Szliśmy przez parę korytarzy i wreszcie policjant otworzył mi drzwi do jakiegoś nowego pomieszczenia.
Ujrzałem Dariusa wstającego z krzesła i patrzącego na mnie z szokiem.- Panie Mercury, pamięta pan, prawda? - Darius tylko pokiwał głową nadal gapiąc się na mnie.
Nie że ja się nie gapiłem na niego.Dawno go nie widziałem. Miał delikatny zarost na twarzy, nie golony od prawdopodobnie tygodnia. I trochę wyglądał jak wrak człowieka.
I tak wyglądał lepiej odemnie.Staliśmy patrząc się na siebie nie wiedząc nawet co powiedzieć. Z twarzy Dariusa mogłem tylko wywnioskować szok.
Przez dobre kilka minut nie wiedzieliśmy co zrobić.- Czy...Czy wszystko z tobą okej? - zapytałem mając w głowie moment kiedy Archer przykładał nóż do gardła Dariusa. Chciałem sobie przypomnieć co było dalej, lecz nie pamiętałem nic od momentu wyjścia z domu Dariusa do tego gdzie siedziałem przytulony do Archera.
- To ja powinienem o to zapytać. Wyglądasz jak...jak nie ty. - brunet podszedł bliżej mnie.
- Wiesz mógłbym to samo powiedzieć o tobie. Nie wiedziałem że też zapuszczasz brodę - powiedziałem zdając sobie sprawę, że tak, moja skóra na brodzie i policzkach nie jest gładka, lecz całą w krótkich włoskach.
- Cieszę się, że już tu jesteś - mówił z uśmiechem Darius. - Naprawdę się cieszę że żyjesz.
- Też się cieszę że cię widzę. - uśmiechnąłem się lekko. - Gdzie są inni?
- Złożyli już zeznania i są teraz u mnie w mieszkaniu.
- Czyli teraz jedziemy do ciebie, tak?
- Chciałbym powiedzieć, że tak. - Darius zrobił chwilę przerwy przyglądając się mi - Musimy cię zabrać do szpitala.
- Słucham? - nie może mnie tam zabrać. Nie może pozwolić abym tam znowu wylądował. Bo co jeśli Archer nadal tam jest? Co jeśli nadal tam pracuje? On tam na pewno jest. Na pewno to się skończy jak ostatnio. - Nie. Nie zgadzam się.
- Marcus, musi się tobą zająć lekarz. Nic ci już nie grozi. - mówił spokojnie, a w mojej głowie rodziły się kolejne myśli. Nie tylko te samobójcze. - Archer nie pracuje już tam....w prawdzie nigdy tam nie pracował - drugą część zdania dodał ciszej.
- Co to znaczy? - zapytałem zmieszany. Darius wziął głęboki oddech.
- Jeśli będziesz chciał to opowiem ci wszystko co się działo. Ale najpierw trzeba cię przetransportować do szpitala. Wyglądasz jak wrak człowieka.
Po kolejnej chwili ciszy, zgodziłem się i wyszliśmy z pokoju. Darius jeszcze przed wyjściem z komisariatu gadał o czymś z jednym z policjantów, nie wyłapałem o czym dokładnie. Po tym wyszliśmy i wsiedliśmy do auta Dariusa.
Jechaliśmy spokojnie, w ciszy, a ja znowu próbowałem pozbierać myśli. Przecież tak dużo się dzisiaj dzieje.W jednym momencie siedziałem w aucie słuchając tylko odgłosów samochodu, za to już w drugim siedziałem w gabinecie jakiegoś lekarza, w którym jakaś pielęgniarka mierzyła mi ciśnienie, a Darius stał przy drzwiach i wyglądał na zmartwionego.
Pamiętam że o czymś ze mną rozmawiali, w sensie, że pielegniarka i Darius.
Pamiętam że nawet odpowiadałem.
Pamiętam że Darius o coś zapytał i po tym zostawili mnie samego w gabinecie.
Pamiętam jak się przeraziłem gdy później na chwilę zostałem sam na sam z jakimś lekarzem, który tylko chciał się dowiedzieć jak się czuję, lecz ja nawet nie wiem czemu byłem przerażony.
CZYTASZ
Heartless
RomanceMarcus Satan, dyrektor od spraw finansów pracuje w firmie, w której każdy go denerwuje i przez to ma wypalenie zawodowe. Czasami sam nawet nie wie co robi na tym stanowisku. Myśli o zrezygnowaniu z pracy, lecz jego zdanie może jednak zmienić pewien...