1

46 4 15
                                    

Darka zmywarka- Prezes
18 nieodebranych połączeń

Darka zmywarka-Prezes
52 nowe wiadomości

Sekretarka dupoliz
11 nieodebranych połączeń

Ładne oczy
9 nowych wiadomości

Rozaline
2 nieodebrane połączenia

Dosłownie spóźniłem się pół godziny.
Dla niektórych aż pół godziny.

Zaparkowałem samochód na firmowym parkingu i powolnym krokiem szedłem do środka.
Przywitałem się na wejściu z ochroniarzem, Erickiem. Miły typ, jako jedyny nie jest irytujący.

- Marcus! Marcus Satan! Panie dyrektorzeeeee! - krzyczała za mną jakaś sekretarka, gdy ja szedłem do windy. Odwróciłem się darząc ją chociaż chwilą swojej cennej uwagi.

- Tak? - zapytałem ciężko dyszącą blondynkę. Kondycji to ona nie miała.

- Panie dyrektorze! Prezes szuka pana od rana! Nie można się do pana dodzwonić - mówiła, a ja w ogóle jej nie słuchałem. - Proszę się jak najszybciej zgłosić do jego biura!

- Dobrze. - powiedziałem od niechcenia, naciskając przycisk trzeciego piętra,a drzwi powoli się zamykały i postać sekretarki także znikała.

Muzyka w windzie, która miała uspokajać, nie robiła tego.

Gdy wyszedłem z windy nie zobaczyłem czegoś nowego lub niezwykłego, konferencyjna po prawej, wejście do "baru" firmowego z wielkim napisem "BAR TRL". Skrót TRL od nazwy firmy- Training Look.
No i oczywiście na przeciwko mnie były drzwi od biura prezesa. Wszedłem jak do siebie.

- Marcus! Świetnie, że wreszcie jesteś - przywitał mnie Darius, który siedział nad papierami z papierosem w dłoni.

- Korki były - powiedziałem, a on nawet nie skupił się na tym co powiedziałem, od razu przeszedł do konkretów.

- Pamiętasz jak mówiłem ci o tym nowym projektanckie? - pokreciłem głową - Chuj. Dzisiaj przychodzi pokazać swoje projekty i koncepcję i .... pokazać wszystko! - z emocji aż wstał i spojrzał na mnie - Nie mamy nikogo innego na to miejsce, Marcus. Musimy go przyjąć. Musimy mu pokazać, że warto pracować w naszej firmie.

- W tej ruderze?- zapytałem z sarkazmem, a Darius tylko przewrócił oczami.

- Nie ważne! Musisz mu pokazać firmę - powiedział a ja spojrzałem na niego jakby co najmniej po niemiecku do mnie gadał. Na ironię, rozumiem niemiecki.

- Że ja? - zapytałem upewniając się że to nie jest żart. No błagam, co ja jestem? Przewodniczący samorządu szkolnego?

- Że ty! I skończ z tymi durnymi pytaniami głowa mnie od nich już boli! - krzyczał jakby co najmniej okresu z wylewem wewnętrznym dostał. - Będzie na 12:00 i przyjdzie od razu do mojego biura. Masz być miły dla niego, rozumiemy się?

- Ktoś tu wstał lewą nóżką, co?

- Cholera jasna Marcus! Skończ! Masz tu być zpowrotem na 12:00! I błagam cię nic nie palnij podczas tej rozmowy, naprawdę potrzebujemy tego projektanta - ostatnie zdanie powiedział jak zmęczona 12-godzinnym porodem matka 5 dzieci.

- Dobrze, będę. A ty wypij kolejną kawę, bo widać, że jeszcze nie piłeś swojej trzeciej porannej kawy. - skomentowałem i wyszedłem z biura, kierując się do swojego.

Oprócz kilku telefonów, trzech przelewów i kilku głupich maili nic nie działo się przez te trzy godziny.
Na korytarzu minąłem kilka osób, na które "dzień dobry panie dyrektorze" odpowiedałem krótkie "dobry".

Heartless Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz