Niegdyś bohaterowie, dzisiaj pod postacią zwykłego człowieka ukrywają się między ludźmi i wypatrują swojej ofiary, trzymając przy sobie wygłodniałe kreatury — ich pupilki. Wystarczy maleńki gest palcem, by te rzuciły się na wskazanego nieszczęśnika. Venatorzy, mając pod swoją kontrolą krwiożercze cholemy, zawładnęli nowoczesnym światem śmiertelników, pozbywając się każdej osoby, która swym zachowaniem nie świeciła dobrym przykładem. Jednak w końcu ktoś musiał przejąć inicjatywę i zawalczyć o sprawiedliwość dla ludzi.
Świeża kawa o poranku smakuje inaczej, a papierowe pudełko z plastikową pokrywką nadaje nie tylko praktyczności, ale i stylu. Spacer wzdłuż chodnika z torbą przewieszoną przez ramię wygląda o wiele lepiej, gdy w ręku trzyma się kawę, a krok najlepiej nieco przyśpieszyć, żeby oddać wrażenie zapracowanego człowieka. Czy właśnie tak widział siebie młody Alchemik, kiedy szedł do swojego mieszkania? Być może. I być może doszedłby ze swoją ulubioną kawką z mlekiem do celu, gdyby nie szybki atak od tyłu. Ktoś przyłożył dłoń do jego ust i pociągnął w ślepy zaułek. Mężczyzna niepostrzeżenie włożył rękę do torby, ale w tej samej chwili, gdy chciał ją wyjąć, oberwał obezwładniającym ciosem w szyję, tracąc przytomność.
Nie miał nawet czasu przyjrzeć się swoim porywaczom, a byli to wysoki mężczyzna i mniejsza od niego o głowę kobieta. Chłop jak dąb miał krótkie, posiwiałe włosy, choć upierał się, że jego szare kosmyki są srebrne. Do tego kilkudniowy zarost, który z całą pewnością nie był kwestią przypadku, a zaplanowanego stylu. Idealnie komponował się z ostrą jak brzytwa żuchwą. Do tego szare oczy, którymi wwiercał dziurę w głowie Alchemika. Kobieta natomiast była drobnej, ale silnej budowy. Niebieskie tęczówki kontrastowały z czarnymi włosami do ramion, na czole zmierzwiona, rzadka grzywka zakrywająca niewielką bliznę. Byli podobnie ubrani — mężczyzna miał na sobie czarny golf z długim rękawem włożony w ciemne, jeansowe spodnie, które trzymał skórzany pas, a na nim pochwa z nożem i kabura z naładowanym pistoletem. Kobieta była w nieco jaśniejszej bluzce z podwiniętymi rękawami do łokci, opinające spodnie podchodziły pod granat, a przy udach zwisała ta sama broń, co u jej towarzysza — na prawym pistolet, na lewym nóż.
Kiedy Alchemik padł jak długi, brunetka oniemiała z wrażenia. Nie była przygotowana na to, nie zdążyła chwycić mężczyzny, jakkolwiek zareagować, by chociaż zminimalizować siłę upadku. Spojrzała na swojego towarzysza z osłupieniem na twarzy.
— Ty idioto, co zrobiłeś?
— Patrz, co ma w dłoni — odpowiedział jej spokojnie, kierując na nią wzrok.
Kobieta spojrzała na rękę nieprzytomnego. Ściskał w niej brązowe granulki.
— Co to jest?
— Trutka.
— Na szczury?
— Na nas — westchnął. — To podstawowa broń na łowców, uczą tego od dziecka. Wystarczy rozgnieść i rzucić w łowcę. Dostanie się do oczu, rozpuści i oślepi, a trucizna powoli będzie zabijać.
— I czemu nie powiedziałeś mi tego wcześniej? Bardziej bym uważała.
— Bo gdy tylko dowiedziałaś się, że alchemik może pomóc, chciałaś rzucić się na pierwszego lepszego. Nie zdążyłem ci nawet powiedzieć ich instrukcji.
Kobieta wzięła głęboki wdech i wypuściła ciężko powietrze, wpatrując się w człowieka, który mógł zabić ją jakimś proszkiem.
— Naprawdę może pomóc?
— Przekonamy się. Zabierzmy go do bazy.
CZYTASZ
Łza Koszmaru [BL]
FantasyVenatorzy sieją postrach wśród największych grzeszników tego świata, wykorzystując swoje wierne cholemy - kreatury, które żywią się negatywnymi emocjami i zmarnowanymi duszami. O ich istnieniu wiedzą jedynie Alchemicy, którzy przysięgli pokonanie wr...