Kończył trening dużo wcześniej niż jego siostra, dlatego czasami po nią przychodził. Nie dlatego, by nasłuchać się wyzwisk skierowanych w niego, te szybko się skończyły, kiedy chłopak zaliczył porządny glow-up i przestał wyglądać jak dziewczyna. Zaczął przyciągać wzrok zarówno młodszych, jak i starszych koleżanek z byłej szkoły, co zdecydowanie zwiększyło jego samoocenę. Wprawdzie sam się za nimi nie uganiał, jednak podobał mu się fakt, że stał się obiektem westchnień. Jego siostra miała na ten temat inne zdanie. W końcu to ona musiała zmagać się z pytaniami o status związku swojego brata. Na początku często mu o tym wspominała, ale szybko zrozumiała, że tylko sprawia mu tym radość, dlatego też niezbyt lubiła, kiedy ten po nią przychodził i zwracał na siebie uwagę. Niestety on uwielbiał czuć na sobie dziesiątki żeńskich oczu.
Nonszalancko oparł się o mur tuż obok bramy wejściowej i zaczął wypatrywać Blue, która niedługo powinna wyjść z budynku. Nie omieszkał puścić oko do przechodzącej grupy dziewczyn. Te zachichotały i zaczęły do siebie szeptać. Już wcześniej dostrzegł, że non stop na niego zerkały i uśmiechały się. Świadkiem tego teatrzyku niestety była Blue. Zażenowana zaistniałą sytuacją jedynie wywróciła oczami. Podeszła do Jay'a i spojrzała za jego ramię.
— To żałosne, wiesz? — odparła, patrząc mu prosto w oczy. Uniosła brwi i skrzyżowała ręce na piersi.
— Jesteś po prostu zazdrosna.
— O co niby? Bo baby ślinią się na twój widok?
Jay przez chwilę zdawał się jej nie słuchać. Patrzył gdzieś za nią, więc odwróciła głowę, a ciało podążyło za nią. Wręcz błyskawicznie wychwyciła chodzący punkt, za którym wodził wzrokiem jej brat. Westchnęła i spojrzała na Jay'a.
— Ty wiesz, że jest starszy od ciebie, nie?
Chłopak wzruszył ramionami.
— Tylko patrzę. Idziemy?
Blue kiwnęła głową i skierowali się do parku, zostawiając wysokiego blondyna daleko za nimi, który zwracał na siebie uwagę nie tylko ze względu na swoją przystojną twarz. Był synem Łowcy stojącego na czele klanu — Warblera — i dlatego darzono go szacunkiem i pokładano nadzieję, że ten zastąpi swojego ojca i przejmie władzę. O to samo stanowisko mógł ubiegać się Jay. I zamierzał je przejąć.Mając szesnaście lat, młodzi adepci pierwszy raz na oczach całej szkoły mieli zabić cholema. Oczywiście wybierano te najsłabsze, a pokonanie koszmaru było jedynie inicjacją do stania się prawdziwym Łowcą. Jay wiedział, że nie będzie mógł w tym uczestniczyć, ale wisiało mu to. On swojego pierwszego cholema dobił rok wcześniej, a teraz na jego liście, gdyby taką prowadził, widniała okrągła dziesiątka straconych potworów. Chociaż nie mógł walczyć na łowczej arenie, bardzo chciał zobaczyć Blue, ale najpierw musiał przedostać się przez szkolne mury.
Jednego dnia miało odbyć się pięć walk, dlatego wielkie widowisko podzielone było na dziesięć dni. Chłopak nie mógł ominąć bitwy swojej siostry, która miała odbyć się siódmego dnia o piętnastej. W ciągu trzygodzinnej przerwy Jay nie miałby szans niepostrzeżenie wślizgnąć się na arenę, ale trzy bijące dzwony, które informowały o rozpoczęciu się walki, dały mu szansę na wkradnięcie się do środka. Gdy uderzono w dzwon pierwszy raz, uczniowie powoli zaczęli kierować się w stronę areny, przy drugim zebrało się ich więcej i to właśnie był ten moment. Wszyscy w skupieniu podążyli w grupie i nikt nie zorientował się, że ktoś dodatkowy przepchał się między nimi. Nikomu nie rzucił się w oczy chłopak w kapturze. No... prawie.
CZYTASZ
Łza Koszmaru [BL]
FantasyVenatorzy sieją postrach wśród największych grzeszników tego świata, wykorzystując swoje wierne cholemy - kreatury, które żywią się negatywnymi emocjami i zmarnowanymi duszami. O ich istnieniu wiedzą jedynie Alchemicy, którzy przysięgli pokonanie wr...