- Kocham cię Marcus - szepnął mi do ucha Archer, gdy zmusił mnie do wspólnego leżenia na łóżku i przytulania się. - Powiedz, że ty mnie też.
- Nie ma takiej opcji - powiedziałem, a on mocniej zacisnął swoje ręce wokół mojej talii. Zgniatał mnie jakbym był jakimś pluszowym misiem. Wiem już co czują pluszaki mojej córki.
- Powiedz, że mnie kochasz Marcus. - mówił stanowczo, a ja już nie próbowałem się wyrwać z tego całego uścisku Archera, bo to i tak nie miałoby sensu.
- Kocham cię Archer - przysięgam gdybym mógł szybciej bym zwymiotował niż powiedział te trzy słowa.
- Bardzo się cieszę kochanie - mówił tą swoją sztuczną radością, którą chyba uważa za prawdziwą.
Leżeliśmy tam dopóki nie nastała 8:00. Tym razem miałem zegar nad drzwiami, co na pewno ułatwi mi sytuację, gdy ten typ znowu mnie zamknie na niewiadomo ile.
Nie liczę na wodę w kranie, jest brudna prawdopodobnie to po pierwsze, a po drugie w każdej chwili przecież może odciąć mi dostęp do tej wody.Po 8:00 Archer wstał, pocałował mnie czoło, powiedział że musi iść do pracy i będzie za mną tęsknił, skrzywiłem sie, powiedział do zobaczenia, wyszedł i zamknął drzwi na klucz.
Czego ja się kurwa mogłem spodziewać.
Spojrzałem za okno, które było moją jedyną rozrywką. Było przyciemnione, więc prawdopodobnie nie było mnie widać z zewnątrz, ale ja widziałem wszystko. Dzieci bawiące się przed czyimś domem, samochody mijające to osiedle. Próbowałem sobie skojarzyć jakoś to miejsce, lecz nie potrafiłem odpowiedzieć na pytanie "gdzie ja kurwa jestem?????".
Pierwsza godzina patrzenia się za okno była nawet ciekawa. Później zmieniłem widok na sufit. Leżałem plackiem na łóżku i słuchałem tykania zegara na ścianie. Kilka razy skorzystałem z toalety. O dziwo była czysta. Nawet udało mi się w tym piekle zasnąć na dobre kilka godzin.
W dalszym ciągu przewracałem się z boku na bok rozmyślając co teraz robią Donny, Darius i Leyla. Co teraz będzie z Daphne? Co teraz będzie ze mną? Czy wezwali policję? Co teraz się u nich dzieje?
Takiego typu i o wiele więcej myśli pojawiały mi się w głowie.
Nawet dla oczyszczenia głowy zacząłem liczyć ile kwadratów ma koc położony w nogach.94 kwadraty.
Liczyłem pięć razy.I przez kolejne dwie godziny patrząc się za okno licząc tym razem ptaki, które udało mi się zobaczyć na drzewie.
Byłem głodny i spragniony. Czekałem aż Archer przyjdzie i nawet jak to jedzenie będzie zatrute, zjem je.
No dobra może aż tak nie, ale mógłbym w tamtej chwili zjeść wszystko.Po 22:00 usłyszałem przekręcanie klucza w drzwiach. Czyli jednak jest dla mnie jakikolwiek ratunek. Nawet jeśli to Archer z jedzeniem.
- Hej kochanie, strasznie tęskniłem. Mam jedzenie - wszedł i podniósł do góry papierową torbę. Odstawił ją na podłogę przy łóżku i podszedł bliżej mnie.
Położył swoje dłonie na moich policzkach i najpierw pocałował mnie w nos, później w czoło i na koniec delikatny pocałunek w usta.
Nigdy w życiu aż tak mnie coś nie obrzydziło.- Daj jedzenie - powiedziałem zaciskając ręce na nadgarstkach brunetka.
- Spokojnie kotku, na jedzenie będzie jeszcze czas. Nie możesz się przecież nie zgodzić na trochę czułości i dotyku - powiedział kładąc się po drugiej stronie łóżka. Nie mogłem się już nawet sprzeciwić ze strachu przed tym co może mi zrobić.
CZYTASZ
Heartless
RomanceMarcus Satan, dyrektor od spraw finansów pracuje w firmie, w której każdy go denerwuje i przez to ma wypalenie zawodowe. Czasami sam nawet nie wie co robi na tym stanowisku. Myśli o zrezygnowaniu z pracy, lecz jego zdanie może jednak zmienić pewien...