbował ukrywać.

- Bella jest moją narzeczoną, Victorio. Zamierzam wszędzie ją ze sobą zabierać i przedstawiać moim znajomym.

Dziewczyna zacisnęła swoje pomalowane na pudrowo usta, patrząc na mnie spod przymrużonych powiek. Moje natomiast miały szkarłatny odcień i były rozciągnięte w uśmiechu.

- Czy ma panienka z tym problem? – spytałam z udawanym zaskoczeniem.

Prychnęła, zarzucając swoje blond kudły do tyłu.

- Ja? – Wskazała na siebie palcem, podnosząc brwi. – Oczywiście, że nie.

Machnęła ręką z sztucznym uśmiechem i przewróciła teatralnie oczami. Podniosłam głowę, by spojrzeć na twarz bruneta i rzekłam: - To się cieszymy. Prawda, Christianie?

- Naturalnie, Bello – rzekł z niemą dumą w głosie.

Twarz poczerwieniała jej ze złości, a zęby zazgrzytały. Spiorunowała mnie spojrzeniem, a potem na odchodne rzuciła:

- Życzę udanego wieczoru!

Odwróciła się na obcasie i poszła tupiąc przy tym szpilkami o parkiet. Ludzie oglądali się za nią ze zdziwieniem. Parsknęłam śmiechem, kręcąc z rozbawienia głową. Kąciki mężczyzny uniosły się, oznajmiając, że ta sytuacja także go rozśmieszyła.

- Konfrontacje z córką Crowmana mogą okazać się całkiem zabawne – zażartowałam, puszczając jego ramię i odsuwając się na krok.

Nie było potrzeby, by stać tak blisko siebie. Jednakże Hells zmarszczył brwi oceniając naszą odległość od siebie i spojrzał pytająco w moje oczy.

- Co? – bąknęłam zmieszana.

Nadstawił swoje ramię i kiwnął głową, dając znać, bym je przyjęła. Kiedy dalej stałam i wpatrywałam się w nie z niepewnością, sam zrobił krok w moją stronę.

- Czy mógłbym prosić?

Mężczyzna uśmiechał się do mnie czarująco, czym przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Rozchyliłam usta, lecz nie wydobyło się z nich żadne słowo. Zamiast tego zrobiłam to, o co poprosił i podziękowałam.

Wiedząc, iż miałam na stopach szpilki starał się dopasować do mojego tępa, idąc ze mną w stronę głównej sali, gdzie za chwilę miał się rozpocząć bal. Byłam mu za to wdzięczna.

Mnóstwo par oczu skierowało na nas spojrzenia, gdy tylko przekroczyliśmy próg pomieszczenia. Kobiety jak i mężczyźni zaczęli między sobą szeptać. Spięłam się nie będąc przyzwyczajona do takiej ilości uwagi skierowanej na moją osobę. Hells jakby to wyczuwając spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Jestem z tobą, Bello – szepnął tak, bym tylko ja usłyszała.


D.K.H.

Beauty and Satan [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz